Aktualności

[WYWIAD] Rafał Siemaszko: Zdaję sobie sprawę, że takiego sezonu mogę nie powtórzyć

Specjalne20.01.2018 

Gol w finale Pucharu Polski z Lechem Poznań, bramka na wagę zwycięstwa z FC Midtjylland, 16 trafień w całym roku kalendarzowym – to liczby Rafała Siemaszki, dzięki którym zapisał się w historii Arki. – Zdaję sobie sprawę, że taki sezon może już się nie powtórzyć. Runda jesienna była tego najlepszym przykładem – mówi napastnik w rozmowie z Łączy Nas Piłka.

Czy rok 2017 był najlepszym w twojej karierze?

Przede wszystkim nie w karierze, a w przygodzie z piłką... Karierę to mogą mieć piłkarze z europejskiego i światowego TOP-u. A wracając do pytania, tak, rok 2017 był pod względem piłkarskim, a co za tym idzie ilości sukcesów, najlepszym jaki dotychczas miałem. Nie wiem, czy jeszcze uda mi się strzelić gola w kwalifikacjach do Ligi Europy, wznieść Puchar Polski i Superpuchar Polski. Kilka bramek zdobyłem w ostatnich minutach, czy w doliczonym czasie gry. Tak było w finale z Lechem, w tej edycji Pucharu Polski ze Śląskiem Wrocław, czy wcześniej z FC Midtjylland. Te trafienia okazały się kluczowe dla losów spotkania. Dlatego jeśli miałbym wybrać swoje najważniejsze bramki poprzedniego roku to wskazałbym na gola strzelonego na PGE Narodowym oraz tego, którego wbiłem Duńczykom w III rundzie Ligi Europy. Można w nich doszukać się pewnych podobieństw. W Warszawie, i Duńczykami strzeliłem głową po dośrodkowaniach – raz z lewej strony, drugim razem z prawej.

Nie jesteś wysokim zawodnikiem, a mimo to sporo bramek zdobywasz głową. Da się to wytrenować?

Wszyscy pytają mnie, czy mam patent na gole głową. Myślę, że nie stanie się to moim znakiem towarowym, bo nie o to chodzi. Dla mnie największą nagrodą jest radość kibiców z naszych zwycięstw i satysfakcja, że klub oraz miasto Gdynia czuje dumę, gdy jako Arka osiągamy sukcesy małe lub duże. Trudno jednak nie zauważyć, że w tym sezonie większość goli zdobyłem, uderzając z powietrza. Jak tak dalej pójdzie, to na głowie nie zostanie mi żaden włos. Muszę w końcu zacząć robić większy pożytek z nogi.

W poprzednim sezonie byłeś najskuteczniejszym zawodnikiem Arki.

Ja to nazywam szczęściem, na które trzeba zasłużyć ciężką pracą. Trzeba też być wytrwałym i cierpliwym. Cierpliwości nauczyłem się w stoczni. Praca tam zahartowała mnie.

Specjalnie na Galę Gdyńskiego Sportu koledzy z drużyny przygotowali wizytówkę na twój temat. Używali różnych określeń. Które jest najbardziej trafne?

Krzysztofa Sobieraja. Nieraz żartowaliśmy sobie w szatni, że jestem jak papież, bo też mam tak wytarte włosy na czubku głowy (śmiech). Nawet nie śmiem porównywać się do wspaniałego człowieka i Polaka jakim był Jan Paweł II, ale pewne analogie w wyglądzie można dostrzec.

Ile znaczy dla ciebie statuetka dla najlepszego sportowca Gdyni, zdobyta ex-aequo z gimnastyczką Natalią Kozioł?

To ogromne wyróżnienie. Przez myśli mi nawet nie przeszło że kiedykolwiek będę odbierać taką nagrodę. Jeszcze to do mnie nie dochodzi...

Przy okazji wręczenia statuetki przekonaliśmy się, że na scenie teatru czujesz się nie gorzej niż na boisku. Dobry sportowiec i dobry mówca?

To był pełen spontan. Nie wiedziałem do końca co mówię. Wypowiadałem zadania jak z automatu. Może to dlatego, że lubię chodzić na stand-upy? Dzięki temu nauczyłem się scenicznego luzu. Moimi ulubionymi stand-uperami są Abelard Giza i Adam Van Bendler.

Czy Arkę stać na kolejne sukcesy?

Mam nadzieję, że się nie zatrzymamy. Mam tu na myśli miejsce w pierwszej ósemce i obronę Pucharu Polski. To jest nasz cel na wiosnę. W półfinale gramy z Koroną Kielce. Nie można sugerować się naszym ostatnim wynikiem w lidze (Arka wygrała 3:0 – przyp. red.), trzeba nastawić się na ciężki dwumecz.

Wspominacie jeszcze z kolegami finałowe spotkanie z Lechem Poznań?

Nawet niedawno była powtórka w Polsacie Sport. Oglądałem z zapartym tchem. Przy okazji naszych bramek aż mi ciarki przechodziły po plecach. Piękne chwile, które zostaną w pamięci. Uśmiechałem się pod nosem, kiedy Mateusz Borek podczas transmisji wykrzykiwał nazwisko Siemaszko. Nawet ostatnio doszedłem do wniosku, że zawsze kiedy komentuje mecze Arki to  strzelam gole.

Masz jakiś indywidualny cel na nowy rok?

Będę zadowolony, jeśli w lidze zdobędę 10 bramek. Po cichu liczę jednak na więcej. Z nikim się nie zakładałem, nikomu też nie obiecywałem określoną liczbę goli. Co będzie, to będzie. Zdaję sobie sprawę, że taki sezon może już się nie powtórzyć. Runda jesienna była tego najlepszym przykładem. W 20 spotkaniach strzeliłem cztery gole. Inna sprawa, że w poprzednich klubach pierwsze rundy miałem słabsze. Jesienią trafiła mi się seria kilku meczów bez bramki. Co wtedy myślałem? Cierpliwie czekałem. Wiedziałem, że się odblokuję.

Rozmawiał Piotr Wiśniewski

 

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności