Aktualności
[WYWIAD] Jacek Bąk: Polska ma dużo lepszy zespół niż kiedyś
Jacek Bąk w reprezentacji wystąpił 96 razy. W przeszłości grał m.in. z Japonią, która będzie naszym rywalem na mundialu w Rosji. – Mali, niewygodni, trudni do upilnowania, wybiegani. Nie spodziewałem się, że tak łatwo damy im się ograć – wspomina w rozmowie z Łączy Nas Piłka. – Japonia nie jest już tak groźna jak przed laty, a i Polska ma dużo lepszy zespół niż kiedyś – dodaje członek Klubu Wybitnego Reprezentanta Polski.
Gdy stało się jasne, że rywalami Polski w grupie na mistrzostwach świata w Rosji będą Kolumbia, Senegal i Japonia. Co pan w pierwszej chwili pomyślał?
Że wyjdziemy z grupy! Jest o tyle ciekawa, że zagramy z drużynami z różnych kontynentów. Kolumbia przywołuje wspomnienia... Ekwadoru, z którym graliśmy na mundialu w Niemczech. Byłem wtedy kapitanem, na boisku spędziłem 90 minut, przegraliśmy 0:2. Liczę, że teraz będzie inaczej. Czekają nas trudne mecze. Pułapka może polegać na tym, że mierzymy się z zespołami reprezentującymi odmienne style gry. Sprawdziliśmy się ostatnio na tle Meksyku i Urugwaju. To ekipy, które lubią poklepać piłką. Tego samego można spodziewać się po Kolumbii czy Senegalu. Z Japończykami miałem okazję zmierzyć się towarzysko 16 lat temu w Łodzi. Zaskoczyli nas swoją ruchliwością. Mali, niewygodni, trudni do upilnowania, wybiegani. Nie spodziewałem się, że tak łatwo damy im się ograć. Różnicę robił Hidetoshi Nakata, wtedy piłkarz AC Parma. Graliśmy z różnymi drużynami, Azjaci zawsze byli dla nas niewygodnym przeciwnikiem.
Nawet teraz?
Może mniej, bo Japonia nie jest tak groźna jak przed laty, a i Polska ma dużo lepszy zespół niż kiedyś. Do meczów z nimi musimy dobrze się przygotować taktycznie. W przypadku Adama Nawałki możemy być o to spokojni. Wierzę, że znajdzie odpowiedni plan. Wierzę w jego reprezentację.
W 2002 roku graliśmy z Japonią w ramach sprawdzianu przed rywalizacją z Koreą Południową. 27 marca to spotkanie z Koreańczykami będzie testem czego można spodziewać się po Japonii.
I to jest świetny materiał poglądowy dla sztabu szkoleniowego reprezentacji. Na tym kończą się podobieństwa, bo wynik może być odwrotny. My przegraliśmy z Japonią i Koreą teraz stawiam na biało-czerwonych. Polska jest dziś wysoko w rankingu i łatwiej nam dobierać rywali pod siebie. W 2002 roku reprezentacja Polski była klasyfikowana na 39. miejscu, ale w niczym to nie usprawiedliwia naszej postawy. Mecz otwarcia mundialu w Korei i Japonii ze współgospodarzami przypominał niestety naszą wcześniejszą potyczkę z Japończykami. Szok i niedowierzanie na początku spotkania, gdy okazało się, że niżsi o głowę Azjaci wygrywali wszystkie pojedynki w powietrzu. Dostaliśmy pstryczka w nos. Obudziliśmy się dopiero, gdy przegrywaliśmy 0:2. Prezentowaliśmy się jakbyśmy byli w jakimś amoku!
Kadra Jerzego Engela wracała na mundial po 20 latach. Reprezentacji Adama Nawałki udało się awansować o osiem lat szybciej. To może mieć jakieś znaczenie?
Ten awans świadczy o sile obecnej kadry. Jestem przekonany, że obecna reprezentacja jest lepsza od naszej. Trafiło się zdolne pokolenie piłkarzy na czele z Robertem Lewandowskim. W moich czasach w ataku rządził Emmanuel Olisadebe, porównywać ich nie ma sensu, bo Robert to klasa sama w sobie. Do tego Arkadiusz Milik, Kamil Glik, dobrzy bramkarze. Jest nadzieja, że obecni kadrowicze nie będą przeżywali takiego zawodu jak ja na trzech dużych turniejach, z których wracaliśmy z podkulonym ogonem.
Kto jest zatem faworytem polskiej grupy w Rosji?
My i Kolumbia. Ale Senegalczyków nie można skreślać. To może być czarny koń imprezy. Gramy z nimi pierwszy, czyli kluczowy mecz. Wygrasz pierwsze spotkanie i niesie cię fala. Morale rosną. Chce się żyć. Jak dostaniesz po głowie w inauguracyjnym starciu to potem nie możesz spać, bo rozmyślasz o porażce. Przygotowania do kolejnego meczu przebiegają w nerwowej atmosferze. Mówię o tym wszystkim z własnego doświadczenia. Kolejność w grupie widzę tak: 1. Polska, 2. Kolumbia, 3. Senegal, 4. Japonia. Japończycy są trochę jak Holendrzy – mają indywidualności, piłkarze grają w czołowych ligach Europy, ale nie przekłada się to reprezentację. Przed laty nie mieli dobrych zawodników, mieli za to drużynę. Zawsze słynęli też z tego, że zasuwają na boisku niczym motorki.
Jak przeciwstawić się wybieganiu Japończyków i Senegalczyków?
Umiejętnościami. Wysokie miejsce w rankingu FIFA dodaje Polakom pewności siebie. Może odstajemy motorycznie, ale taktycznie i technicznie jesteśmy lepsi.
Lata mijają, a pan wciąż jest wysoko w Klubie Wybitnego Reprezentanta.
Takie rzeczy człowiek uświadamia sobie dopiero po zakończeniu kariery. Cieszę się, że dobiłem do 96 występów w drużynie narodowej. Z orzełkiem na piersi grałem 15 lat, szkoda tylko, że bez większych sukcesów. Najlepsze wspomnienia związane z kadrą to mecze z Portugalią w 2006 roku i z Włochami w 2003. Włochów pokonaliśmy w Warszawie 3:1, strzeliłem wtedy gola Francesco Toldo. A Portugalia była czołową reprezentacją na świecie.
Zakończył pan karierę osiem lat temu. Czym pan obecnie się zajmuje?
Doradzam polskim piłkarzom od strony sportowej. Nie jestem agentem, tylko „pomocnikiem”. Radzę im jakie kluby mają wybrać. Największe sukcesy to transfery Łukasza Szukały, Krzysztofa Mączyńskiego, Rafała Wolskiego. Odnajduję się w tej branży. Zostałem przy piłce, z którą jestem związany od dziecka. Na tym znam się najlepiej. Mam duże doświadczenie, dlatego nikt mnie nie oszuka. Być może niedługo jakiś młody, polski piłkarz trafi do Olympique Lyon.
Pańskie plany na czerwiec?
Mecz z Senegalem obejrzę na żywo. Lecę ze znajomymi prywatnym samolotem. W meczach z Kolumbią i Japonią będą trzymał kciuki za naszych sprzed telewizora.
Rozmawiał Piotr Wiśniewski