Aktualności

[WYWIAD] Przemysław Cecherz: Stopniowo odbudowujemy wielki Widzew. Mamy ogromny atut!

Specjalne22.03.2017 

Stadion otwarty z rozmachem, znakomici goście na trybunach, wzruszenie prezesa Zbigniewa Bońka i doping 18 tysięcy widzów. Widzew stopniowo odbudowuje swoją markę, pokazując, że tradycja i kibice to jego największe oręże. O czterokrotnym mistrzu Polski już było głośno za sprawą rekordowej sprzedaży karnetów. Od kilku dni mówi się jednak o wielkim święcie klubu, zwieńczonym wygraną 2:0 z Motorem Lubawa. – Ci wszyscy ludzie tworzą wyjątkową historię Widzewa – mówi w ekskluzywnej rozmowie z Łączy Nas Piłka trener łodzian Przemysław Cecherz.

Jest Pan rodowitym łodzianinem, serce musiało rosnąć, gdy widział Pan to, co działo się na trybunach podczas meczu z Motorem Lubawa?

Sam stadion zrobił na mnie ogromne wrażenie już w grudniu, kiedy podpisywałem kontrakt z Widzewem. Niecierpliwie czekałem na jego otwarcie. Cała ta otoczka wokół spotkania, ilość ludzi na trybunach, zostawi trwały ślad w mojej pamięci. To było coś fantastycznego!

Dobrze, że piłkarze Widzewa stanęli na wysokości zadania i dostroili się do tego święta.

Zwycięstwo, zwycięstwem, szkoda, że w pierwszej połowy strzeliliśmy tylko jedną bramkę. Nie wykorzystaliśmy mnóstwo sytuacji. To byłaby dopiero feta. A tak trzymaliśmy kibiców w napięciu do ostatniej minuty. Wynik nie był jednak zagrożony. Wszystko się udało. Kibice dopisali, przygotowali wspaniałą oprawę, dopingowali Widzew przez cały mecz. I najważniejsze, że wygraliśmy.

O Widzewie było głośno za sprawą liczby sprzedanych karnetów. 15 tysięcy robi wrażenie!

Gdy zimą przychodziłem do Widzewa, było sprzedanych „raptem” pięć tysięcy karnetów. Myślałem wtedy: no nareszcie pracuję w klubie, na który będzie chodzić minimum 4-5 tysięcy kibiców. W życiu nie spodziewałbym się, że ustanowimy rekord. To tylko pokazuje jak ludzie są spragnieni Widzewa. Wiemy co ten klub oznacza dla Łodzi i dla Polski. Myślę, że nawet najwięksi wrogowie Widzewa tęsknią za nim w wyższych ligach.

O skali wydarzenia świadczy fakt, że w sobotę na trybunach pojawiły się największe postaci polskiej piłki. Był prezes PZPN Zbigniew Boniek, który sam czuł ekscytację związaną z obecnością na święcie Widzewa, a także Józef Młynarczyk.

Reakcja pana Bońka to było coś niesamowitego. Rozmawiałem z prezesem i wiem, że był bardzo wzruszony. Oko lekko mu się zaszkliło. Podobną reakcją widziałem u Józefa Młynarczyka. W ogóle na meczu obecnych było wielu znakomitych zawodników Widzewa. Specjalnie ze Szwajcarii przyjechał Mirosław Tłokiński. Ci wszyscy ludzie tworzą wyjątkową historię klubu. Popełniono ogromny błąd odcinając się w pewnym momencie od tradycji Widzewa. Widzew to żywa legenda, o której nigdy nie można zapomnieć.

To zapowiedź powolnej odbudowy Widzewa?

Chcielibyśmy żeby tak się stało. Robimy co możemy w tym kierunku. Na razie wszystkie jest nowe. Zarząd, stadion, drużyna, trener. Na dzień dobry mamy cztery „N”. Miłość kibiców, tradycja i historia Widzewa została ta sama. Stopniowa odbudowa Widzewa będzie kosztować sporo wysiłku i pracy. Przy tym podejściu i entuzjazmie ludzi, kwestią czasu jest powrót wielkiego Widzewa. Chciałbym uczestniczyć w tej odbudowie jak najdłużej.

Czy w szatni wyczuł Pan dodatkową ekscytację wśród piłkarzy. Byli wyjątkowo spięci przed debiutem na nowym stadionie?

Daniel Mąka, Sebastian Olczak, Mateusz Michalski, czy Marcin Nowak doświadczyli w przeszłości gry w Ekstraklasie. Ale to w Łodzi na meczu pojawiło się 18 tysięcy kibiców. W ekstraklasie rzadko kiedy jest taka frekwencja. Dla nich to była wyjątkowa chwila, nie mówiąc już o pozostałych chłopakach. Powiem więcej, w tygodniu poprzedzającym mecz czuć było w szatni olbrzymie napięcie. Gdy w czwartek wychodziliśmy na trening na nowy stadion dało się wyczuć wyjątkowe spięcie. Oni to bardzo przeżywali. Dlatego obawiałem się meczu. Na rozgrzewce moi piłkarze byli mocno stremowani. Nie wszystko im wychodziło, tym bardziej cieszę się ze zwycięstwa.

Widzew rundę wiosenną rozpoczął od dwóch zwycięstw, tak samo jak ŁKS. Strata wciąż wynosi 12 punktów. Macie nadzieję na dogonienie rywala?

Widzew ma charakter wpisany w krew. Jego wizytówką jest walka i gra do upadłego. Uczę swoich piłkarzy tego widzewskiego charakteru. Dopóki są szanse, będziemy walczyć! Strata jest spora, ale w piłce wszystko jest możliwe. Naszym zadaniem jest wygrywanie wszystkich meczów. Na resztę nie mamy wpływu. Pamiętajmy, że budujemy Widzewa od nowa. Także na boisku.

Na starcie Widzew ma jednak dodatkowy atut w postaci kibiców.

To może być nasz 12, 13, a nawet 14 zawodnik. Jak się chłopacy przyzwyczają do tej atmosfery to zyskamy spory atut. Nerwowość musi minąć. Z drugiej strony jest inna, trudna przeszkoda. Nie ma wątpliwości, że drużyny przyjeżdżające do Łodzi będą grały swoje mecze życia. To identyczna sytuacja jak z Legią. Na Legii zazwyczaj każdy gra dobrze. Będziemy zmuszeni radzić sobie z przeciwnikiem, który wspina się na szczyt. Właśnie w takich momentach szczególnie liczę na pomoc kibiców.

Rozmawiał Piotr Wiśniewski

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności