Aktualności

[WYWIAD] Piłkarz klubów dwóch – w serduchu Marcina Malinowskiego Odra i Ruch

Specjalne21.05.2018 

– Śmiali się, że gra orkiestra i czuć zapach kiełbasek z grilla, ale nieraz drużyny, które przyjeżdżały do Wodzisławia i myślały, że będzie piknik, były odprawiane z kwitkiem. Szkoda, że tego klubu już nie ma – wspomina Marcin Malinowski. – Ruch? Żałuję tylko, że nie udało mi się z tym klubem zwieńczyć kariery złotym medalem – dodaje.

Marcin Malinowski w ekstraklasie spędził 18 sezonów. Rozegrał w niej 458 spotkań – więcej ma tylko jego były kolega z Ruchu Łukasz Surma. W ekstraklasie zadebiutował w Odrze Wodzisław w 1997 roku. Siedem lat spędził też w zespole z Chorzowa. Wrócił do Wodzisławia i pomimo 43 lat dalej gra w piłkę. Nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

W listopadzie kończy pan 43 lata, ale wciąż gra w IV lidze. Wrócił pan tam, gdzie zaczynał – do Odry.

Jeszcze nie czułem się na tyle zmęczony, by już dać sobie spokój z piłką. Na dodatek dostałem konkretną propozycję od prezesa Odry Romana Zielińskiego, który dotyczyła nie tylko gry w zespole, ale także prowadzenia juniorów. Chciałem sprawdzić się w szkoleniu młodzieży, bo była to dla mnie niewiadoma. Do tej pory całe życie sportowe stałem po drugiej stronie barykady i słuchałem trenera, teraz to mnie musieli zacząć słuchać. To mnie zachęciło, by wrócić i podzielić się boiskowym doświadczeniem. W ekstraklasie w Odrze grałem przez 12 sezonów. Jeśli doliczyć powrót, gdy była w A Klasie, to moje 15. rozgrywki w klubie z Wodzisławia. Tu się osiedliłem i nie ma o czym dyskutować – Odra jest w moim sercu. Dlatego właściwie nie wahałem się, gdy pojawiła się propozycja powrotu. Mogłem rok wcześniej wrócić, ale jestem zadowolony, że i tak tu jestem.

Prezes Odry mówi o panu krótko: „Profesor”

Prawie 20 lat spędziłem w ekstraklasie i rzeczywiście granie na poziomie okręgówki czy nawet IV ligi sporo się różni. Mam nadzieję, że zawodnicy co nieco się od mnie nauczą. Mogą czerpać z mojego doświadczenia do woli. Prowadzę zespół, który właśnie wchodzi w dorosłość. Gramy w I lidze wojewódzkiej juniorów starszych. Z różnym skutkiem nam idzie (Odra jest w dolnej części tabeli – przyp. red.), a chłopcy niektórzy szybciej, a niektórzy wolniej przyswajają wiedzę i umiejętności boiskowe. Mam nadzieję, że wyjdzie im to na dobre.

A jaką jest ta drużyna seniorów grająca w IV lidze?

To mieszanka młodości z rutyną i ze starością, jeśli chodzi o mnie (śmiech). Całkiem nieźle to wygląda, choć w tym sezonie Polonia Bytom wszystkim uciekła. Chciałbym mieć udział w od budowie Odry Wodzisław. Nie wiem, na ile to uda, ale po to też wróciłem do tego klubu. Trener Bartek Socha faktycznie jest młodszy ode mnie, a znamy się jeszcze z boiska. Wspólnie graliśmy właśnie w Odrze. Nie mam z tym żadnego problemu i świetnie się dogadujemy.

Prezes Odry chciałby w przyszłym sezonie zaatakować III ligę. Pomoże pan?

Jeszcze nie zamierzam kończyć gry w piłkę. W przyszłym sezonie będzie reorganizacja IV ligi na Śląsku i z dwóch grup powstanie jedna. To oznacza, że będzie trudnej wejść do III ligi. Oczywiście to byłaby fajna sprawa, bo z Odrą awansowałem z A Klasy do okręgówki, a potem do IV ligi. Jeśli zdrowie pozwoli, to chciałbym zrobić jeszcze jeden krok z Odrą. Zdajemy sobie sprawę, że nie będzie o to łatwe, bo potrzebne są wzmocnienia, a co za tym idzie więcej pieniędzy.

Recepta na długowieczność?

Jak ludzie dowiadują się, że wciąż gram, to mnie zawsze o to dopytują, ale ja jej nie mam. W moim przypadku kluczowe jest to, że wciąż jestem w treningu, w biegu, aktywny. Największym problemem będzie chyba to, kiedy przestanę regularnie ćwiczyć i organizm zacznie się buntować. Reżim treningowi daje mi siłę.

Starszym kibicom ekstraklasy Odra kojarzy się najbardziej chyba z prezesem Serwotka i trenerem Wieczorkiem…

W Wodzisławiu można wciąż spotkać prezesa czy trenera. Jestem też w kontakcie z Janem Wosiem, ikoną klubu. Kilka osób z tej dawnej Odry mieszka w okolicach. Janek poszedł w trenerkę, zresztą jak kilku innych byłych piłkarzy tej drużyny. Ja dopiero stawiam pierwsze kroki w szkoleniu.

Jedno najważniejsze wspomnienie z Odry?

Tych pięknych wspomnień jest mnóstwo i byłoby strasznie trudno wybrać. Pamiętam mój pierwszy mecz w ekstraklasie w Wodzisławiu. Graliśmy z Wisłą Kraków, a do tego strzeliłem jedyną bramkę. Przez Odrę przewinęło się sporo piłkarzy, którzy potem zrobili karierę jak choćby Grzesiek Rasiak, który wyjechał do Anglii czy grali w reprezentacji jak Marek Saganowski. W tym klubie nie było może wielkich pieniędzy, ale za to była kapitalna atmosfera i skonsolidowany zespół. To są niezapomniane chwile i nikt ni tego nie odbierze.

Pamiętam, że rywalom zawsze trudno było wygrać w Wodzisławiu.

Śmiali się, że gra orkiestra i czuć zapach kiełbasek z grilla, ale nieraz drużyny, które tu przyjeżdżały i myślały, że będzie piknik, były odprawiane z kwitkiem. Wyższość trzeba udowodnić na boisku, a nie w komentarzach.

Dlaczego teraz są dwie Odry w Wodzisławiu?

Nurtuje to i frustruje wiele osób nie tylko w Wodzisławiu. Pewne jest to, że Odry, która grała w ekstraklasie już po prostu nie ma i nad tym najbardziej ubolewam. Teraz jedna gra w okręgówce, druga w IV lidze. Szkoda, że do tej pory nie udało się osiągnąć kompromisu, by był jeden klub. Dwa nie są nikomu niepotrzebne. Łatwiej byłoby odbudowywać jedną Odrę. Toczą się rozmowy między działaczami klubów i mam nadzieję, że w końcu się dogadają. Wodzisław zasługuje bowiem na piłkę na wyższym poziomie niż tylko IV liga. Do tego potrzebne jest wiele elementów, ale najważniejszym krokiem byłoby właśnie stworzenie jednego stabilnego klubu.

Drugim pana klubem był Ruch Chorzów. Był pan zawiedziony, gdy nie przedłużono kontraktu?

To złożony temat. Najpierw dostałem zapewnienie, że kontrakt zostanie odnowiony. Po sezonie okazało się, że jednak nie. Byłem zdziwiony, choć zdawałem sobie sprawę, że może będą chcieli pójść inną drogą i odmłodzić zespół. Na pewno Ruch to też klub, który mam w serduchu. Zostałem z nim wicemistrzem Polski i mogę tylko żałować, że nie udało się przygody zwieńczyć złotym medalem. Była ku temu okazja - zabrakło nam bardzo niewiele, bo punktu – i taka kolejna może nie powtórzyć się przez kilka, kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat. Bardzo niewiele nam zabrakło też, by znaleźć się w fazie grupowej Ligi Europy (0:1 w decydującym dwumeczu z Metalistem Charków). Mimo tej końcówki, to wspomnienia mam bardzo pozytywne.

Nie boi się pan, że Ruch czeka to samo co Odrę? Za chwilę spadnie do II ligi…

Ruch ma bogatszą tradycję i historię od Odry. Jest jedną z największych marek sportowych w Polsce. Niestety teraz nie układa się to tak, jakby sobie wszyscy w Chorzowie życzyli. Wygląda na to, że Ruch spadnie do II ligi, ale mam nadzieję, że jednak szybko się odbuduje. Już teraz gra głównie młodzieżą wspieraną przez kilku doświadczonych zawodników, którzy akurat nie do końca sprostali oczekiwaniom. Ci młodzi pokazali w kilku spotkaniach, że mają potencjał i na II ligę to powinno wystarczyć. Może od przyszłego sezonu nadejdą lepsze czasy, bo miejsce Ruchu jest w ekstraklasie.

Kilka dużych klubów jak choćby Widzew zaczynało niemal od nowa.

Podobno jest w Chorzowie grupa ludzi, którzy są w stanie już teraz zainwestować w klub i go podnieść. Oczywiście czasem lepiej spaść na dno, zaczynać od zera, bez długów i się odbić. Może w Ruchu chcą wybrać inną drogę i nie iść śladami wspomnianego Widzewa. W Łodzi doskonale wiedzą, że nie jest wcale tak łatwo rok po roku awansować. Tam też nie mogą doczekać się powrotu do ekstraklasy, a droga okazuje się kręta i wyboista. Może w Ruchu uda się tego uniknąć.

Czyli u pana na pierwszym miejscu Odra, na drugim Ruch?

Tak się nie da określić. W obydwu klubach przeżyłem niesamowite chwile i poznałem ludzi, z którymi się zżyłem i, którzy mi pomogli. Miałem przyjemność grać w ekstraklasie w obydwu klubach i zajmują w moim życiu ważne miejsce. Wtedy, kiedy broniliśmy się z Odra przed spadkiem zdawaliśmy sobie sprawę, że degradacja może oznaczać ogromne problemy dla klubu. Tym bardziej że nigdy nie było tam strategicznego sponsora. Tak się niestety stało, a ja nigdy nie uciekałem przed odpowiedzialnością. Nie stanęliśmy na boisku na wysokości zadania.

Rozmawiał Robert Cisek

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności