Aktualności
[WYWIAD] Vladislavs Gabovs: Polska to zdecydowany faworyt naszej grupy
Vladislavs Gabovs to jeden z najbardziej doświadczonych piłkarzy w obecnej kadrze Łotwy, która po odejściu Mika-Matti Paatelainena pozostaje bez selekcjonera. W nadbałtyckim kraju nikt się nie łudzi, że łotewscy piłkarze odegrają ważną rolę w eliminacjach EURO 2020, ale miłe niespodzianki pomogłyby w poprawieniu wizerunku dyscypliny. Gabovsowi, byłemu zawodnikowi Korony Kielce bardzo przypadła do gustu możliwość rywalizacji z Polską. 24 marca on i jego koledzy pojawią się na PGE Narodowym w Warszawie.
Euforii w Rydze po wylosowaniu w Polsce nie było?
Na pewno piłkarze, którzy grają lub grali w polskich klubach ucieszyli się z trafienia na Polskę. W ekstraklasie pozostało naszych dwóch kadrowiczów – Igors Tarasovs ze Śląska Wrocław i Pavels Steinbors z Arki Gdynia. W pierwszej lidze w Podbeskidziu Bielsko Biała gra Valerijs Sabala. Miło będzie przyjechać do Warszawy i poczuć tę kapitalną atmosferę. My i Polska to dwa różne piłkarskie światy, więc nie oczekuje się od nas cudów. W futbolu jednak niespodzianki się zdarzają i spróbujemy sprawić psikusa faworytowi grupy.
Uważasz Polskę za najsilniejszy zespół grupy eliminacji EURO 2020?
Mundial wam nie wyszedł, w Lidze Narodów wypadliście poniżej oczekiwań, ale trener trochę eksperymentował. Polecam jednak porównać nazwy zespołów klubowych reprezentantów Łotwy i Polski. Myślę, że słabszy okres jest już za wami, a do głosu w drużynie narodowej zaczną dochodzić piłkarze z młodzieżówki, która w eliminacjach mistrzostw Europy pokonała Portugalię. U nas w reprezentacji jest wielu zawodników po trzydziestce, ale staramy się wprowadzać graczy młodszego pokolenia. Póki co nie mamy nawet selekcjonera, bo Paatelainen pożegnał się ze stanowiskiem po nieudanym starcie w Lidze Narodów.
Jak wytłumaczysz dwa remisy Łotwy z Andorą w Lidze Narodów?
Dla nas to był niełatwy przeciwnik. Andora nie grała w piłkę, tylko ją wybijała, grała bardzo ostro i ambitnie. My mamy problem z atakiem pozycyjnym i biliśmy głową w mur. Dwa bezbramkowe remisy z tym rywalem chluby nam nie przynoszą, ale znamy też miejsce w szyku łotewskiej piłki nożnej. Jestem wychowankiem dawnego wywodzącego się z Rosji systemu szkolenia, teraz szukamy nowych rozwiązań w tym zakresie, lecz na razie kiepsko nam to wychodzi. Nie oszukujmy się, stan naszej piłki nie jest dobry, a sama frekwencja na meczach ligowych, stadiony nie wystawiają nam dobrego świadectwa.
Twój klub, FC Riga ma obiekt o pojemności tysiąca widzów?
Tak, ale na nim nie gramy, tylko na Skonto. W listopadzie ligową potyczkę ze Spartaksem Jurmala właśnie tam obejrzało ponad 300 kibiców i to raczej nie wymaga komentarza. U nas najwięcej kibiców przychodzi na hokej, ale tylko na Dynamo Ryga, występujące z rosyjskiej KHL. Hity ogląda nawet po 10 tysięcy osób, a tak to zwykle lodowisko odwiedza około 2-3 tysiące. Mimo wszystko w piłce nożnej jakiś postęp widać, w szkołach dużo dzieciaków ugania się za futbolówką, a w klubach pojawiają się nowi sponsorzy. Dziś już na Łotwie piłkarze zarabiają lepiej niż dwa, trzy lata temu, choć średnia – 2,5, 3 tysiące euro w ekstraklasie pewnie nie robiłaby na nikim wrażenia.
FC Riga poradziła by sobie w polskiej lidze?
Myślę, że bylibyśmy w środku stawki. Jesienią było u nas kilku ciekawych zawodników. Denis Rakels, czy Ivans Lukjanovs pozostawili po sobie w ekstraklasie miłe wspomnienia, Kamila Bilińskiego przedstawiać nie muszę. Dla nas to ekstra sprawa, że napastnik z kraju, który miał reprezentację w finałach EURO 2016 czy na zeszłorocznym mundialu gra w łotewskim klubie. W FC Riga są jeszcze dobrzy piłkarze z Serbii, Brazylii, no i jest gość z dużym nazwiskiem na ławce trenerskiej. Cieszy, że Viktor Skripnik, legenda Werderu Brema, wielokrotny reprezentant Ukrainy wybrał propozycję ze stolicy Łotwy i tu się realizuje.
Rozmawiałeś na temat losowania eliminacji EURO z Kamilem Bilińskim?
Trochę sobie pożartowaliśmy. Z Kamilem rozmawiałem wiele razy o polskiej ekstraklasie, bacznie przeze mnie obserwowanej. W Koronie są jeszcze piłkarze, z którymi razem grałem. Kielecki klub jest bliski memu sercu i korzystając z okazji pozdrawiam fanów Korony. Liczę, że udanie zaprezentuje się w meczu z Polską.
Cały czas na Łotwie przypominają eliminacje EURO 2004?
Drużyna, która wywalczyła awans do EURO w Portugalii uchodzi u nas za legendarną. Wtedy piękną przygodę zaczęliśmy na stadionie Legii ogrywając Polskę 1:0, a skończyliśmy już w turnieju finałowym rywalizując z Niemcami, Czechami i Holandią. Teraz rzeczywistość jest zupełnie inna, w reprezentacji Łotwy brakuje piłkarzy z tych lepszych europejskich lig, a Polska posiada gwiazdy Bundesligi, Serie A, Premier League. Gdybym miał typować, to stawiam, że zajmiecie pierwsze miejsce w grupie.
Skoro tak wychwalasz polską ekstraklasę, to dlaczego żaden z jej przedstawicieli nie przebił się do fazy grupowej europejskich pucharów?
Może trochę nie doceniliście rywali? Nie wiem, bo mam bardzo dobrą opinię o ekstraklasie, a mierzyłem się tam z wieloma znakomitymi piłkarzami. W końcu z ekstraklasy na podbój Europy ruszyli Robert Lewandowski, Jakub Błaszczykowski, Łukasz Piszczek, Kamil Glik. Mocne nazwiska. Mam sentyment do Polski, a do grup w pucharach wasze kluby wrócą już niebawem. Miło będzie do was przyjechać z kadrą, miło też przyjąć waszych kibiców w Rydze, choć pewnie logistycznie czeka nas trudne zadanie. My gramy na obiekcie o pojemności 6 tysięcy miejsc, a z samej Polski chętnych do obejrzenia październikowego meczu jest dużo, dużo więcej. Gdybyśmy mieli stadion trzy razy większy byłby pełny.
Rozmawiał Jaromir Kruk
Vladislavs Gabovs
Urodzony 13 lipca 1987 roku w Rydze. Zawodnik klubów: Daugawa 90 Ryga, Multibanka Ryga, JFK Olimps, TVMK Tallin, FC Daugawa, Dinaburg FC, FK Ventspils, FC Metta/LU, Skonto Ryga, FC Saratow, Korona Kielce, Paphos, FC Riga. W reprezentacji Łotwy: 39 meczów. Sukcesy: z FK Ventspils mistrz Łotwy 2011, Puchar Łotwy 2011, z FC Daugawa Puchar Łotwy 2008, z TVMK Tallin Puchar Estonii 2006, z FC Riga mistrzostwo Łotwy 2018, Puchar Łotwy 2018, z reprezentacją Łotwy Puchar Bałtyku 2016, 2018.