Aktualności

[WYWIAD] Jan Urban: Mundial U-20 był dla mnie wielkim przeżyciem

Specjalne07.04.2019 
Występ w finałach mistrzostw świata do lat 20 w 1981 roku w Australii otworzył Janowi Urbanowi drzwi do poważnej kariery. Tamten turniej nie ułożył się po myśli biało-czerwonych, którzy pechowo nie wyszli z grupy, ale kilku zawodników, w tym późniejszy autor hat-tricka dla Osasuny Pampeluna w meczu z Realem Madryt na Santiago Bernabeu, pokazało się szerszej widowni. Pięć lat po starcie w MŚ U-20 Urban zagrał w reprezentacji Polski seniorów już w dorosłym mundialu.

Co pan czuł przed wyprawą do Australii w 1981 roku?
Powołanie na tę imprezę wywalczyłem sobie praktycznie w ostatniej chwili. Graliśmy sparing z Bułgarią w Warszawie i prawie w ogóle nie podawałem piłki kolegom, chciałem wszystkie akcje kreować i wykańczać sam. Dryblingi mi wychodziły, a w pewnym momencie z ławki usłyszałem: „Powiedzcie Urbanowi, żeby tyle nie kiwał. Jedzie do Australii”. Kamień spadł mi z serca, to było dla mnie wielkie przeżycie. Sam wyjazd tak daleko od domu, lot z przerwami trwający 25 godzin, fajny skład Polski. Chciałem pokazać, że coś potrafię i osiągnąć z drużyną sukces.

Reprezentacja Polski zaprezentowała się jednak poniżej oczekiwań.
Stawiano nas w gronie faworytów imprezy, liczyliśmy się na świecie. W meczu z Katarem powinniśmy nastrzelać mnóstwo goli, były świetne okazje, a straciliśmy bramkę w szalonych okolicznościach. Po wybiciu przez naszego obrońcę piłka odbiła się od piszczela rywala i zmyliła kompletnie bramkarza. Od Urugwaju byliśmy słabsi, oni grali super, taka południowoamerykańska piłka, techniczna, szybka, w środku szalał fenomenalny Enzo Francescoli, ale mimo tego nie straciliśmy szans na przejście do ćwierćfinału. Rozbiliśmy USA 4:0 i gdyby sędzia nie pomógł Katarowi w spotkaniu z Urugwajem, w którym padł remis, znaleźlibyśmy się w czołowej ósemce. Katar doszedł aż do finału, na co nie zasłużył, a my smutni opuszczaliśmy Australię. Świętej pamięci Waldemar Obrębski miał fajny zespół choćby z Józkiem Wandzikiem, Rysiem Tarasiewiczem, Darkiem Dziekanowskim, Darkiem Wdowczykiem, Zbyszkiem Kaczmarkiem, Modestem Boguszewskim. Wielu z nas potem zagrało już w dorosłym mundialu, ale tej Australii nie zapomnimy nigdy.

Pięć lat później, w Meksyku, przeżył pan największe rozczarowanie w swojej karierze?
Mogę powiedzieć, że mundial w Meksyku poczułem dopiero w Guadalajarze przy okazji meczu 1/8 finału z Brazylią. Wcześniej byliśmy na uboczu, mecze w Monterrey nie cieszyły się takim zainteresowaniem, a my byliśmy odcięci od świata, kibiców. Sportowo przeżyliśmy zawód, choć do meczu z Anglią wydawało się, że – choć w bólach – możemy coś fajnego zdziałać. Anglicy nas zbili i trzeba było się zmierzyć z wielką Brazylią. Dziś ktoś spojrzy i powie – przegrali 0:4, słabo, ale my wtedy zagraliśmy swoje najlepsze spotkanie na turnieju. Szkoda okazji z początkowej fazy, ale cóż, nie oszukujmy się, to nie była impreza naszych marzeń. Wszystko wyobrażałem sobie inaczej, a dziś cieszę się przynajmniej z tego, że mam w CV te seniorskie mistrzostwa świata.



Wtedy myślał pan, że odkuje się z kadrą na kolejnym wielkim turnieju?
Być może, ale w tych czasach do Euro z eliminacji wchodziło siedem reprezentacji, do mundialu o kilka więcej. My mieliśmy znakomitych piłkarzy, ale w kolejnych kwalifikacjach czegoś nam brakowało. W bitwie o finały mistrzostw Europy 1992 potrzebowaliśmy wygranych z Anglią i Irlandią w Poznaniu, a oba mecze zremisowaliśmy. Trochę brakowało nam szczęścia, ale mimo wszystko jestem zadowolony ze swojej reprezentacyjnej kariery, choć na pewno powinienem strzelić znacznie więcej goli.

Jak pan ocenia szansę naszej kadry U-20 w tegorocznym mundialu, którego Polska będzie gospodarzem?
Zacznijmy od tego, że cieszę się, że po raz kolejny organizujemy tak wspaniałą imprezę, bo dzięki temu dajemy się poznać jako przyjazny i pozytywny kraj. Nie ma lepszej promocji niż piłka nożna. Jeśli chodzi o kwestie sportowe, to nie wydaje mi się, że Jacek Magiera, z którym spędziłem piękny czas w Legii Warszawa, trafił na jakąś super generację, ale chciałbym się mylić i wiem, że on ma dobrą rękę do młodych piłkarzy. Żaden detal nie zostanie zaniedbany, a nasi kadrowicze pewnie zdają sobie sprawę z tego, jaka piękna przygoda ich czeka. Aż mi się przypomniała ta Australia 1981 i cudowne chwile na mundialu dwudziestolatków. Warto bić się o swoje marzenia i korzystać z każdej okazji. Ja uwierzyłem, że zostanę poważnym piłkarzem po… meczu reprezentacji szkolnych w Jaworznie, wygranych przez moją drużynę 5:4, gdy zdobyłem wszystkie pięć goli. To mnie nakręciło. Victoria Jaworzno, Zagłębie Sosnowiec, kadra Polski U-20, mundiale młodzieży i seniorów, europejskie puchary, występy w Osasunie, w tym pamiętny na Santiago Bernabeu z hat-trickiem przeciwko Realowi Madryt, naprawdę miło się to wszystko wspomina.

Wybiera się pan na mecze mistrzostw świata U-20 w Polsce?
Na pewno zawitam na mundial i będę kibicował biało-czerwonym.

Rozmawiał Jaromir Kruk

Fot: East News

JAN URBAN

Urodzony 14 maja 1962 roku w Jaworznie. Kariera piłkarska: Victoria Jaworzno, Zagłębie Sosnowiec, Górnik Zabrze, Osasuna Pompeluna, Real Valladolid, CD Toledo, VfB Oldenburg, Górnik Zabrze. W reprezentacji Polski seniorów: 57 meczów – 7 goli, uczestnik finałów MŚ 1986. Uczestnik finałów MŚ U-20 1981. Sukcesy: z Górnikiem Zabrze mistrz Polski 1986, 1987, 1988, Superpuchar Polski 1988. Kariera trenerska: Osasuna Pompeluna – grupy młodzieżowe, Osasuna B, Polideportivo Ejido, Legia Warszawa, Polska – asystent selekcjonera, Polonia Bytom, Zagłębie Lubin, Legia Warszawa, Osasuna Pompeluna, Lech Poznań, Śląsk Wrocław.

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności