Aktualności

[WYWIAD] Mariusz Lewandowski: Drużyna piłkarska to nie wojsko

Specjalne20.01.2020 
Mariusz Lewandowski ma za sobą bardzo udaną karierę piłkarską. Grał na mistrzostwach świata czy Europy, w Lidze Mistrzów, a z Szachtarem Donieck zdobył Puchar UEFA. 66-krotny reprezentant Polski już jako szkoleniowiec pokazał się z niezłej strony w Zagłębiu Lubin. Teraz zaskoczył, ponieważ przyjął ofertę Bruk-Bet Termaliki Nieciecza i spróbuje z nią powalczyć o awans do ekstraklasy.

Mariusz Lewandowski trenerem w Bruk-Bet Termalica Nieciecza. Uwierzyłbyś w to, powiedzmy rok temu?
Przyszedłem do tego klubu po to, by się rozwijać i przekazywać swoją wiedzę piłkarzom. Jestem młodym, ambitnym szkoleniowcem, który tak naprawdę zaczyna swoją karierę. Bruk-Bet Termalica to atrakcyjne wyzwanie. Klub ma fundamenty, podstawy i chce się rozwijać, osiągać sukcesy.

Celem już teraz jest walka o ekstraklasę?
Nie będę mówił pięknych słów o budowie zespołu, który w kolejnym sezonie będzie się bił o ekstraklasę. Trzeba próbować już teraz. Nie rzucam deklaracji, liczy się dla mnie najbliższy mecz. Krok po kroku trzeba realizować plany. Musimy jako drużyna wierzyć w swoje możliwości i czuć identyfikację z klubem, z Niecieczą.

Nie przeszkadza ci, że Bruk-Bet Termalica jest klubem mieszczącym się na wsi, a nie w większym mieście?
Wielu szkoleniowców chciałby się znajdować na moim miejscu. W Niecieczy nie brakuje niczego – jest piękny stadion, znakomite boiska treningowe, wszystko poukładane, naprawdę bardzo wysoki standard. Nic tylko grać. Jedynie pragniemy poprawić i to znacząco miejsce w tabeli. Znowu pracuję z Żewłakowem. W Zagłębiu Lubin to był Michał, w Niecieczy Marcin, który ma ważną rolę do spełnienia. Jest jakby moim łącznikiem w kontaktach z właścicielami klubu, którzy są ludźmi sukcesu. Po spadku Bruk-Bet Termaliki z ekstraklasy nie było zwątpienia, tylko od razu walka o powrót na salony. Mamy takie same ambicje i nie ma znaczenia, że klub jest ze wsi. Nieciecza już przecież cieszyła się z ekstraklasy.



Pierwsza liga to taki przedsionek piekła, jak potocznie mówią piłkarze i trenerzy?
Na pewno tu się gra inaczej, ale można się do tego przygotować i nastawić. Wiem, że jest dużo walki, ale samą walką nie osiągnie się sukcesów. Uważam, że dysponujemy zespołem na tyle mocnym piłkarsko, że możemy o awans powalczyć. Wlazło, Jovanović, Gutkovskis, który za parę miesięcy odejdzie do Rakowa, Wasielewski, Putiwcew. Poparci młodymi mogą już teraz bić się o ekstraklasę.

Dużo nauczyłeś się będąc trenerem Zagłębia Lubin?
Dostrzegam mnóstwo pozytywów. W ciągu roku pracy w klubie ekstraklasy zrealizowałem obrany cel, bo dostaliśmy się do czołowej ósemki ekstraklasy, odważnie wprowadzałem młodych zawodników, czasami nawet kosztem wyników. Slisz, Poręba, Pakulski, Hładun, Oko – byłem przekonany, że postępuję dobrze. W pewnym momencie jakaś wizja się skończyła, tak jest w piłce i nie mam do nikogo pretensji.



Jakie masz wzorce trenerskie?
Jeżdżę na szkolenia, staże, staram się patrzeć jak pracują inni. Wiem doskonale, że można mieć różne systemy, dużo mówić o tym, ale nie każdy zawodnik będzie pasował do każdej układanki, taktyki. Dziś szkoleniowiec musi być elastyczny i staram się tak postępować. Nie wymienię żadnego trenera jako wzoru, ale miałem przyjemność być podopiecznym grupy wyśmienitych fachowców.

Jesteś dyktatorem czy kolegą zawodników?
Piłkarze wiedzą, że dużo wymagam. Chcę by czerpali radość z gry, treningów. Drużyna to nie wojsko, ale dyscyplina musi być, żarty też są wskazane.

W Termalice bierzesz udział w gierkach treningowych?
W Lubinie jeszcze parę razy zagrałem, tu już odpuściłem. Patrzę dokładnie jak sobie radzą moi podopieczni.



Koledzy z boiska często udzielają ci porad odnośnie pracy trenerskiej?
Wielu kumpli dzwoni i każdy ma swoje zdanie. Tyle osób, ile się w Polsce interesuje piłką, analizuje mecze. Łatwo się to robi nie będąc w środku zespołu, w szatni. Oczywiście cenne rady jednak przyjmuję.

Łatwiej jest być piłkarzem czy trenerem?
Zależy jakim piłkarzem, a jakim trenerem. Nie mam jeszcze dużego doświadczenia w pracy szkoleniowej, więc nie będę się mądrzył. Na pewno obecne zajęcie jest czasochłonne, trzeba się doskonale przygotowywać do każdego treningu, meczu. Pomaga mi to, gdzie grałem i o jakie cele w piłce klubowej i reprezentacyjnej walczyłem.



Jakim był wobec tego zawodnikiem Mariusz Lewandowski?
Na pewno czuję się spełniony. Byłem ambitny i zaszedłem znacznie wyżej niż wielu chłopaków przewyższających mnie za młodu umiejętnościami. Oni niestety nie mieli charakteru, a ja z uporem realizowałem kolejne cele. Poznałem smak mundialu, Euro, Ligi Mistrzów, wygrałem z Szachtarem Donieck Puchar UEFA. Grałem z niesamowitymi kozakami i bywało, że oni siedzieli na ławce i patrzyli na mnie. Fernandinho, Douglas Costa, Willian, Alex Teixeira, mógłbym jeszcze wymieniać i wymieniać.

Jesteś zadowolony jak oglądasz w telewizji mecze z najwyższej półki z udziałem swoich kolegów z boiska?
Nie, to oni są zadowoleni, że grali ze mną. Żartuje oczywiście. Spotkałem na swojej drodze wspaniałych piłkarzy. Taki Douglas Costa gra teraz w Juventusie, Fernandinho w Manchesterze City, Willian w Chelsea. Darijo Srna już się zaczął bawić w trenerkę, jest asystentem trenera w Szachtarz. Anatolij Tymoszczuk też tyle, że w Zenicie Sankt Petersburg. Tomas Hubschmann, mój rywal w Szachtarze i wielki przyjaciel do dziś, wciąż ugania się za piłką w FK Jablonec. O Robercie Lewandowskim nawet nie wiem co powiedzieć. Takiego piłkarza Polska może długo już nie mieć, jest genialny pod każdym względem i życzę mu, by poprowadził kadrę do sukcesu na EURO 2020. Mamy bardzo dobrych piłkarzy i najważniejsze, by byli zdrowi na turniej. Martwi już kontuzja Krystiana Bielika i liczę, że nikt inny nie wypadnie Jerzemu Brzęczkowi. Jestem dobrej myśli.

Rozmawiał Jaromir Kruk

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności