Aktualności
[WYWIAD] Radosław Majewski: Gdy słyszę „młody”, wiem, że to kurtuazja
– Cel minimum w tym sezonie osiągnęliśmy. Teraz możemy zrobić coś więcej, sprawić niespodziankę sobie i kibicom. Do tego w Szczecinie buduje się stadion, więc od początku warto pokazywać, że grać na nim będzie dobra drużyna – uważa Radosław Majewski, pomocnik Pogoni Szczecin.
Pomimo przegranej w ostatniej kolejce sezonu zasadniczego z Legią Warszawa, Pogoń jest w grupie mistrzowskiej. To była tzw. „zwycięska” porażka.
Zależało nam na tym, by nie dopuścić do takiej sytuacji, że to ostatni mecz będzie decydował, czy znajdziemy się w grupie mistrzowskiej. Stało się jednak tak, że o powodzeniu całego sezonu miało przesądzić jedno spotkanie. Doprowadziliśmy do najgorszego, ale na szczęście dla nas inne zespoły walczące o górną ósemkę zostały pod nami. Analizowaliśmy poprzednie sezony i wychodziło na to, że 43 punkty wystarczą, by grać w grupie mistrzowskiej. I to się udało. Byliśmy pewni, że to osiągniemy, ale nerwy były ogromne. Sami do nich doprowadziliśmy, bo nie wygraliśmy żadnego z ostatnich czterech spotkań. Nie mamy więc ostatnio dobrej passy, ale teraz jest czas, by te 30 kolejek już odciąć i zacząć nowy rozdział.
I jak zamierzacie go zapisać?
Zostało siedem meczów, sporo jeszcze może się wydarzyć i dobrze byłoby od pierwszego spotkania wrócić do wygrywania. Cztery drużyny przed nami jeszcze tak daleko nie uciekły. A już w sobotę gramy z Zagłębiem Lubin i wygrana pozwoliłaby nam zmniejszyć straty do rywali do punktu. Ten i kolejne dwa mecze z Lechią i Lechem rozegrane w ciągu tygodnia pokażą, o co będziemy grać do końca sezonu. Puchary? To możliwe. Szkoda jednak, że sami sobie nie pomogliśmy w końcówce sezonu zasadniczego. Teraz już nie ma na kogo patrzeć, tylko na siebie. Cel minimum w tym sezonie osiągnęliśmy. Teraz możemy zrobić coś więcej, sprawić niespodziankę sobie i kibicom. Do tego buduje się stadion, więc od początku warto pokazywać, że grać na nim będzie dobra drużyna. Mieliśmy bardzo dobry okres w środku sezonu, który zaczął się od wygranej z Wisłą Kraków. W 18. kolejkach wygraliśmy 12 spotkań, a jedno zremisowaliśmy. Może uda się znów do tego powrócić.
Przykład Cracovii i Pogoni pokazuje, że warto zaufać szkoleniowcom. Szefowie tych klubów po słabym początku nie zwolnili trenerów i obie drużyny są w grupie mistrzowskiej.
Rzeczywiście, w pierwszych ośmiu kolejkach nie wygraliśmy i zdobyliśmy tylko cztery punkty. Wydaje mi się, że szefowie Pogoni nawet nie brali pod uwagę zwalniania trenera Kosty Runjaicia. W poprzednim sezonie uratował zespół przed degradacją i dalej mu ufali. Rozmawiałem z wieloma osobami, gdy nam nie szło i powtarzałem, że jedno zwycięstwo będzie dla nas przełomem i tak się właśnie stało. To było to wspomniane spotkanie z Wisłą, po którym wygraliśmy w Szczecinie siedem kolejnych meczów. Po tym jak trenujemy, jak się rozumiemy, było czuć, że zaraz sobie z tym poradzimy. Po tym, jak drużyna potrafi wyjść z dołka poznaje się, że tworzy zespół. Myślę, że prezes też widział jak gramy i ufał metodom trenera.
Indywidualnie to chyba jeden z lepszych pana sezonów w karierze? Grał pan we wszystkich meczach, a do tego statystyki też dobre – sześć goli i osiem asyst.
Zawsze przed sezonem zakładam sobie, jak chciałbym pomóc drużynie, ale nie opiera się to na wyznaczaniu celów w postaci liczby goli czy asyst. W ostatnim czasie zaszło trochę pozytywnych zmian w moim życiu prywatnym i to też ma odzwierciedlenie w grze. Jestem pewny swego, czuję stabilizację i choć czasem mecz nie wyjdzie, bo to może się zdarzyć, nie tracę poczucia wartości i spokoju. Jeśli chodzi o statystyki, to zawsze patrzę, że mogłem mieć je lepsze. Wystarczyło wykorzystać więcej sytuacji. Gdyby stworzyć filmik, ile ich zmarnowałem, to wcale nie byłby taki krótki. Gdybym je strzelił, a do tego koledzy wykorzystaliby lepiej moje podania, to miałbym dwucyfrowe liczby zarówno w golach, jak i asystach. Może to jest właśnie ta różnica, dlaczego nie gram w mocniejszej lidze. Zdaje sobie sprawę, że jest sporo zawodników ode mnie lepszych i do nich powinienem równać. Patrzę na piłkarzy w naszej lidze i widzę, że w Zagłębiu czy Cracovii jednostki miały większy wpływ na zespół niż ja na Pogoń.
Długo mówiło się o panu młody utalentowany, a tu w tym roku już skończy pan 33 lata i w Pogoni starszy jest tylko bramkarz Łukasz Załuska.
Ha, ha. Kiedy to było, pewnie z 12 lat temu. Wciąż czuję się młodo, ale rzeczywiście, jeszcze niedawno w Polonii Warszawa byłem najmłodszy w kadrze, a teraz już ten stary w Pogoni. Szatnia bardzo przez ten czas się zmieniła, ale hierarchia w zespole wciąż jest. To są czasem bardzo małe sprawy: kto pierwszy wchodzi na wagę, jaka jest kolejność na obiedzie, kto najpierw staje do zdjęcia na sesji zespołu. Gdy teraz rozmawiamy, jestem w domu i właśnie przede mną leży piłka, którą strzeliłem trzy gole w 2011 roku w Nottingham Forrest. To już osiem lat, a wydaje się, że to było niedawno. To już mój 13. sezon w dorosłej piłce i właściwie w każdym sporo działo się nie tylko w mojej karierze, ale też w życiu prywatnym. Założyłem rodzinę, mam córkę i na życie patrzę inaczej, niż tylko przez pryzmat piłki. Cieszę się, że jeszcze niektórzy mówią o mnie młody, ale wiem, że to już tylko kurtuazja.
Pytam też dlatego, że w Pogoni jest Sebastian Walukiewicz, podstawowy stoper reprezentacji U-20, która w maju zagra w mistrzostwach świata.
Bardzo mi przypomina z zachowania Tomka Jodłowca. Nic nie mówi, chodzi i tylko ciężko trenuje. I są tego efekty, bo podpisał kontrakt z Cagliari. Te mistrzostwa jeszcze dodadzą mu pewności i niecierpliwie już na to czeka. Skromny chłopak, który świetne wykonuje robotę, a odzywa się głównie wtedy, gdy go o coś pytam. Po prostu ma taki charakter.
To już jest taka wysoka świadomość, że wolał jeszcze zostać pół roku w Polsce, by przygotować się do turnieju, niż jechać już zimą do Cagliari.
Jego świadomość to jedno, ale jest też menedżer, jeden klub i drugi, którzy chcą jego dobra. Mogłoby się przecież zdarzyć, że odszedłby zimą do Cagliari i tam nie grał, a tylko trenował. A tak te pół roku może spożytkować na naukę języka, regularną grę w dorosłej piłce, a Włosi mogą się przyglądać jak się rozwija.
Pan wyjechał do Anglii w wieku 22 lat. Walukiewicz jest dwa lata młodszy. Poleca mu pan wyjazd?
Każdy przypadek jest inny. W poprzednim sezonie dopiero wchodził do zespołu, w tym czuł się już dużo pewniej. Dostał ofertę z lepszego klubu, a wiadomo, że dla Pogoni to dobra okazja do zarobku. Dzięki transferowi Sebastiana, zespół będzie można wzmocnić i zrobić krok do przodu. Być może sprawie to, że Pogoń jeszcze bardziej będzie liczyła się w lidze. Klub przedłużył kontrakt z trenerem i to też pokazuje dążenie do stabilności. Dla Sebastiana to olbrzymia szansa do rozwoju, będzie – mam nadzieję – grał przeciwko dużo lepszym zespołom. Ja nie widzę minusów.
Rozmawiał Robert Cisek