Aktualności
[WYWIAD] Paweł Bochniewicz: Czas spełnić marzenia
Na ogłoszenie nominacji na mecze barażowe z Portugalią raczej nie czekałeś z wielką niecierpliwością.
Faktycznie, nie byłem zaskoczony faktem, że znalazłem się w grupie powołanych. Grałem we wszystkich dotychczasowych meczach, więc byłbym raczej zdziwiony, gdybym powołania nie dostał. Pewnym jednak nie można być nigdy. Jest rywalizacja, jest wielu zawodników gotowych do gry. Powołanie cieszy, zresztą jak każde inne. Postaram się nie zawieść trenera.
Skupiasz się już na meczach z Portugalią?
Do tej pory myślałem cały czas o lidze i starciu Górnika ze Śląskiem Wrocław. Podchodzę bowiem do piłki i meczów dość indywidualnie, żyję z tygodnia na tydzień, z meczu na mecz. Najpierw więc liczy się tylko bój ze Śląskiem, ale rywalizacja z Portugalią też coraz bardziej siedzi w głowie. Dostawaliśmy w ostatnich dniach na „Whatsappie” dużo informacji na temat tego rywala od Czesława Michniewicza. Trener założył taką specjalną grupę, gdzie wrzuca nam dane na temat poszczególnych zawodników i codziennie tam troszkę tych wiadomości o Portugalii przyjmujemy.
I jaki obraz się wyłania z tych informacji? Jest to rywal do ogrania?
To nie są roboty. Oczywiście, wielu zawodników jest bardzo dobrze wyszkolonych technicznie, kilku występuje za granicą. Generalnie w Portugalii potrafią grać w piłkę, ale my się ich nie boimy. Stracili punkty w eliminacjach, nie zajęli pierwszego miejsca w grupie, więc są do ogrania. Zrobimy wszystko, by swoje zadanie wykonać i pojechać na mistrzostwa Europy.
Ty sam kiedyś powiedziałeś, że nie lubisz grać przeciwko niskim zawodnikom, dobrym technicznie. Wolisz wysokich rywali – warunkami fizycznymi podobnych do ciebie. Portugalczycy nie wpasują się więc w charakterystykę idealnego przeciwnika.
Podobnie jak ja uważa zapewne większość rosłych defensorów. Niscy zawodnicy są bowiem dużo bardziej zwrotni, to jest ich naturalną zaletą i ciężej jest ich przykryć. Dlatego wolę grać na wyższych napastników.
– Paweł to Batory w porcie – śmieje się przysłuchujący się naszej rozmowie Tomasz Loska, bramkarz Górnika i reprezentacji U-21.
Atutem dla was, piłkarzy Górnika, będzie zapewne to, że w pierwszym meczu z Portugalią zagracie na obiekcie, który znacie doskonale.
Na pewno, bardzo się z tego faktu cieszymy. Sami to zresztą zaproponowaliśmy (śmiech). Trener Czesław Michniewicz chciał grać na stadionie, na który przyjdą kibice. Zaproponowaliśmy obiekt na Roosevelta, bo Górnik ma jednych z najlepszych, jeżeli nie najlepszych kibiców w Polsce. Wydaje mi się, że frekwencja w Zabrzu będzie wyższa niż w Gdyni czy w Łodzi, gdzie wcześniej graliśmy. Wierzymy, że fani nam pomogą w awansie do finałów mistrzostw Europy.
Czyli macie niezłą siłę przebicia w kadrze.
Pierwszy raz temat lokalizacji meczu barażowego pojawił się zaraz po spotkaniu z Gruzją. W szatni prezes Zbigniew Boniek zapytał, gdzie chcielibyśmy zagrać najbardziej. Później, na kolacji w hotelu, takie samo pytanie zadał trener Michniewicz. My, grono z Górnika, rzuciliśmy, że chcielibyśmy, aby mecz był w Zabrzu. Udało się i bardzo fajnie! W końcu gramy dla kibiców. Jestem pewien, że nie zabraknie ich na trybunach przy Roosevelta. A my w roli gospodarza nie zawiedziemy.
Zanim zagracie z Portugalią, czeka was jeszcze ligowy mecz ze Śląskiem. Dlaczego Górnikowi w tym sezonie idzie gorzej niż w poprzednim? Odejście paru czołowych zawodników jest wystarczającym usprawiedliwieniem?
Nie ma jednej, konkretnej przyczyny, dlaczego teraz jest gorzej. Ja jednak jestem spokojny o tę drużynę i wiem, że w końcu odpalimy. Praca, którą wykonujemy na treningach – a jest to praca naprawdę ciężka – przyniesie efekty. I w końcu Górnik wydostanie się z dołu tabeli.
Po raz drugi zostałeś wypożyczony do klubu z Zabrza. Czy śledzisz losy Udinese, którego de facto jesteś zawodnikiem?
Teraz skupiam się na Górniku, jestem do końca sezonu zawodnikiem zabrzańskiego klubu i dla niego daję sto procent. Co będzie po zakończeniu sezonu, sam nie wiem. W weekend mam swoje obowiązki, często mecze też się pokrywają, ale oczywiście staram się śledzić, co się dzieje w czołowych ligach europejskich i w Serie A również. Oglądam też w miarę możliwości mecze Udine. Nie koncentruję się jednak na tym. Nie patrzę przez pryzmat tego, czy dałbym radę we włoskiej ekstraklasie, czy też nie. Oczywiście, chciałbym być w Serie A, bo każdy chce grać jak najwyżej. Zawsze trzeba jednak dawać z siebie jak najwięcej tu i teraz, to jest najlepszy sposób.
To także najlepsza droga do pierwszej reprezentacji.
Każdy z naszej reprezentacji młodzieżowej ma szansę, by dostać się do dorosłej kadry. Takie jest również moje marzenie. Ale to, czy dostanę szansę, zależy tylko ode mnie i moich występów. Jeżeli będę dobrze grał i trener uzna, że jestem gotowy, by dostać powołanie, to będę się tylko cieszył. Nie liczę na to, że to musi nadejść, ale bardzo ciężko pracuję, by tak się stało. I liczę, że to marzenie się spełni, bym mógł reprezentować nasz kraj w tej najważniejszej drużynie i kategorii.
Rozmawiał Tadeusz Danisz