Aktualności
[WYWIAD] Piotr Parzyszek: Powiedziałem sobie, że muszę odpalić na wiosnę
Najpierw rozgrzewka. Który klub ekstraklasy zdobył najwięcej punktów wiosną?
Piast Gliwice.
A ile dokładnie?
15.
Brawo! A kto stracił najmniej goli wiosną?
Piast. Tylko cztery.
Kto z kolei zdobył najwięcej bramek?
Też Piast. Dokładnie trzynaście.
Który zawodnik z pola jest najwyższy w Piaście?
Napastnik. W tym momencie Parzyszek (śmiech). Choć mniej więcej tego samego wzrostu jest Tomek Jodłowiec.
Kto wiosną w Piaście strzelił najwięcej goli?
Ja, Jorge Felix i Joel Valencia.
A kto ma najwięcej asyst wiosną?
Martin Konczkowski.
I Piotr Parzyszek. Macie po trzy. Skąd taka forma Piasta wiosną?
Właściwie od początku sezonu atmosfera w zespole była bardzo dobra, treningi ciekawe, a drużyna wyrównana. Na wszystkich pozycjach jest mocna konkurencja. W pierwszej części sezonu nie wszyscy byli w formie, w tym na pewno ja. Nie byłem w stanie pokazać pełni umiejętności, jeszcze nie byłem piłkarsko wkomponowany w zespół. Przyszła przerwa zimowa i cały okres przygotowawczy spędziłem już z zespołem. Powiedziałem sobie, że miałem pół roku, by się zaaklimatyzować i teraz wiosną muszę odpalić.
Zaczęliście wiosnę od porażki z Cracovia, a potem rozpoczęła się passa pięciu zwycięstw z rzędu.
I ta przegrana bardzo wiele zmieniła. W związku z urazem Mateusza Maka trener na prawe skrzydło przesunął Martina Konczkowskiego, a ja dostałem szansę od pierwszej minuty. Wygraliśmy z Lechem Poznań 4:0 i od tej pory w wyjściowej jedenastce właściwie nie ma zmian. Co tydzień potwierdzaliśmy, że to są właściwe wybory szkoleniowca.
No właśnie i trener Fornalik potwierdził, że hasło „Waldek king” wciąż jest aktualne.
Jako szkoleniowiec w klubach zwykle wykonywał świetną robotę i teraz to potwierdza. Może praca w reprezentacji sprawiła, że kibice trochę inaczej na niego patrzyli. To jest świetny trener i to widać.
To o co Piast walczy w tym sezonie?
Na razie wciąż o górną ósemkę. Zostały cztery mecze rundy zasadniczej, a nad dziewiątym zespołem mamy osiem punktów przewagi, więc ten cel jest blisko. Na początku sezonu wszystkie drużyny grają o mistrzostwo i zwycięstwo, bo inaczej nie byłoby sensu wychodzić na boisku. My cały czas myślimy o tym samym i wiosną na razie to nam wychodzi. Zobaczymy, gdzie nas to zaprowadzi, jeśli podtrzymamy passę. Czytamy, że to Piast pokazuje teraz najlepszą piłkę w lidze, ale nasza gra tak bardzo się nie zmieniła. Za to rzeczywiście wiele rzeczy w końcu nam wychodzi.
Poważny test czeka was już w piątek w Gdańsku z liderem – Lechią.
Już jesienią byliśmy blisko wygranej. Prowadziliśmy, byliśmy blisko zdobycia drugiej bramki, ale to Lechia kilka minut przed końcem doprowadziła do remisu. W piątek też spodziewam się zaciętego i wyrównanego spotkania.
Zagracie po przerwie na reprezentację. W tym czasie niektóre drużyny liczą, że odnajdą rytm, a inne, że go nie stracą…
Przerwa na kadrę przyszła dla Piasta w odpowiednim momencie. Po czterech wygranych z rzędu przyjechała Miedź Legnica i wszystkim dookoła klubu wydawało się, że łatwo zwyciężymy. Tymczasem wiedzieliśmy, że to nie będzie dla nas przyjemny przeciwnik i tak było. Na szczęście wygraliśmy, ale czuliśmy, że potrzebujemy złapać trochę oddechu.
Po 20 latach wrócił pan do Polski i rozgrywa pierwszy sezon w ekstraklasie. Jak wrażenia?
Bardzo się cieszę, że gram w naszej lidze. Miałem związane z tym obawy, ale zawsze jest stres, kiedy idziesz do nowego klubu. Dla mnie świetne było to, że wracam do kraju, w którym się urodziłem. Tyle, że od piątego roku życia przyjeżdżałem tu głównie na święta. Dla mnie wszystko było właściwie nowe, ale bardzo mi odpowiada. Ekstraklasa jest bardzo podobna do ligi holenderskiej. Tyle, że w Holandii na wyższym poziomie są Ajax, PSV i Feyenoord. Pozostałe zespoły są zbliżone do polskich drużyn. W ekstraklasie trochę większą role odgrywa siła niż technika. Liga duńska, w której też grałem, również jest zbliżona poziomem do naszej. Na pewno ekstraklasa jest za to lepsza od drugiej ligi belgijskiej. Z angielską Championship trudno porównywać, bo to zupełnie inny świat piłki nożnej. Mnóstwo biegania, długie piłki i walka fizyczna. Tam jak w siłowni nie podnosisz na klatę 120 kilogramów, to się z ciebie śmieją. W życiu nie wziąłem. W ekstraklasie jest też wyższy poziom niż w drugiej lidze holenderskiej, ale nie zgodzę się z Michałem Janotą, który twierdził, że to rozgrywki amatorskie. To dobra liga dla młodych piłkarzy. Można w niej rozegrać sezon, dwa i potem przebić się do lepszych zespołów. Dries Mertens, Klaas-Jan Huntelaar czy Kevin Strootman też zaczynali od tej ligi.
Pana początki w polskiej lidze były jednak trudne.
Tak było, podpisałem kontrakt z tą myślą, że będę regularnie grał. W ubiegłym sezonie w PEC Zwolle nie poszło tak, jak się spodziewałem. Może te pięć bramek i trzy asysty to nie jest zły wynik, ale nie czułem się tam dobrze i chciałem odejść. Skontaktował się ze mną Piast, porozmawiałem z trenerem Fornalikiem i usłyszałem, że bardzo mnie chcą. Dołączyłem do drużyny w trakcie przygotowań, bo ona już dwa tygodnie pracowała. W Holandii przygotowania zaczynają się później. Na początku było całkiem nieźle, ale potem miałem trzy, cztery tygodnie, że niewiele mi wychodziło na treningach, a na dodatek zagrałem bardzo słabo w Pucharze Polski. Nie poddałem się, trenowałem i są efekty. Mam 25 lat, mogę się jeszcze rozwijać i mam przed sobą sporo lat na boisku. W końcu dostałem szansę w podstawowym składzie i strzeliłem gola Wiśle Płock. Od tej pory było coraz lepiej i mam nadzieję, że nic się już nie zmieni. Wiedziałem, że jak w przerwie zimowej przepracuję całe przygotowania bez kontuzji, to będę gotowy i jak dostanę szansę, to już jej nie wypuszczę. Liczę też, że w Piaście odnajdę stabilizację, bo w moim wieku mam za sobą pięć transferów. Nie tak planowałem karierę, więc mam nadzieję, że w Gliwicach zostanę na dłużej.
Rozmawiał Robert Cisek