Aktualności

[WYWIAD] Rafał Pietrzak: Nigdy nie można się załamywać

Specjalne01.03.2019 
W ubiegłym roku kariera Rafała Pietrzaka nabrała zawrotnego tempa. W ciągu kilku miesięcy przeszedł drogę z trzecioligowych rezerw Zagłębia Lubin do reprezentacji Polski seniorów. 27-letni zawodnik zimą zdecydował się pozostać w Wiśle Kraków, która przeżywała bardzo trudny okres. Pietrzak liczy jednak na owocną rundę wiosenną, która zbliży go do realizacji marzeń – przenosin do mocnego zagranicznego klubu i finałów EURO 2020.

Wisła Kraków przechodziła zimą bardzo trudny okres, ale mimo wszystko postanowiłeś zostać w klubie. Dlaczego?
Wiadomo, jakie turbulencje przechodziła Wisła, dziś nie widzę powodu, by się nad tym rozwodzić, ale miałem swój plan. Nie chciałem zostawić klubu, któremu tyle zawdzięczam, w trudnej sytuacji i zostałem, aby wypełnić kontrakt i zaliczyć udaną rundę wiosenną. Jestem zadowolony, że mogę obecnie skupiać się na piłce nożnej.

Dużo korzyści przynoszą ci wspólne treningi z Jakubem Błaszczykowskim?
Cały czas pracuję tak samo, z pełnym zaangażowaniem. Cieszę się, że ktoś taki, jak Kuba jest zawodnikiem Wisły, na pewno podniósł poziom drużyny i można się od niego wiele nauczyć, jako od piłkarza, ale i człowieka. Nie oszukujmy się – gdyby nie Błaszczykowski, los „Białej Gwiazdy” mógłby być tragiczny, potoczyć się fatalnie. To legenda reprezentacji Polski odegrała kluczową rolę w procesie ratowania Wisły, dzięki Kubie uaktywnili się ludzie, którzy pewnie już wcześniej chcieli pomóc, ale pewne czynniki im przeszkadzały. Prezes Rafał Wisłocki i Jarosław Królewski wzięli na swoje barki najwięcej i także dzięki niesamowitemu wsparciu kibiców udało się wyjść z największego dołka. Kuba rozpalił ogień.

Wsparcia fanów mogą wam pozazdrościć inne klubu ekstraklasy.
Już jesienią mecze Wisły odbywały się w fantastycznej atmosferze i w wielu przypadkach przy wypełnionych trybunach. Kibice są z nami na dobre i złe. Dla nich też staramy się wykrzesać z siebie wszystko to, co najlepsze.



Derby Krakowa coraz bliżej. Zwycięstwo z „Pasami” byłoby dla waszych kibiców największym prezentem. Nie będzie jednak o to łatwo, ponieważ Cracovia jest na fali. 
Wiem, że tym spotkaniem żyje już cały Kraków, ale przed nim mamy jeszcze mecze z Pogonią Szczecin i Koroną Kielce. Obecnie skupiamy się tylko na tym pierwszym rywalu. Najważniejsze jest to, że z kolejki na kolejkę wyglądamy coraz lepiej. W ostatnim meczu w Gdańsku mogliśmy spokojnie wywalczyć remis z liderem tabeli, ale zabrakło nam trochę szczęścia. Walczymy o pierwszą ósemkę i musimy zdobywać punkty.

Zagrałeś we wszystkich trzech meczach na wiosnę w pierwszym składzie. Jak ocenisz swoją dyspozycję?
Śledzę statystyki i widzę, że poprawiłem się w grze jeden na jeden w defensywie. Oczywiście, cieszyłyby mnie asysty, trafienia, lecz obrońcę rozlicza się przede wszystkim z bronienia. W trzech tegorocznych spotkaniach wyglądałem solidnie, ale wymagam od siebie znacznie więcej i wiem, że na więcej mnie również stać.



Często zostajesz po treningach, by szlifować swoje umiejętności?
Jest grupa zawodników, która czasem zostaje  po treningu i pracuje nad grą lewą nogą. To Marcin Wasilewski, Marcin Grabowski, Kamil Wojtkowski, Krzysiek Drzazga i ja. Najchętniej strzelam rzuty wolne i… na treningach wychodzi mi to dużo lepiej, niż chociażby w ostatnim meczu z Lechią. Nie zamierzam tłumaczyć tego inną murawą. Nie można spoczywać na laurach, liczy się ciężka praca, z wolnych też zacznę strzelać gole. Świetnie tę sztukę opanował Arkadiusz Milik. Zobaczcie, co on wyprawia w Seria A. Raz strzela nad murem, raz płasko, ma szeroki repertuar. Naprawdę jestem pod wrażeniem.

Rozmawiałeś z Kubą Błaszczykowskim o reprezentacji Polski?
Nie. Skupiam się na tym, co tu i teraz, czyli na lidze.

Liczysz na powołanie do kadry na marcowe mecze eliminacji EURO 2020?
Po niedawnym meczu ligowym rozmawiałem z selekcjonerem Jerzym Brzęczkiem. Wiem, że ludzie z jego sztabu bacznie śledzą ekstraklasę, sam jednak staram się nie myśleć o powołaniu. Mogę na nie zasłużyć dobrą grą w klubie i to staram się czynić.



Na rynku jest posucha na klasowych lewych obrońców.
Zauważyłem, że dużo reprezentacji ma z tym problem i często selekcjonerzy na lewą stronę przesuwają zawodników prawonożnych. Mam swoje zdanie na ten temat, niekiedy warto cierpliwie czekać na rozwój piłkarza, ogrywać go. Mam szczęście, że trenerem w Wiśle jest Maciej Stolarczyk, który doskonale rozumie specyfikę pozycji, sam był przecież bardzo dobrym obrońcą. Wiem, jakie są wymagania wobec mnie i nie boję się podnosić sobie poprzeczki coraz wyżej. Trzeba w siebie wierzyć. Pamiętam, jak kilka miesięcy przed pierwszym powołaniem do reprezentacji i debiutem z Włochami w Lidze Narodów rozmawiałem z tatą przez telefon. Grywałem wtedy w rezerwach Zagłębia Lubin i ojciec mówił, żebym się nie podłamywał. Nawet nie miałem takiego zamiaru, łapałem minuty, rytm meczowy i to potem pomogło mi w ekstraklasie. Nie przejmowałem się tymi, którzy mnie skreślili, a wychodząc na murawę w Bolonii po prostu pragnąłem wypaść jak najlepiej. Potem czułem tylko dumę, bo jako dziecko marzyłem o reprezentacji. Warto było zaciekle walczyć o swoje. Teraz też nie ma opcji, by – jak to się potocznie – mówi woda sodowa uderzyła mi do głowy. Po debiucie w kadrze dzwoniło do mnie wielu dziennikarzy, był boom na Pietrzaka, ale pozostałem sobą. Piłkarzem się jest kilkanaście lat, kiedyś kariera się kończy, człowiekiem trzeba być przez całe życie.

Rozmawiał Jaromir Kruk

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności