Aktualności
[Oko na talent] Emilia Szymczak – wyszkolona wśród chłopców
W niedawnym tekście podsumowującym kwietniowe zgrupowanie Talent Pro (LINK) poruszyliśmy temat zawodniczek, które na co dzień w swoich klubach trenują i grają z chłopakami. Pisaliśmy wtedy, że bywa to jednym z powodów, dla których takie dziewczęta ciężej jest dostrzec skautom, a także trenerom kadr wojewódzkich czy młodzieżowych reprezentacji kraju, przez co ich kariery nie nabierają takiego rozpędu, jakiego by mogły. W przeszłości zdarzało się już, że zawodniczki dawały się poznać dopiero po przejściu do żeńskiego zespołu. I choć są to pojedyncze przypadki, to w procesie poszukiwania potencjalnych reprezentantek Polski nie można ich bagatelizować.
Rozwój kobiecej piłki, napędzany coraz większymi nakładami finansowymi i zasobami ludzkimi ze strony Polskiego Związku Piłki Nożnej, przekłada się na cały proces szkolenia, w tym także na skauting. Od września 2019 roku każdy makroregion ma swojego skauta dedykowanego piłce dziewcząt i kobiet. Oprócz nich za identyfikację talentów odpowiadają trenerzy Mobilnej Akademii Młodych Orłów, odwiedzający każdy powiat i przyglądający się z bliska dziewczynkom nawet z najmniejszych miejscowości i wsi. Tym z zespołów chłopięcych również. Dzięki podejmowanym w ten sposób działaniom ryzyko przeoczenia talentu jest minimalizowane.
To niezwykle istotne w kontekście dziewczynek marzących o profesjonalnej karierze. Do tego grona z pewnością zalicza się bohaterka kolejnego tekstu z cyklu „Oko na talent” – Emilia Szymczak. Mimo że do dzisiaj występuje ona w rozgrywkach chłopięcych, już jako 12-latka otrzymała powołanie na Letnią Akademię Młodych Orłów 2018. Od tego czasu na zgrupowaniach AMO była cztero-, a na Talent Pro dwukrotnie. Od października 2018 roku regularnie uczestniczy też w meczach kadry wojewódzkiej.
Fot. Zachodnipomorski ZPN
W przypadku Emilii ciężko jednak mówić o tym, że ktoś odkrył jej talent. – Tutaj wszystko rozwijało się płynnie. To nie było tak, że ktoś nagle dowiedział się o Emilce. Od samego początku wyróżniała się nawet w rywalizacji z chłopcami – opowiada Szymon Adamczyk, trener rocznika 2006 MUKS Żaki Szczecin. Tego, w którym występuje Szymczak.
Emilia jest jego podopieczną od 2015 roku. Miała 9 lat, kiedy opuszczała Hanzę – klub ze swojego rodzinnego Goleniowa, oddalonego o około 20 kilometrów od szczecińskiego Prawobrzeża, gdzie swoją siedzibę mają Żaki. – W Hanzie Emka trafiła na świetnych trenerów: Mariusza Kurasa i Łukasza Żebrowskiego. Obaj potrafią doskonale wpływać na osobowość młodych zawodników – mówi Adamczyk. – Kiedyś ich drużyna przyjechała do nas na turniej. Utkwiło mi w pamięci, że po przegraniu jednego z meczów Emilia leżała na ziemi i waliła w nią pięściami. Widać było wtedy jej szaloną ambicję.
Wkrótce pan Szymon sam został trenerem Emilii. Dziewczynka, już wtedy świadoma swojego piłkarskiego potencjału, razem z rodzicami poszukiwała w bezpośredniej okolicy miejsca zamieszkania klubu, w barwach którego mogłaby rywalizować z najlepszymi.
Gdzie jak gdzie, ale akurat w Szczecinie już od kilku lat prężnie działa klub dedykowany dziewczętom. Emilia nie trafiła jednak do Olimpii, a o przypuszczalnych powodach takiego obrotu spraw w ten sposób opowiada jej trener:
– Na to, że Emilia gra u nas, a nie w jakiejś dziewczęcej drużynie, złożyło się kilka elementów. Pierwszy jest taki, że z Goleniowa do nas jest stosunkowo blisko. Jesteśmy na wjeździe do Szczecina i dzieli nas kilkanaście minut drogi. Druga kwestia to fakt, że wcześniej nierzadko spotykaliśmy się na turniejach, więc Emilia miała okazję zobaczyć, jaką jesteśmy drużyną i na jakich zasadach funkcjonujemy. Nie bez znaczenia było także to, że oprócz niej przeszło do nas w tamtym czasie również dwóch chłopców z jej ówczesnego zespołu.
Emilia podczas Jesiennej AMO w 2019 roku
To właśnie wymieniona przez Adamczyka na pierwszym miejscu logistyka oraz związana z nią wygoda są najczęstszymi powodami, dla których młode piłkarki trafiają do zespołów chłopięcych. – To bardziej komfortowe niż przeprowadzka czy regularne dojazdy po kilkadziesiąt kilometrów na treningi. Najczęściej jest tak, że dopóki zawodniczka nie zdecyduje się na zmianę szkoły, to uczęszcza na zajęcia do najbliższego klubu, gdzie często nie ma oddzielnej drużyny dziewcząt – potwierdza tę tezę Paulina Kawalec, selekcjonerka reprezentacji Polski do lat 15.
Każda zawodniczka gotowa do zmiany otoczenia powinna otrzymać wsparcie trenera klubowego, dla którego rozwój podopiecznych ma być nadrzędnym celem szkoleniowym. Emilia miała szczęście trafiając na swojej drodze na odpowiednich ludzi, którzy pomogli wypłynąć jej na szersze wody. W Szczecinie i okolicach na długo przed jej pierwszym powołaniem na Letnią AMO na temat Szymczak krążyły „miejscowe legendy”. – O! To zespół, w którym gra ta dziewczynka – zwykli mawiać o Żakach trenerzy i zawodnicy innych drużyn. Podczas turniejów chłopcy, nawet jeśli z początku patrzyli na Emilię z przymrużeniem oka, po kilku minutach rywalizacji nabierali do niej respektu.
Tak oto roznosiła się wieść o talencie Szymczak. To przykład tak zwanego skautingu szeptanego. A co, jeśli przepływ informacji nie jest tak płynny? W jaki sposób dotrzeć do zawodniczek ukrytych w chłopięcych drużynach?
– Mamy kontakt z trenerami klubowymi i jeśli pokaże się u nich jakaś utalentowana dziewczyna, to najczęściej otrzymujemy stosowny sygnał. Dużą rolę w tym procesie odgrywa też Mobilna AMO. Jej trenerzy zbierają pierwsze informacje. Ale i tak w dalszym ciągu te zawodniczki mogą się gdzieś ukrywać – mówią zgodnie skauci Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Na szczęście wspomniana współpraca z trenerami z drużyn chłopięcych wygląda coraz lepiej. Każdy z nich może ponadto poinformować PZPN o kobiecym talencie, wysyłając stosowną informację pod adres skauting@pzpn.pl.
Kiedy już dana zawodniczka znajdzie się w orbicie zainteresowań skautów, może być brana pod uwagę przy powołaniach na zgrupowania Akademii Młodych Orłów (w kategoriach wiekowych U-13 i U-14), Talent Pro (U-15, U-16 i U-17), a także młodzieżowych reprezentacji Polski (U-15, U-17 i U-19). Emilce do kompletu brakuje tego ostatniego. Gdyby nie pandemia, premierowe zgrupowanie kadry być może byłoby już za nią.
Opowiadając o Szymczak nasi rozmówcy nie stronią od komplementów.
– Moim zdaniem to osobowość stworzona do sportu. Cechują ją wielka ambicja i determinacja. Wystarczy jej coś podpowiedzieć, a ona bardzo świadomie wykorzystuje każdą wskazówkę. Na treningach nie traci czasu. Jeśli nawet mamy chwilę przerwy, ona wciąż jest w ruchu: podskakuje lub przestępuje z nogi na nogę, co później przekłada się na mecze. Cały czas chce piłkę, jest stale pod grą. A przy tym jest bardzo dojrzała w tym, co robi na boisku. Nie zauważymy u niej niepotrzebnych ruchów pod publiczkę, każde jej zagranie jest wykonywane z myślą o drużynie – charakteryzuje swoją podopieczną jej klubowy trener. Momentalnie zwraca też uwagę na prawdopodobną przyczynę takiego, a nie innego podejścia 15-latki: – Ema ma siostrę, która także funkcjonowała w sporcie. To ona mogła stanowić dla niej wzór do naśladowania.
– Emilia to zawodniczka o bardzo wysokich umiejętnościach. Inteligentna i kreatywna, rządzi w środku pola. Ma wiele „narzędzi”, które w przyszłości mogą jej pomóc grać na wysokim poziomie. To od niej na boisku zależeć będzie bardzo wiele. W jakim zespole by nie grała, to właśnie na niej najczęściej będzie się opierała gra. Potrafi, również pod presją, podejmować trafne decyzje na boisku. Dokładnie takich piłkarek szukamy – to już opinia Pauliny Kawalec, która przez wybuch pandemii nie miała okazji powołać Szymczak na zgrupowanie selekcyjne swojej reprezentacji.
Talent czysto piłkarski połączony z mentalnością zwycięzcy i pracowitością. Brzmi jakby marzenia o zawodowym graniu były na wyciągnięcie ręki. Ale Emilia musi pamiętać, że historia zna przypadki „wonderkidów”, którzy przepadli zanim zdążyli cokolwiek w futbolu osiągnąć. Niemniej jednak w zgodnej opinii fachowców dziewczyna jest na dobrej drodze. – Wszystko przed nią. Ma dużo atutów, aby stać się piłkarką. Czeka ją jednak wiele pracy, wciąż musi się wiele nauczyć – słyszymy od związkowych skautów.
Zdaniem ekspertów Emilia spore rezerwy ma przede wszystkim w zakresie zdolności motorycznych. Z kolei duża odpowiedzialność w poczynaniach boiskowych powoduje, że często jest zbyt mało odważna w grze. Szczególnie, że posiada bardzo dobre uderzenie piłki z obu nóg, drybling oraz wyczucie tempa.
Fot. Zachodniopomorski ZPN
Kilkuletnia rywalizacja z chłopakami musiała odcisnąć swe piętno na Emilii. Szybsze dojrzewanie dziewcząt daje im pewną przewagę na samym początku tej rywalizacji, jednak z biegiem czasu to chłopcy stają się zdecydowanie mocniejsi fizycznie. Zawodniczki muszą wówczas szukać rozwiązań, które pozwolą im w dalszym ciągu funkcjonować w tym środowisku.
– Uważam, że gra w chłopięcym zespole jest bardzo dobrym rozwiązaniem. Sama w ten sposób zaczynałam i myślę, że to mi dużo dało. Od samego początku jest to forma rywalizacji. Dziewczynka chce pokazać, że nie jest gorsza od chłopaków, dla nich to też ważna kwestia. Jedno napędza drugie. To największa korzyść. Później przekłada to się na jakość gry po wejściu do piłki żeńskiej. Zawodniczki z przeszłością w drużynach chłopięcych mają w sobie więcej determinacji i szybciej podejmują decyzje – uważa Kawalec, która bez trudu jest w stanie ocenić, czy dana dziewczynka wywodzi się z zespołu typowo dla dziewcząt, czy dla chłopców. Zaznacza przy tym, że te różnice widoczne są wyłącznie na boisku. Poza nim zawodniczki te zachowują się tak samo jak ich rówieśniczki.
Grając z chłopakami Emilia wypracowała w sobie umiejętność szybkiej gry. Potrafi też stworzyć sobie przewagę dzięki odpowiedniemu ustawieniu, a technika pozwala jej uciekać od presji rywala.
Zwykle dziewczęta grają z chłopcami o dwa lata od siebie młodszymi. Szymczak mogłaby więc występować w rozgrywkach dla chłopców z rocznika 2008, ale nigdy z tej furtki nie korzystała. Grając z rówieśnikami nie odpuszcza. Olbrzymia determinacja przekłada się na boiskową agresję, co w przeszłości wzbudzało gniew rodziców jej rywali. Emilia nigdy nie grała jednak nieczysto czy brutalnie. Dla niej po prostu nie ma straconych piłek.
– Dziewczyny wywodzące się z drużyn chłopięcych są silne, charakterne, nie cofają nogi. Kiedy później przyjeżdżają na zgrupowanie dziewcząt, są nie do zdarcia – zauważają skauci. – Do pewnego momentu to jest dla nich dobre. Kiedy mają po 12-13 lat, to ważniejsze jest, aby miały blisko na zajęcia. Żeby po nich znalazły jeszcze czas na naukę i rozrywkę.
Skauci odpowiedzialni w PZPN za piłkę dziewczęcą i kobiecą wskazują również na negatywne aspekty wynikające ze wspólnej gry z chłopakami: – Jeśli trener wystawia szybko dojrzewającą 13-letnią dziewczynę, która jest zdecydowanie wyższa nawet od swoich rówieśników, w meczach przeciwko o dwa lata młodszym chłopcom, to ona tam nie ma konkurencji. Jest zwyczajnie zbyt silna. To w żaden sposób nie jest rozwijające. A później straconego czasu i pewnych braków już nie nadrobi. Innym negatywnym zjawiskiem jest sytuacja, w której dysproporcje pod względem fizyczności zaczynają być zbyt duże w drugą stronę. Zawodniczka, w obawie przed kontaktem, może wówczas unikać pojedynków i zamiast pościgać się czy spróbować przedryblować przeciwnika, odda piłkę koledze.
Fot. Jarosław Trybuchowicz
W pewnym wieku różnica w przygotowaniu fizycznym robi się zbyt wielka. Warto wtedy zmienić otoczenie i rozejrzeć się za zespołem żeńskim. Każdy przypadek należy traktować indywidualnie, ponieważ jedna zawodniczka w wieku 13 lat może swobodnie grać z rówieśnikami, kolejną trzeba będzie przenieść do kategorii o rok czy dwa lata młodszej, a dla jeszcze innej optymalne byłoby jednak znalezienie drużyny dziewczęcej.
Przepisy Polskiego Związku Piłki Nożnej zezwalają na grę dziewcząt z chłopcami o dwa lata młodszymi do momentu, w którym są one młodziczkami U-13. W rozgrywkach prowadzonych przez Wojewódzkie Związki Piłki Nożnej, za zgodą organu prowadzącego rozgrywki, dopuszcza się ponadto zastosowanie tej zasady dla trampkarek U-14 i U-15. Dla zobrazowania: w trwającym sezonie 2020/21 dziewczęta z rocznika 2006 mogą występować w rozgrywkach chłopców urodzonych w latach 2006-08.
Dla Emilii Szymczak kończący się sezon jest zatem ostatnim w drużynie chłopaków. Co ciekawe, nasza bohaterka już jakiś czas temu myślała o przejściu do żeńskiego klubu. – Ema miała w pewnym momencie rozterki. Około dwa lata temu poczuła, że fizycznie ta rywalizacja staje się dla niej coraz bardziej wymagająca – zdradza Szymon Adamczyk. – Pokryło się to z naszym udziałem w turnieju w Czaplinku, gdzie wśród zaproszonych gości znalazł się ówczesny selekcjoner reprezentacji Polski, Miłosz Stępiński. Powiedział mi wtedy, że w przypadku Emilki najlepsze będzie, jeśli jak najdłużej zostanie ona w drużynie chłopięcej, dzięki czemu zyska przewagę, kiedy już na stałe zacznie grać z dziewczętami. Trener zaznaczył, że należy przy tym budować świadomość jej kolegów z drużyny. Że muszą jej bronić w trudnych sytuacjach. Stać za nią i nie pozwalać, by czuła się odsuwana albo niechciana. Ale z tym nigdy nie mieliśmy problemów. Emilka jest kontaktowa i zawsze była traktowana jako pełnoprawna zawodniczka drużyny.
– Po spotkaniu z trenerem Stępińskim często rozmawiałem z Emilią. Doszliśmy do wniosku, że skoro jak równy z równym rywalizuje z chłopcami na poziomie ligi wojewódzkiej, to czego ma się później obawiać idąc grać z dziewczętami? – kontynuuje Adamczyk.
Fot. Jarosław Trybuchowicz
Cierpliwość i ciężka praca przynoszą efekty. Do Żaków spływa coraz więcej zapytań o Emilię. Moment nieuniknionego zakończenia rywalizacji z chłopcami będzie dla niej czasem bardzo ważnej decyzji. Przy jej podejmowaniu 15-latka może liczyć na wsparcie swojego szkoleniowca. – Chcemy, żeby Emilia trafiła w ręce dobrych trenerów, do klubu, który dzięki swojej koncepcji pracy pozwoli na naturalny, dalszy rozwój umiejętności zawodniczki. Cieszę, że mama Emilii nam zaufała. Wiem, że często jest tak, że kiedy do rodzica dzwoni przedstawiciel większego, bardziej znanego klubu, to ten gotowy jest od razu wysłać tam swoje dziecko, nie biorąc pod uwagę szeregu aspektów. Muszę więc pochwalić mamę Emki, bo zawsze prosiła o radę, niczego nie ukrywała. Nie czuła się kompetentna, aby podejmować decyzję o zmianie klubu. Świadczy to także o dużym zaufaniu do prezesa, pana Grzegorza Bartosza, który bardzo mocno pomaga Emilii. Ta zawsze liczyła na naszą pomoc. I teraz też postaramy się jej pomóc w wyborze nowego, żeńskiego już klubu – deklaruje na koniec Adamczyk.
Rafał Cepko
Fot. główne: Jarosław Trybuchowicz