Aktualności
Komorowski: Trudno się gra przeciwko selekcjonerowi
Jedenaście meczów w kadrze to dla Ciebie…
Na pewno nie jakiś wybitny wynik. Za dużo tych spotkań w reprezentacji nie mam. Wiadomo, że chciałbym więcej, ale tak się złożyło i już. Na razie jestem na zgrupowaniu i walczę, a co z tego wyjdzie to zobaczymy.
Nigdy chyba nie dostałeś prawdziwej szansy. Przewijali się ciągle ci sami zawodnicy, a ty byłeś z tyłu.
Być może to po prostu zbieg okoliczności. Faktycznie jednak zawsze był ktoś na mojej pozycji. Nawet teraz masz przykład, że trener Nawałka widzi mnie na lewej obronie.
A wolałbyś grać na środku.
Oczywiście że tak. Nie ukrywam, że na boku obrony nie czuję się w pełni komfortowo, ale taka jest potrzeba i dalej mocno pracuję.
Z Groznego bliżej do kadry niż z polskiej ligi?
Czy ja wiem…? Jak się dobrze gra, to chyba nie ma znaczenia w jakiej lidze występujesz.
Nie wydaje ci się, że zupełnie innymi kategoriami patrzy się na zawodników, którzy występują za granicą?
Wiadomo, że sztab szkoleniowy ogląda wszystkie mecze, wyciąga wnioski i wtedy powołuje na zgrupowanie. Myślę jednak, że na wszystkie rozgrywki trenerzy patrzą z taką samą uwagą.
Jedyny mecz o stawkę zagrałeś z… Mołdawią. Świadczy to o czymś?
Coś musiało być na rzeczy, skoro nie do końca mi ufano. Szansę gry dostałem od trenera Fornalika, ale to też dlatego, że nie mógł grać Kamil Glik. Wtedy wskoczyłem na jego miejsce.
„Przewijali się ciągle ci sami zawodnicy”…
No też prawda, wracamy do punktu wyjścia. Niby zagrałem na mojej pozycji, ale zremisowaliśmy 1:1 i tyle z mojej gry na środku.
Jak więc widzisz się w aktualnej drużynie?
U selekcjonera Nawałki jestem po raz drugi, wcześniej zagrałem minuty ze Szkocją. Cóż, przepracowałem całe zgrupowanie. Wiadomo, że większe szanse gry mają ci, którzy z tą kadrą już wygrywali.
Ty musisz walczyć od nowa.
Trener zna zawodników z jesieni i wie na co liczyć. Ja muszę pokazać się na treningu i walczyć o miejsce.
Nie pracowałeś nigdy w klubie z trenerem Nawałką?
Nie, ale występowałem przeciwko trenerowi.
I jak się grało?
Pamiętam, że zawsze mecze z Górnikiem były ciężkie. Szczególnie w Zabrzu, gdzie wysoko nas atakowali i nie łatwo było rozgrywać piłkę.
W Tereku jesteś z Maćkiem Rybusem, grali też Maciej Makuszewski czy Piotr Polczak. Obecność rodaków pomaga?
To zależy głównie od człowieka, bo nie ma na to reguły. Osobiście trafiłem na fajnych ludzi, do dziś utrzymujemy kontakt z chłopakami, którzy z Tereka odeszli.
Przez obecność Polaków w Groznym przedłużyła się Twoja aklimatyzacja?
Kluczowy jest twój stosunek do innych. Jestem taki, że z każdym chcę utrzymywać kontakt i nie mam oporów z kimś pogadać. Wiadomo, że jakbym zamknął się w grupie Polaków, to nigdy nie poznałbym kultury i języka.
Mówiłeś wcześniej po rosyjsku?
Nie, nauczyłem się od podstaw.
Długo trwała nauka?
Czy ja wiem… Na pewno była to inna nauka, bo nie mieliśmy żadnych lekcji. Coś usłyszeliśmy, przeczytaliśmy jakąś reklamę, jadąc na trening patrzyliśmy na napisy sklepowe… Na początku trochę nam pomagał Piotrek Polczak, ale z czasem radziliśmy sobie sami.
Aktualny sezon w Tereku to 19 występów i 2 gole. Zanosi się na Twoje najlepsze rozgrywki w Rosji?
Nie ma to dla mnie większego znaczenia. Najważniejsze żebym dobrze się czuł na boisku, a reszta przyjdzie. Co z tego, że strzelę gola, jak nie będę pewny z tyłu. Trzeba wierzyć w swoje możliwości i ciężko pracować. A takie zdobyte bramki niesamowicie nakręcają.
Jakbyś ocenił swoją pozycję w Tereku?
No przecież gram na środku obrony…
(śmiech) 1:0 dla Ciebie.
(śmiech) Tak serio, to przez te 3,5 roku wywalczyłem sobie pozycję i nie mam żadnego kłopotu z chłopakami. Jest duży szacunek, ja też staram się być w porządku do innych.
Jako obcokrajowiec miałeś trudniej?
Nie, ale wiadomo, że w każdym klubie jest duża konkurencja. Nie trzeba każdego kochać, ale najważniejszy jest ten szacunek do innych. Jak wychodzę na boisko, to mam określony cel i go realizuję. Taki już jestem.
Rozmawiał Cezary Jeżowski
TAGI: Marcin Komorowski, Polska, Reprezentacja, Obrona, Maciej Rybus, Terek Grozny,