Aktualności

[WYWIAD] Piotr Madejski: Gry w reprezentacji i ekstraklasie nikt mi nie zabierze. Teraz spełniam się w Wieczystej

Specjalne20.11.2020 
Kiedy Piotr Madejski debiutował w ekstraklasie w barwach Arki Gdynia nie spodziewał się, że po latach wystąpi w Wieczystej Kraków. Nie brał też pod uwagę, że jego klubowym kolegą będzie Sławomir Peszko czy Radosław Majewski. – Sławek także nie liczył, że zagra w okręgówce ze mną – śmieje się Piotr Madejski, 37-letni filar Wieczystej, który może się pochwalić jednym występem w reprezentacji Polski seniorów.

Gra w Wieczystej cieszy tak samo jak w ekstraklasie?
Kiedyś, jak byłem mały, brałem piłkę pod pachę i szedłem na podwórko, aby się spełniać. Tak samo było w krakowskiej lidze szóstek, gdzie rywalizowałem z wybitnymi futsalistami jak Filipczak, Kusia, Dąbrowski, a potem w ekstraklasie czy niższych ligach. Piłka pozostaje niezmiennie moją pasją, a Wieczysta to bardzo obiecujący projekt. Gdy kopałem futbolówkę w Relaksie Wysoka, zadzwonił do mnie Michał Guja, grający trener Wieczystej. Złożył ofertę, a ja z niej skorzystałem, bo chciałem być w Krakowie, bliżej córki, rodziny. Odpadły mi dojazdy, a Wieczysta zrobiła kolosalne kroki do przodu pod każdym względem. Dziś naszym celem jest awans do czwartej ligi. Mamy fajny skład i staramy się pokazywać jak najlepszy futbol.

Przeciwnicy bardzo spinają się na Wieczystą, mającą w składzie byłych reprezentantów Polski?
Może, ale skupiamy się na sobie. Chcemy pokazywać, że nieprzypadkowo wielu z nas występowało na wyższym poziomie, a przy okazji niech korzysta nasza młodzież. Świetnie czuje się w Wieczystej i choć mam 37 lat, nie myślę o zakończeniu przygody z futbolem. Chciałbym grać jak najdłużej i robić kolejne awanse.



Ze Sławkiem Peszko w Wieczystej jest zabawa?
Na pewno jest wesoło. Sławek to bardzo dobry piłkarz i pozytywny człowiek, który robi atmosferę w szatni. Nie nudzimy się z nim, lecz w tym wszystkim jest najważniejsze, co pokazujemy na boisku. Nie wypada nam w klasie okręgowej schodzić poniżej pewnego poziomu. W każdym spotkaniu dążymy do tego by strzelać jak najwięcej goli, stawiamy na futbol ofensywny i atrakcyjny. Sławek Peszko się w tym odnajduje i tak jak Radek Majewski robi różnicę. Ja na pewno kiedyś nie myślałem, że zagram z „Peszkinem” w okręgówce, ale czy on brał pod uwagę, że spotkamy się w Wieczystej? Nie, jednak w piłce nożnej wszystko jest możliwe. Na swojej drodze spotkałem wielu znakomitych trenerów i piłkarzy. W Górniku Zabrze, gdy tam trafiłem, rządzili Tomasz Hajto i Jerzy Brzęczek, obecny selekcjoner, a do dużej kariery startował Michał Pazdan.

Górnik Zabrze to klub, w którym grałeś najlepiej?
W Arce poprzestałem na debiucie w ekstraklasie, ale też tam nie traciłem czasu. Od takich zawodników jak Bartosz Ława, czy Olgierd Moskalewicz sporo można się było nauczyć. W Zabrzu trenerzy mi zaufali, a ja się starałem odpłacać jak najlepszą postawą na boisku. Osiągnąłem wysoką formę i nawet zaistniałem w reprezentacji Polski. Ktoś powie, że zagrałem tylko w krajowym składzie, ale jeden A mam i nikt mi tego nie zabierze. Tak samo jak wspomnień. Jak się kopało piłkę na betonie za małolata, to nie myślało się o ekstraklasie, tym bardziej grze dla Polski. Nie zapomnę treningów i dyskusji na kadrze z Janem Urbanem, Rafałem Ulatowskim, Bogusławem Kaczmarkiem. Jestem wdzięczny, że trener Leo Beenhakker mnie powołał.



Mogłeś więcej wycisnąć ze swojej kariery?
Pewnie tak, ale pamiętam jak trenerzy w grupach młodzieżowych Hutnika Kraków mówili, że nie każdy może zagrać w ekstraklasie. Ja tego doświadczyłem. Miałem przyjemność wystąpić w derbach Górnego Śląska Górnika z Ruchem Chorzów na Stadionie Śląskim. 42 tysiące widzów, cudowna atmosfera, wielkie emocje, niezapomniane chwili. W ogóle Górnik Zabrze ma fantastycznych kibiców, oddanych, będących z klubem na dobre i złe. Bardzo się cieszę, że im tak idzie  teraz w ekstraklasie. A wracając do pytania, to liznąłem poważnego futbolu i wielu kolegów, których spotkałem na swojej drodze, chciałoby coś takiego przeżyć.

Zakładasz, że w przyszłości zostaniesz trenerem?
Nie biorę tego nawet pod uwagę. Po prostu to nie dla mnie. Na razie wciąż widzę siebie w roli zawodnika, a niektórzy moi rówieśnicy występują w reprezentacjach krajów. Widząc na co dzień uśmiechniętych Sławka Peszko, Radka Majewskiego, Adriana Frańczaka. Aż chce się częściej wychodzić na boisko i grać. Piotr Madejski ma w głębi duszy tego małego chłopaka co od rana do nocy kopał piłkę i ciągle chciał wygrywać podwórkowe batalie. W Wieczystej wymagają od nas wygranych, bo klub chce się rozwijać. Będzie o nas coraz głośniej, przekonacie się, a Sławek Peszko nie zamierza znikać z pola widzenia mediów.

Rozmawiał Jaromir Kruk

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności