Aktualności
[WYWIAD] Mariusz Lewandowski: Mogłem osiągnąć więcej w reprezentacji, choćby ograć Ukrainę
Jakie masz pierwsze skojarzenia związane z drużyną narodową Ukrainy?
W tym kraju przeżyłem wiele niezapomnianych chwil i siłą rzeczy kibicuje Ukrainie, z wyjątkiem meczów z Polską. Uważam, że teraz Ukraina ma bardzo ciekawy zespół, który po swojemu poukładał Andrij Szewczenko. On ma ogromny autorytet i wykazuje się jako selekcjoner, a według nie tylko mnie, to inna funkcja niż trenera. Do reprezentacji wprowadza odważnie młodych zawodników, jest jeszcze kilku starszych, takich jak mój kumpel z Szachtara, Andrij Pjatow. Rozmawiałem z nim i wiem, że zdaje sobie sprawę, że młodzież naciska, lecz chce występować w kadrze jak najdłużej, to taki trochę ukraiński Gigi Buffon. Nawet jak siądzie na ławce, pomoże młodszym piłkarzom, takim jest typem człowieka. Widać, że zespół Szewczenki jest zjednoczony, panuje w nim świetna atmosfera i nie zdziwię się jak zostanie rewelacją najbliższych mistrzostw Europy.
Jarosław Rakickyj przestał grać w kadrze, tylko dlatego, że odszedł z Szachtara do Zenitu Sankt Petersburg?
Znam dobrze Rakickiego, graliśmy razem i wiem, że to taki rosyjski chłopak. Zrobiono trochę szumu wokół tego transferu, ale on też nie chciał być problemem w drużynie, do której wchodzi fala młodych zawodników. Szewczenko ma w kim wybierać, przecież w 2019 roku Ukraina triumfowała na polskich boiskach w mundialu U-20 i ogólnie ma świetne zespoły juniorskie i młodzieżowe. A Rakicky nie występuje już w seniorskiej kadrze i nikt z tego powodu nie płacze.
Jak wytłumaczyć wahania formy podopiecznych Szewczenki, którzy przegrali z Francją 1:7, a ograli u siebie Hiszpanię?
Ostatnio wpływ na wyniki miały problemy z koronawirusem. W eliminacjach EURO Ukraina grała świetnie, teraz selekcjoner trochę eksperymentuje, sprawdza nowe warianty i to może odbijać się na rezultatach. Generalnie jednak dysponuje bardzo mocną ekipą, opartą na piłkarzach Szachtara i Dynama Kijów, dla których chlebem powszednim są mecze o stawkę w Lidze Mistrzów i Lidze Europy. Wie coś o tym Tomasz Kędziora, który robi świetną reklamę polskiej piłce w Dynamie. Cieszy mnie, że czyni postępy, pokazuje się z dobrej strony w Lidze Mistrzów i to się potem przekłada na reprezentację. Życzę mu, aby był po latach wspominamy w swoim klubie jak ja. Zasługuje na to.
Trenerem Kędziory w Dynamie jest Mircea Lucescu, legenda Szachtara. Zdziwiło cię, że twój były boss przyjął ofertę z Kijowa?
Szczerze? Doznałem szoku! Lucescu dzwonił do mnie niedawno i mówił, że się nie przejmuje tym, co myślą niektórzy czy negatywnymi transparentami kibiców na stadionie w Kijowie. On jest stuprocentowym profesjonalistą, który mając 75 lat, utrzymuje się na topie. W Dynamie już robi wyniki, wprowadził drużynę do Ligi Mistrzów i energia go wręcz roznosi. Podziwiam go i jestem pod wrażeniem jego postawy.
Jak Ukraińcy to robią? Dwa kluby w Lidze Mistrzów, jeden w Lidze Europy…
Kiedyś było więcej zespołów do gry o najwyższe laury na Ukrainie, bo jeszcze Metalist Charków i Dnipro Dniepropietrowsk. Za najlepszymi ukraińskimi zespołami stoją oligarchowie, których nie zniechęca jedno, drugie niepowodzenie. Achmetow i Surkis otaczają się właściwy ludźmi i oferują zawodnikom takie kontrakty, że niekoniecznie chce się wyjeżdżać na Zachód. Rzadko którzy piłkarze z Ukrainy opuszczają kraj, są wyjątki z Szewczenko, Rebrowem, Woroninem, Łużnym, Czygryńskim, Konoplanką. Tutejsi potentaci ściągają Brazylijczyków, stawiają też na swoich i niekiedy sięgają po reprezentantów różnych krajów, jak choćby po mnie. Miejscowi mają się od kogo uczyć i nie muszą opuszczać ojczyzny w celach zarobkowych.
Jako piłkarz dwukrotnie rywalizowałeś z Ukrainą i były to dwie porażki. Można się było pokusić o lepsze wyniki?
Na pewno w Charkowie, w eliminacjach mundialu 2014, byliśmy w stanie ograć gospodarzy. O porażce 0:1 zadecydowały detale i do Anglii nie pojechaliśmy grać o wszystko, tylko o honor. Jestem wdzięczny Waldemarowi Fornalikowi, że mnie zaprosił po długiej przerwie do reprezentacji. Wcześniej dziwiłem się brakiem powołań od Franciszka Smudy, a nie czułem się słabszy od tych, którzy pojawiali się na boisku w meczach biało-czerwonych. Nie musiał mi przecież dawać szansy, wiedział jak gram, ale widocznie miał wizję, do której nie pasowali Artur Boruc, Michał Żewłakow i Mariusz Lewandowski… Cóż, takie prawo selekcjonera.
Jesteś zadowolony ze swojej reprezentacyjnej kariery?
66 meczów to fajna liczba, ale tak sobie myślę, że można było osiągnąć znacznie więcej. Na mundialu w Niemczech zawaliliśmy spotkanie z Ekwadorem, a wiadomo, że na takich imprezach premiera okazuje się zwykle kluczowa. Na EURO 2008 powinniśmy wyjść z grupy. Nie rozumiałem decyzji Howarda Webba, który przyznał karnego Austrii. Potem rozmawiałem z angielskim arbitrem przy okazji spotkania Ligi Mistrzów Szachtara i przyznał się do błędu. Trochę z kadrą przeżyłem, dobrych i złych chwil, a najlepsze, co mnie spotkało, to udział w finałach mistrzostw świata. Tego turnieju nie da się porównać do niczego innego w futbolu, nawet finału Pucharu UEFA, bo to tylko jeden mecz.
Zdobycie tego trofeum to apogeum Mariusza Lewandowskiego?
To był dla nas trudny sezon. Ligę zaczęliśmy słabo, zajmowaliśmy nawet przedostatnie miejsce w tabeli. Na rozmowy wziął nas prezes klubu i dodał otuchy. Mówił, że możemy coś osiągnąć w Europie, wzięliśmy to sobie do serca. Szliśmy jak burza, a w półfinałach doszło do historycznych bojów z Dynamem Kijów. Kibice Dynama obrzucali nawet nasz autokar kamieniami, dochodziło do burd, ale na zielonej murawie Szachtar pokazał klasę. Tak samo było w finale z Werderem i po końcowym gwizdku czułem się jakbym dokonał czegoś wyjątkowego. Mile wspominam również eliminacje EURO 2008, podczas których pokonywaliśmy Belgię i Portugalią. Mało brakowało, że w słynnym spotkaniu z Portugalczykami na Stadionie Śląskim w Chorzowie bym nie wystąpił, bo w Kazachstanie Leo Beenhakker zmienił mnie w trakcie pierwszej połowy. Ochłonąłem, przemyślałem, żona wylała na mnie kubeł zimnej wody, do tego doszła mądrość Leo i przeciw Cristiano Ronaldo i jego kolegom zagrałem super zawody. Coś tam się dla Polski zagrało.
A jak oceniasz siłę obecnej kadry Jerzego Brzęczka?
Odważnie wchodzą do niej młodzi piłkarze, tacy jak Jakub Moder, Kamil Jóźwiak, Sebastian Walukiewicz i naciskają na starszych. W październiku Polska pokazała dobry i ciekawy futbol. Liczę, że teraz będzie podobnie. Mnie się nie udało, ale wierzę, że pokonamy Ukrainę i z bardzo dobrym nastawieniem przystąpimy do kluczowych potyczek Ligi Narodów z Włochami i Holandią.
Rozmawiał Jaromir Kruk