Aktualności

[WYWIAD] Trener Zagłębia w pogoni za marzeniami: Jesteśmy jak Błękitni! Lecha się nie obawiamy

Specjalne15.03.2016 
– Wychodzimy po to, aby wygrać. Wiem, że zabrzmi to buńczucznie, z drugiej strony czy sportowcowi wypada zakładać porażkę? Albo nastawienie „karczycha” i liczenie na jak najmniejszy wymiar kary? Czujemy się na siłach, żeby wywieźć z Poznania dobry wynik. Jesteśmy dobrej myśli! – mówi Artur Derbin, trener rewelacyjnego w tym sezonie Zagłębia Sosnowiec, które rozpoczyna rywalizację z Lechem Poznań w półfinale Pucharu Polski.

Stres przed pojedynkiem z mistrzem Polski jest duży?

Bardziej jestem zdenerwowany tym, że... nie czuję żadnego stresu. Na pewno się nie napinam. Powinniśmy się cieszyć i radować. Po to w końcu gra się w piłkę, aby rozgrywać wielkie mecze. I właśnie w ten sposób podchodzę do pojedynku z Lechem.

Dwumecz z Lechem to najważniejsze wydarzenie w pańskiej karierze trenerskiej?

Nie mam zbyt bogatej kariery trenerskiej, dlatego wypada mi twierdząco odpowiedzieć na to pytanie. Uważam jednak, że w perspektywie tego, co czeka mój zespół w najbliższych tygodniach, meczów bardziej i mniej ważnych będzie więcej. My przecież wciąż jesteśmy w grze o Ekstraklasę, co jest ambicją klubu. Spełniamy swoje marzenia. Mamy je i chcemy, aby się ziściły!

Marzenie zakłada grę w wielkim finale Pucharu Polski 2 maja na Stadionie Narodowym?

To jedno z marzeń, w kierunku którego podążamy. Aby to osiągnąć, musimy wykonać kawał solidnej pracy i podeprzeć to ogromnym wysiłkiem. W dwumeczu z Lechem trzeba wznieść się na wyżyny umiejętności.

Musi Pan tonować nastroje w drużynie? Piłkarze są pobudzeni na myśl o rywalizacji z jeszcze aktualnym mistrzem Polski?

Jakoś nie bardzo to do nas trafia. Po prostu spokojnie robimy swoje.

Zagłębie to rewelacja obecnej edycji Pucharu Polski. Jakie to uczucie?

To bardzo miłe. I prawdziwe. Fakty są jakie są i nie zamierzam z nimi dyskutować. Cieszę się, że eksperci nas chwalą, czuję jeszcze większą satysfakcje, że jesteśmy na trzecim miejscu w I lidze. Walczymy o ekstra bonus. Jakby tego było mało, to czeka nas rywalizacja z mistrzem Polski. Nasi kibice mają powód do dumy. Także czuję wewnętrzną satysfakcję, ale i spełnienie, bo to wyjątkowej chwile dla każdego z nas.

W poprzedniej edycji pucharu, rewelacją byli Błękitni Stargard Szczeciński. Wasza sytuacja jest podobna, bo też w ćwierćfinale wyeliminowaliście Cracovię.

Akurat z Błękitnymi mieliśmy okazję rywalizować w II lidze. Bardzo im kibicowaliśmy w drodze do finału. Zawsze w sytuacji, gdy Dawid gra z Goliatem, kciuki trzyma się za zespół potencjalnie słabszy. Przejęliśmy po Błękitnych pałeczkę. Chcemy spisać się jak najlepiej. Dotarliśmy już do takiego momentu, że marzenie jest na wyciągnięcie ręki.

Skoro kibicowaliśmy Błękitnym, to teraz czas na rewanż z ich strony. Dostaliście jakieś słowa otuchy ze Stargardu Szczecińskiego?

Jeszcze nie, może przed samym meczem takie wsparcie otrzymamy (śmiech)? Wiem, że wiele osób trzyma za nas kciuki. Cały Sosnowiec żyje meczem z Lechem. Kibice są z nami, co chwilę otrzymujemy od nich wsparcie. To dla nas bardzo ważny gest.

Po drodze wyeliminowaliście dwie drużyny z Ekstraklasy. Elita Wam nie straszna?

Nie mamy się czego obawiać. W mojej drużynie jest dużo jakości. Oczywiście nie możemy porównywać się do Lecha, który mimo problemów, jest wielką drużyną. W meczach z Górnikiem i Cracovią pokazaliśmy jednak, że warto się z nami liczyć. Jestem przekonany, że Lech nie zagra z nami „na lajcie”. O tym, jak poważnie traktują ten mecz, świadczy obecność trenera Jana Urbana na piątkowym spotkaniu w Gdyni. Poza tym dla Lecha to najkrótsza droga do europejskich pucharów i uratowanie sezonu. Trener Urban wydostał zespół z tarapatów i obecnie poznaniacy prezentują formę mistrzowską. Na obronę tytułu może już jednak nie wystarczyć czasu.

Dla Zagłębia ten sezon może zakończyć się wyjątkowo. Czegoś takiego pewnie nawet Pan sobie nie wyśnił?

W zeszłym roku zrobiliśmy niesamowity skok w górę. Nie zamierzamy się tym zachłystywać. Bo tak na dobrą sprawę, oprócz awansu do I ligi, jeszcze nic nie ugraliśmy. Dlatego chcemy iść za ciosem. Najlepszą drogą ku temu są zwycięstwa w kolejnych meczach.

Przed meczem z Arką pomodlił się Pan o dobry wynik. Niebiosa będą po stronie Zagłębia w Poznaniu?

Mam taki zwyczaj, że modlę się przed każdym meczem. Modlę się o wynik, o zdrowie dla wszystkich. Samą modlitwą, bez ciężkiej pracy, nic nie osiągniemy. Ale wiara i przekonanie w to, co robimy, musi nam towarzyszyć na każdym kroku.

Ma Pan jakiś wymarzony wynik przed dzisiejszym meczem?

Wychodzimy po to, aby wygrać. Wiem, że zabrzmi to buńczucznie, z drugiej strony czy sportowcowi wypada zakładać porażkę? Albo nastawienie „karczycha” i liczenie na jak najmniejszy wymiar kary? Czujemy się na siłach, żeby wywieźć dobry wynik.

Dla Zagłębia i jego kibiców nie byłoby lepszego finału niż z Legią. Byłaby to nagroda dla Was za ten wyjątkowy sezon.

Kibice nas zapewnili, że niezależnie, co się zdarzy, zawsze będą z nami. Czują dumę, że o Zagłębiu jest głośno w całej Polsce. Chcemy dać im jeszcze więcej powodów do dumy i radości. Dlatego chcemy też dla nich mocno zawalczyć o finał w Warszawie.

Rozmawiał Piotr Wiśniewski

TAGI: Artur Derbin, Zagłębie Sosnowiec, Lech Poznań, Puchar Polski,

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności