Aktualności
[WYWIAD] Witold Ziober: Jesteśmy dobrze przygotowani, ale może być jeszcze lepiej!
Jak to robisz, że cały czas utrzymujesz formę?
Cały czas w formie nie jestem, zdarzały się też w międzyczasie kontuzje, o których było głośno (W 2013 roku Witold Ziober złamał kręgosłup – przyp. red.). Przerwy bywały i nie ma możliwości, by forma była cały czas na wysokim poziomie. Każdy z nas trenuje na swój sposób. Są też rozgrywki, niektórzy grają na trawie, niektórzy na hali, więc każdy dba o formę. Mój sekret? Trzymanie się zasad, regularne uprawianie sportu, reszta to własne przyzwyczajenia. Każda piłka ma swoją specyfikę, trzeba tylko się przestawić. Jeśli chodzi o mnie, to trenuję w tygodniu, bo jeżeli zacząłbym siedzieć przy komputerze to forma szybko by uciekła.
Więc jak wyglądają Twoje treningi w okresie, gdy na piasek nie możesz wybiegać?
Każdy klub piłkarski ma okres przygotowawczy, ja również (śmiech). Mam w rodzinie paru trenerów personalnych, oni dbają o mnie. Fizjoterapeuta Grembacha Łódź Daniel Głowacki dba też o to bym był zdrowy. Siłownia jest nieodzowna w tej porze roku, treningi na świeżym powietrzu, biegi. Koledzy trenują podobnie, przygotowania się delikatnie różnią, ale chodzi o podtrzymanie dyspozycji fizycznej, bo bez tego będzie ciężko. Piach to ciężki grunt. Wielu mówi, że po piachu się biega ciężko, ale jeżeli jest się do tego dobrze przygotowanym, to nie jest to taki problem.
Na trawie już nie grasz?
Granie na trawie na ten moment zakończyłem. Oddałem się beach soccerowi. To nie była tylko moja decyzja, także lekarzy i rodziny. Słowa lekarzy zmusiły mnie do tego, bym postawił na jedno – na beach soccer. I tego nie żałuję.
W ubiegłym tygodniu rywalizowaliście w Iranie. Namiastka mistrzostw świata?
Od strony sportowej turniej na bardzo wysokim poziomie. Nie spodziewałem się aż takiego turnieju. Jechaliśmy w miejsce, które jeżeli chodzi o infrastrukturę, nie jest aż takie zaawansowane. A bardzo mile się zaskoczyliśmy. Bardzo fajny stadion, zbudowany na stałe. Wylane fundamenty, wysokie trybuny, fajne umiejscowienie. Wszystkie drużyny w gazie, dobrze przygotowane, nikt nie spoczął na laurach. Gospodarze ścisła czołówka, zresztą klasyfikacja światowa to pokazuje. Włosi i Ukraina to samo. Wszyscy chcą dobrze wypaść na Mistrzostwach Świata. My również chyba możemy być zadowoleni z własnej dyspozycji, dwie porażki, jedno zwycięstwo. To napawa optymizmem. Jesteśmy dobrze przygotowani, ale jesteśmy w stanie jeszcze lepiej przygotować się do mundialu. Kwestia wyeliminowania paru błędów i będzie sympatycznie.
Trzeba brać pod uwagę również to, że to były wasze pierwsze mecze na piasku w tym roku.
A Iran zaczyna dopiero eliminacje. Oni są już w najwyższej dyspozycji. Dla nas mecz z nimi to był najwyższy wykładnik naszej dyspozycji. W jakim miejscu jesteśmy. Ta minimalna przegrana pokazała nam, że nie brakuje nam dużo. Wyeliminowanie paru drobnych błędów, które robimy. Jeżeli to zrobimy, to będziemy groźni na MŚ.
Był w Iranie czas na odpoczynek?
To było bardzo intrygujące miejsce, jeżeli chodzi o ten turniej. Iran chce iść do przodu jeżeli chodzi o infrastrukturę i technikę. Chce iść do przodu, ale momentami to wygląda tak, jakby nikt do nich jeszcze tej techniki nie przyprowadził. Czasu na relaks nie było za wiele, ale jak już był, to wybraliśmy się do centrum miasta, zobaczyliśmy jak to wygląda. W trakcie powrotu zwiedziliśmy też Teheran. W stolicy widać, że technika, ludzie i kultura są na zdecydowanie wyższym poziomie. Miejscowościom dookoła jeszcze trochę brakuje, ale to kwestia czasu i myślę, że mogą być nawet kurortem wypoczynkowym. Ludzie są przyjaźni mimo, że w obecnej sytuacji politycznej każdy jest trochę nieufny. Ale na miejscu nie wygląda to tak groźnie.
Mundial już siedzi w głowie?
Od momentu gdy awansowaliśmy. Jak już wiedzieliśmy, że jedziemy to pojawił się nowy folder w naszych głowach pod tytułem „mistrzostwa świata”. I w tym momencie rozpoczęły się nasze przygotowania do tego turnieju. Psychiczne, mentalne, fizyczne - takie jak ten turnieju. Za chwilę będzie wyjazd do Barcelony. Tam też solidnie będziemy pracować. Reszta to kwestie techniczne naszych ćwiczeń. Mecze sparingowe z Katalonią i Portugalią. Tam już będziemy chcieli pokazać maksymalna dyspozycję, plus 10 procent zaskoczenia, które zostawiamy na później.
Jesteś jednym z bardziej doświadczonych graczy w naszej kadrze. Co odczuwasz myśląc o mistrzostwach świata? Adrenalina, podniecenie… czy raczej spokój?
Tak, ja, Boguś Saganowski i Dominik Depta mieliśmy okazję być już na jednych mistrzostwach świata w 2006 roku. W Brazylii. Wiemy jak to wygląda, jakie to jest odczucie. Wtedy graliśmy pierwszy mecz z gospodarzami. Jak siedzieliśmy w szatni, jak ludzie kopali w trybuny. My wiemy jakie to odczucia. Ci, którzy pojadą po raz pierwszy poczują to i mam nadzieję wytrzymają tą presję. Bo nie ma co ukrywać, to jest wielka presja. Mistrzostwa świata, obojętnie jaka dyscyplina. Ja mam na razie chłodną głową i z rozsądkiem do tego podchodzę. Jak najlepiej chce się przygotować. Wyznaje dewizę spokój nas ratuje, niezgoda i nerwy rujnują. Nie ma co się denerwować. Nie, że się nie obawiam. To raczej kwestia przyzwyczajenia. Obawiać się będę, ale nie będę tego pokazywał i poprzez swoje doświadczenie będę chciał w jakiś w sposób by spokój u mnie zwyciężał. A nerwów nie będę pokazywał.
Młodsi, mniej doświadczeni koledzy pytają o rady w kontekście zbliżającego się mundialu? Jak psychicznie się przygotować do takiego turnieju?
Dla nich eliminacje w Jesolo były fragmentem tego co się może dziać na MŚ. Bardzo dobrym przykładem był też turniej w Iranie. Jedziemy na pierwszy mecz, wchodzimy na stadion, a tam pełne trybuny. To jest coś takiego jak mundial. Nie tysiąc ludzi. Tam było pięć tysięcy, pełna wrzawa, ludzie krzyczą. To namiastka MŚ. Sami zawodnicy reagowali jednak na to bardzo dobrze. Poza tym jak się wchodzi na taki stadion, na taką imprezę, to adrenalina momentalnie wybucha. Odblokowuje zawodnika. Działa to samoistnie. Człowiek o niczym innym nie myśli, tylko by wyjść na boisko i zagrać mecz.
Odczuwasz, że reprezentacją Polski w ostatnich miesiącach zainteresowanie wzrosło?
To widać. Wiele osób nie tylko w kraju, ale i w Europie, mówi, że Polska się odrodziła. Kiedyś byliśmy bardzo mocną kadrą, obawiali się nas. Później nie byliśmy tak silni, że mogliśmy stworzyć najlepszym zagrożenie, aczkolwiek zawsze mieli nas na oku, uważali na nas. Bo nigdy nie było wiadomo co może nam odbić. Teraz ta forma nasza złapała pułap i się utrzymuje na stałym poziomie. Rywale widzą, że jesteśmy systematyczni i mogą się nas obawiać.
Co będzie miało znaczenie na MŚ?
Na pewno nasza głowa w danym momencie i nasz charakter, którego nigdy nam nie brakuje. Technicznie na pewno nam brakuje do czołowych reprezentacji. Ale rywale wiedzą, ze my braki nadrabiamy sercem, charakterem i, że jeżeli czegoś nie jesteśmy w stanie zrobić, to my to wybiegamy, wywalczymy, wykopiemy, wydrzemy. Dlatego się nas obawiają. Technicznie są lepsi, ale ogólnie będą mieć z nami duże problemy. Głowa, spokój i opanowanie to może być nasza broń
W piątek poznamy grupowych rywali na mistrzostwach. Kogo chcemy trafić?
Nie mamy wymarzonych przeciwników. Robiliśmy sobie symulację na kogo możemy trafić. Może Italia, Szwajcaria, może Iran. Same silne reprezentacje. Trzeba po prostu się jak najlepiej przygotować.
Tata, Jacek Ziober, przekazuje uwagi, śledzi Twoje występy?
Tak, ogląda nasze poczynania na piachu. Służy radą, biorę jego uwagi do siebie, są pomocne.
Jest krytyczny czy raczej wyrozumiały?
Powiem tak: zaczyna od najgorszych rzeczy, a kończy na tych złych. A te dobre to powie, jak mu się tylko coś przypomni.
Rozmawiał Tadeusz Danisz