Aktualności
[WYWIAD] Rafał Augustyniak: Gramy tak, jak chce trener Nowak i przynosi to efekty
Niedawno przeczytał książkę, w której znalazł rady jak być... sprawnym niczym lampart. Sprawność to jego wizytówka, bo trenuje crossfit. A w ostatnim spotkaniu pokazał, że ma także wiele do zaoferowania na boisku. Przeciwko Wiśle Płock (2:2) strzelił gola dla Miedzi Legnica po efektownej akcji. Rafał Augustyniak w zespole pełnym ofensywnych zawodników czuje się bardzo dobrze, o czym świadczą niedawne występy. – Z trenerem Nowakiem pracuję już trzeci sezon. Wiem, że z nim rozwijam się piłkarsko – mówi Augustyniak w rozmowie z Łączy Nas Piłka.
Uważasz się za szybkościowca?
W każdym klubie, w którym grałem, na pomiarach badających szybkość, wypadałem bardzo dobrze. Zazwyczaj jestem pod tym względem w czołówce. Czuję się szybki.
To tłumaczy zatem, dlaczego byłeś w stanie przebiec dobrych kilkadziesiąt metrów z piłką, zanim zdobyłeś bramkę w meczu z Wisłą Płock, bez większego wysiłku.
Tak to mogło wyglądać z akcji, którą rozpocząłem podaniem do Henrika Ojamy, ten odegrał mi w tempo, znalazłem się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, więc nie pozostało nic innego jak pokonać bramkarza Wisły. Bartłomiej Sielewski przewrócił się i miałem dzięki temu ułatwione zadanie.
No tak, ale trzeba przyznać, że cała ta akcja wyglądała bardzo efektownie. Jesteś defensywnym pomocnikiem, tymczasem na połowie Wisły zachowałeś się jak rasowy snajper.
Na treningach też często znajduję się w takich sytuacjach, więc ta akcja nie była dla mnie niczym nowym. Tym razem strzeliłem, a przypomnę, że z Zagłębiem Lubin miałem podobną okazję w końcówce meczu, tyle że wtedy wykończenie było inne niż w sobotę. To mój drugi gol w sezonie, mam nadzieję, że nie ostatni. Cieszę się, że mamy dobrą serię i zaczęliśmy seryjnie strzelać gole. Na początku sezonu właśnie skuteczność była naszą zmorą.
Miedź się rozkręciła, ale o tobie chyba też można to powiedzieć, bo coraz lepiej prezentujesz się w tym sezonie?
Myślę, że mecz z Koroną Kielce (1:1) był dla nas wszystkich przełomowy. Podnieśliśmy się po trzech porażkach z rzędu. Poszliśmy za ciosem i wygraliśmy w Białymstoku z Jagiellonią 3:2. Od początku sezonu dobrze gramy w piłkę, tylko zawodziliśmy pod bramką. Na szczęście odpaliliśmy. Ciężko pracujemy, żeby podążać w obranym przez nas kierunku, którego trzymamy się od pierwszego spotkania obecnych rozgrywek. Fajnie, że trener nie zmienił koncepcji gry i mimo początkowych niepowodzeń, jest wierny swojej filozofii. Gramy tak, jak chce i przynosi to efekty.
W ofensywnej taktyce Miedzi jest miejsce dla klasycznego, defensywnego pomocnika, którego obowiązki spoczywają na tobie. Czujesz się defensywnym pomocnikiem w pełnym tego słowa znaczeniu?
W praktyce tak jest. Z drugiej strony, trener Nowak nie ogranicza mnie tylko do defensywy, pozwala mi na ofensywne wejścia. Mnie to tylko cieszy, że nie jestem przywiązany do konkretnej strefy na boisku, przez co nie muszę ograniczać się jedynie do zadań destrukcyjnych. Z kolei, gdy ja opuszczam swoją strefę, to w tym miejscu musi pojawić się ktoś nowy. Na tym polega asekuracja i my z takich zadań wywiązujemy się dobrze.
Dobra seria waszej drużyny zaczęła się tak naprawdę, kiedy ty na dobre wskoczyłeś do składu. Wcześniej to Adrian Purzycki był pewniakiem jeśli chodzi o obsadę pozycji defensywnego pomocnika. Widzisz w tym jakąś zależność?
Przede wszystkim najważniejsze, że odzyskałem miejsce w podstawowej jedenastce. Tylko przez regularną grę każdy z nas ma szansę się rozwinąć. Temu służy też rywalizacja w zespole, a mnie moja z Adrianem napędza do jeszcze lepszej gry.
W przeszłości posmakowałeś już ekstraklasy z Widzewem i Jagiellonią Białystok, jednak to w barwach łódzkiej drużyny zaliczyłeś dużo więcej meczów. I grałeś wtedy na innej pozycji niż obecnie. Ustawiany byłeś na boku obrony lub w jej środku.
Po latach mogę powiedzieć, że zmieniła się nie tylko moja pozycja na boisku, co postrzeganie ligi. Medialnie i sportowo ekstraklasa zrobiła krok do przodu. Liga się wyrównała, wszystkie zespoły są na zbliżonym poziomie. Nie ma dwóch potentatów, tylko każdy może wygrać z każdym. Jestem zadowolony, że wróciłem do ekstraklasy, gram, strzelam gole, wszystko spina się jedną klamrą.
Powiedziałeś, że ciężka praca powoduje, że zachowujecie swój rytm gry. Ale, czy czasem nie konsekwencja jest przyczyną waszych małych sukcesów w ekstraklasie?
Duża w tym rola trenera. Nie przestraszył się niepowodzeń na starcie ligi i nie zmienił planu pracy, tylko konsekwentnie robiliśmy swoje. Dopieściliśmy taktykę, spokojnym działaniem sprawił, że uwierzyliśmy, że idziemy w dobrym kierunku. Wiedział, że zwycięstwa wcześniej czy później przyjdą. I miał rację. Poprawiliśmy skuteczność i nagle punktujemy. Z trenerem Nowakiem pracuję już trzeci sezon. W Wigrach też uczył nas jak grać ofensywnie. Odpowiada mi taka wizja gry. Z tym trenerem wiem, że się rozwijam się jako piłkarz.
Będąc beniaminkiem, mierzycie siły na zamiary, czy może wręcz odwrotnie – czujecie się mocni i chcecie grać na własnych zasadach?
Czujemy się mocni. Po wygraniu I ligi jesteśmy na fali wznoszącej. Chcemy w każdym meczu utrzymać się przy piłce, dyktować warunki. Teraz tylko szkoda meczu z Górnikiem Zabrze i straconych punktów. Kontrolowaliśmy spotkanie, a nie mamy nawet punktu.
W sobotę zmierzycie się z Legią Warszawa, która pokonała w niedzielę Lecha Poznań. Jak oceniasz formę mistrzów Polski?
Mecz z Lechem, którego zabiegali, pokazał, że chyba powoli wychodzą z dołka. Odbudowali się fizycznie. Gramy jednak u siebie, gdzie jesteśmy silni, dlatego celujemy w trzy punkty.
Z tobą na boisku, czy bez? Z Wisłą doznałeś urazu, jakie są rokowania?
Jest szansa, że zagram, aczkolwiek nie wiem jak będzie. Z kolanem na szczęście jest wszystko w porządku, mam lekki obrzęk na mięśniu. Mam nadzieję, że wygram walkę z czasem.
Wiem, że pasjonujesz się crossfitem. Skąd akurat takie zamiłowanie?
Wszystko się zaczęło dobrych kilka lat temu, w czasach Pogoni Siedlce. Mieszkaliśmy na stancji w trzech, nieopodal mieszkania była siłownia, na którą często chodziliśmy. To był całkowity impuls. Nie wiedziałem nawet co i jak trenować. Myślałem, że dobra sylwetka pomoże mi w grze w piłkę. Po prostu „pakowałem”. Nie miałem jeszcze świadomości, że źle trenuję, a taki wybór ćwiczeń nie ma przełożenia na boisko... Już wiem, że wszystko trzeba robić z głową, bo łatwo można przedobrzyć. Teraz jestem bardziej świadomy.
To znaczy?
Jeżdżę na indywidualne treningi do Wrocławia z Michałem Nowakiem. To mega gość i trener. Dzięki niemu zrozumiałem istotę crossiftu. Zachęcony jego wskazówkami i radami, przeczytałem też książkę „Bądź sprawny jak lampart”. To kompendium wiedzy z zakresu prawidłowych ćwiczeń, praktyczne rady na temat funkcjonowania w życiu codziennym. Jak się poruszać, żeby unikać urazów. Co zrobić, gdy boli mięsień. Pamiętam jak w Widzewie Łódź Damian Radowicz dziwił się, jakie ćwiczenia wykonuję. Pytał: „Dlaczego nie podciągasz się, nie robisz ćwiczeń stabilizujących kręgosłup?”. Wtedy nie miałem o tym pojęcia. A to podstawa crossfitu. Możliwe, że w przyszłości zostanę trenerem crossfitowym. Taka myśl przeszła mi przez głowę. Na razie jednak skupiam się na piłce, bo przede mną dużo lat gry. Przynajmniej taką mam nadzieję.
Rozmawiał Piotr Wiśniewski