Aktualności
[WYWIAD] Zbigniew Boniek: Szkolenie musi zaprocentować
Skąd pojawił się pomysł na Mobilną Akademię Młodych Orłów?
To się nie wzięło z niczego. By kupić sobie porsche trzeba mieć osiemnaście lat, zrobić prawo jazdy, zacząć jeździć małym fiatem, potem większym autem, zarobić i kupić. W Polskim Związku Piłki Nożnej od początku chcieliśmy działać logicznie i od podstaw. Przygotować się logistycznie, by objąć kraj odpowiednim cyklem szkoleniowym. Zainwestowaliśmy w Szkołę Trenerów w Białej Podlaskiej, zrobiliśmy porządek z zarządzaniem młodzieżowymi reprezentacjami, wprowadziliśmy do każdego województwa ośrodek Akademii Młodych Orłów, najlepszych bierzemy na zimowe i letnie obozy. Jest Centralna Liga Juniorów, Pro Junior System dla profesjonalnej piłki, a teraz uznaliśmy, że chcemy dotrzeć z naszymi projektami i pomysłami gdzie się tylko da – pojechać do trenerów, porozmawiać i pokazać trening, sprawdzić, czy są talenty… Dzięki takiemu kontaktowi zyskujemy też dodatkowych skautów w najmniejszych miejscowościach. Od nich będziemy dostawać informację, kto się wyróżnia, kogo warto przetestować. Wszystko wynika z siebie, a Mobilna AMO jest kolejnym wiążącym te działania projektem. Trochę podpatrzyliśmy, jak działa to w Niemczech, ale my zrobiliśmy to według naszego pomysłu. Najważniejsze będzie trzymanie jakości: nadzorowanie tych działań.
Jaki jest cel tego projektu?
Jestem entuzjastą sportu, kocham piłkę i chcę, by wszystko działało, dążyło do tego, co najlepsze. Nie chciałbym stagnacji, by po pół roku pojechać i zobaczyć, że wóz takiej Mobilnej AMO stoi w garażu. To akurat będzie niemożliwe, bo po pierwsze wiemy, że wybraliśmy dobrych ludzi, a po drugie ta kontrola będzie naprawdę uważna.
W swoim wystąpieniu prezes wspomniał, że polska piłka ma problem z zasobami ludzkimi. Jednak na stanowiska trenerów MAMO zgłosiło się aż 350 chętnych.
Na pewno nie chodziło mi o trenerów, którzy aplikowali o tę pracę. Jednak podam przykład: jeśli pojedziemy gdzieś na wieś i czterem szkoleniowcom z tamtego regionu przekażemy wiedzę, metodykę, dokumenty, kontakt do nas i oni na drugi dzień to rzucą w kąt, to trudno oczekiwać od nas działań. Natomiast chcemy, by to grono ludzi było coraz większe. Można mieć najlepsze systemy, lecz bez odpowiedniego wsparcia dla trenerów nie będzie też młodych, zdrowych i chętnych do gry piłkarzy. Liczymy na wiele aspektów, wiedząc oczywiście o tym, że beneficjentami tych projektów będą nasi następcy.
Czyli nie chodzi o samo szkolenie młodzieży, ale też budowanie świadomości o szkoleniu, prawda?
Tak oraz ukierunkowanie tego. Polski Związek Piłki Nożnej działa tak naprawdę na trzech płaszczyznach. Po pierwsze: kształcenie trenerów na wszystkich szczeblach. Po drugie: wzmacnianie programów szkoleniowych poprzez dydaktykę, wydawnictwa i kursokonferencję. Po trzecie: prowadzenie reprezentacji młodzieżowych. Stąd Akademie Młodych Orłów dla młodzieży, stąd Pro Junior System dla profesjonalnych klubów, stąd wydany dziś suplement Narodowego Modelu Gry. To są nasze zadania jako federacji.
Nowe projekty szkoleniowe to powiększenie zasobów ludzkich PZPN – oprócz 32 trenerów MAMO pojawi się też czterech skautów, od tego roku do Departamentu Szkolenia dołączył Jacek Magiera.
Bierzemy coraz więcej osób, które są młode, ambitne i doskonale przygotowane. Młodość nie jest żadnym argumentem, ale dodatkiem. Chcemy wykształconych osób, entuzjastów znających się na piłce. Jesteśmy odpowiedzialni kształcenie trenerów i pomaganie w szkoleniu zawodników. Nie mamy wpływu na to, co dzieje się w klubach, możemy jednak wspierać. Wymagamy dużo od siebie i od innych. Polska piłka to nie tylko Robert Lewandowski, jak wielu uważa, bo my choć z takiego piłkarza się cieszymy, to staramy się mieć kolejnych zawodników na wysokim poziomie. W Polsce sami w siebie nie wierzymy, bo przecież są Dawid Kownacki, Arkadiusz Milik, Konrad Michalak, Karol Linetty, Szymon Żurkowski, Sebastian Szymański… Mamy dużo zdolnej młodzieży. Ci chłopcy będą dorastali, gdy teraz ludzie narzekają. My nie będziemy narzekać a działać. Pozycja Polski w rankingu FIFA za rok może być inna, raz będziemy niżej, raz wyżej, ale to tylko cyferki. A my wiemy, że nasza organizacja musi kiedyś zaprocentować.
Rozmawiał Michał Zachodny