Aktualności

[WYWIAD] Jakub Piotrowski: Muszę grać w klubie, by pojechać na EURO

Specjalne15.02.2019 
Jakub Piotrowski w ubiegłym roku przeszedł z Pogoni Szczecin do KRC Genk. U Philippe Clementa, trenera, który kiedyś występował w reprezentacji Belgii, 21-letni Polak gra głównie w Lidze Europy. W czwartkowym meczu 1/16 finału tych rozgrywek ze Slavią w Pradze pojawił się na boisku w 87. minucie, a jego zespół zremisował 0:0. – Muszę być cierpliwy. Walczę o swoje na treningach i wierzę, że mój czas nadejdzie w miarę szybko. Chciałbym dać coś ekstra swojej drużynie i pojechać na młodzieżowe mistrzostwa Europy – zapewnia Piotrowski w rozmowie z Łączy Nas Piłka. 

Jesteś zadowolony z tych paru minut na obiekcie Slavii?
Każda minuta cieszy. Występ w 1/16 finału Ligi Europy, nawet w takim wymiarze, to zachęta do dalszej pracy. Zawsze jestem gotowy do gry i staram się wykorzystywać każdą szansę, którą dostaje od trenera Clementa. W Pradze starałem się pomóc kolegom. Boisko było bardzo trudne, dominowała na nim walka. Szkoleniowiec chciał bym wygrywał pojedynki w powietrzu i blokował ich lewego obrońcę, który mocno angażował się w ofensywę. Byliśmy przygotowani na trudną przeprawę z wybieganym, dobrze zorganizowanym zespołem, który też posiada w swoich szeregach świetnie wyszkolonych technicznie piłkarzy.

Bezbramkowy remis w Pradze to dla was korzystny wynik?
Genk preferuje techniczną, szybką grę, a w Pradze nie było łatwo pokazać swoich atutów. Remis nie jest zły, a rewanż powinien wyglądać zupełnie inaczej. Liczymy na wygraną i awans do 1/8 finału Ligi Europy.

Jesteś niecierpliwy?
Na razie w lidze grałem niewiele i każdy doradza mi, żebym cierpliwie czekał. Trzeba mieć w sobie zaciętość, a ja jestem takim zawodnikiem, że staram się robić wszystko, by się nie zniechęcać. Uważam, że przenosząc się z Pogoni do KRC Genk poczyniłem właściwy krok. To ode mnie zależy jak daleko zajdę.

Trener Clement często z tobą rozmawia?
Też mi powtarza o cierpliwości, ale rozumie, że chcę grać. Walczę o swoje na treningach i wierzę, że mój czas nadejdzie w miarę szybko. Wiem, że trafiłem do klubu słynącego ze świetnego skautingu, w którym na głębsze wody wypłynęli między innymi Carrasco, De Bruyne, Origi. Wszystko jest tu poukładane, mam wrażenie, że Genk planuje jak postępować z nowymi zawodnikami, dużą wagę przywiązuję się do siłowni. To jest przygotowanie do późniejszego etapu, tak by dany piłkarz był gotowy do regularnej gry na wyższym poziomie. Sam zauważam postęp u siebie i wiem, że muszę szybciej myśleć na boisku, chodzi o podejmowanie decyzji. Od takich piłkarzy, jak Leandro Trossard czy Alejandro Pozuelo mogę się sporo nauczyć. Czasu na pewno nie tracę.



Bardzo różnią się treningi w Belgii i Polsce?
Treningi są podobne, ale w Belgii są lepiej wyszkoleni technicznie zawodnicy i gra toczy się w znacznie wyższym tempie. Liga belgijska stoi na wyższym poziomie, ale jej system irytuje zawodników i najlepsze drużyny. Mamy 11 punktów przewagi nad drugim zespołem i przed play-offem połowa dorobku zostanie zabrana, co nie jest sprawiedliwe. Jeśli chodzi o stadiony, to nie ma co porównywać, w Polsce są zdecydowanie lepsze, choć my w Genk nie możemy narzekać. Dysponujemy ładnym obiektem, na który przychodzi dużo kibiców, a frekwencja mocno poszła w górę, bo jesteśmy liderem krajowej ligi i dobrze radzimy sobie w Lidze Europy. Co ciekawe, na mecze KRC Genk przychodzi wielu naszych rodaków. Przez lata w tutejszej kopalni pracowało mnóstwo Polaków, a ich dzieci i wnuki zostały w Belgii na długie lata.

Myślisz już  o młodzieżowym EURO, które w czerwcu odbędzie się we Włoszech?
Jestem po rozmowie z trenerem Czesławem Michniewiczem i zdaję sobie sprawę z tego, że muszę więcej grać w klubie. To w zasadzie warunek, by pojechać na mistrzostwa Europy do Italii. Ten turniej to też wspaniały bodziec, bo kto nie chciałby wziąć udziału w takim wydarzeniu?! W dodatku z KRC Genk czterech chłopaków może dostać powołania do kadry Belgii na EURO U-21. To pierwszy rywal Polski, więc nie muszę nic dodawać. Jestem pozytywnie nastawiony do czerwcowej imprezy, koledzy z klubu również, każdy liczy na grę. Nie odkryję Ameryki jak powiem, że udany początek to klucz do sukcesu w takim turnieju, ale biorą w nim udział same dobre zespoły. Utrzymuje kontakt z kolegami z młodzieżówki, to bardzo dobra ekipa, w której każdy trzyma z każdym. Chcemy się jak najlepiej przygotować do turnieju.



A jak żyje ci się w Belgii?
Kultura w tej części Belgii, w której mieszkam, nie różni się specjalnie od polskiej. Nie mam powodów do narzekań. W drużynie Philippe Clementa też zostałem przyjęty znakomicie, mam wspólne tematy z kolegami, choćby z Hiszpanem Alejandro Pozuelo, Ruslanem Malinovskym z Ukrainy, Dannym Vukoviciem, który był z reprezentacją Australii na niedawnym Pucharze Azji. W KRC Genk ogólnie panuje kapitalna atmosfera, nie jest problemem to, że zawodnicy pochodzą z różnych krajów i kontynentów. Łączą nas wspólne cele i lubimy grać w piłkę.

Słyszałem, że najlepszy moment w dotychczasowej przygodzie z piłką przeżyłeś w Stambule.
Zdecydowanie tak. Gdy wyszedłem na murawę na stadionie Besiktasu, nie słyszałem niczego, taki był tumult. Fanatyczni kibice tureckiego zespołu zamilkli, gdy zdobyłem gola na 4:1 dla nas. Dla takich chwil warto uprawiać piłkę, a mam nadzieję, że to, co najlepsze dopiero przede mną. W Genku pamiętają Grzegorza Sandomierskiego, kierownik drużyny go miło wspomina. Kibice nie zapomnieli też o Krzysztofie Bukalskim, swego czasu gwieździe belgijskiej ligi. Ja również przyszedłem tu z nadziejami na zrobienie czegoś ekstra dla tego klubu.

Rozmawiał w Pradze Jaromir Kruk

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności