Aktualności
[WYWIAD] Igor Lewczuk: Cieszę się każdym dniem we Francji
Dość późno, bo w wieku 31 lat Igor Lewczuk trafił do bardzo mocnej ligi zagranicznej, do Girondins Bordeaux, a mógł z Legią Warszawa przeżyć przygodę w fazie grupowej Champions League. Wybrał jednak Francję i dziś nie żałuje, bo na co dzień może rywalizować ze świetnymi piłkarzami, także mistrzami świata i już po raz drugi bierze udział w rozgrywkach Ligi Europy.
To już twój trzeci sezon w Girondins Bordeaux. Podłapałeś nawyki charakterystyczne dla typowego Francuza?
Z językiem francuskim radzę sobie przyzwoicie, można powiedzieć, że opanowałem go w stopniu podstawowym. Wiadomo, u mechanika dogadać mi się trudniej, ale generalnie w codziennym życiu nie mam problemów. Jeśli chodzi o nawyki to jest wiele, których nie chciałbym kopiować. Na przykład w jeździe samochodem zauważyłem, że Francuzi rzadko używają kierunkowskazów, trzeba też być czujnym na rondach.
Duże są różnice między ligowym futbolem francuskim, a polskim?
Jeśli chodzi o jakość treningów to w Polsce, na pewno w Legii nie mamy się czego wstydzić. Kiedyś mówiło się, że przenosiny z naszej ekstraklasy do lig zachodnich to jak przeskok do innego świata, ale te różnice się zacierają. Czytałem, że ostatnio Krzysztof Piątek w jakimś wywiadzie powiedział, że podobnie się trenuje we Włoszech i Polsce. Na pewno jednak widać przewagę jakościową Ligue 1, szczególnie w kwestiach motoryki i techniki. W Bordeaux są piłkarze o imponujących umiejętnościach. Kibice reprezentacji Polski pewnie zapamiętali z mundialu lewego obrońcę Senegalu, Youssufa Sabaly, to jeden z kozaków, z którymi trenuję na co dzień. Z Barcelony B przyszedł do nas Sergi Palencia i od razu rzuciła się w oczy inna kultura gry, widać gdzie się piłkarsko edukował. Skrzydłowych na poziomie we Francji mają w każdym zespole, a z tych bardziej doświadczonych z Bordeaux trzeba wspomnieć o Jaroslavie Plasilu i Jimmy Briandzie. Gdy zobaczyłem Jaro w szatni to pomyślałem, że to ten sam gość, który z AS Monaco dotarł do finału Ligi Mistrzów, a z kadrą Czech czterokrotnie wystąpił w finałach Euro. Ma 36 lat, a wigoru mu wcale nie brakuje. Briand też napisał piękną historię, trochę nawet pograł w seniorach Francji. To przyjemność trenować i grać z takimi piłkarzami, przez duże „p”.
Ciągle musisz walczyć o swoje?
Każdy chce grać i musi pokazywać jak najwyższy poziom na treningach i podczas meczów. W Polsce jest tak samo, na narzekanie nie ma czasu.
Już tyle razy spekulowano, że pójdziesz w odstawkę w Ligue1, a ty ciągle grasz. Dużo to wymaga poświęcenia?
Zawsze trenuję tak samo, z pełnym zaangażowaniem i staram się przekonywać do swojej osoby kolejnych szkoleniowców. Mam swoje lata i jestem świadomy pozycji w Bordeaux. Narzekać mi nie wypada, bo konkurenci to piłkarze z wysokiej półki. Pablo, który wyszedł w pierwszym składzie na Slavii Praga w Lidze Europy, został powołany do reprezentacji Brazylii. Czy coś muszę dodawać? W pierwszym sezonie we Francji grałem sporo, w drugim mniej, w trzecim wychodzę regularnie od początku meczów. Trzeba walczyć o swoje, a wyborów dokonuje trener.
Właśnie, skąd się wzięło zamieszanie z obsadą stanowiska szkoleniowca Girondins Bordeaux?
Ricardo Gomes nie spełnia odpowiednich wymogów by pracować jako szkoleniowiec w klubie Ligue 1, więc zajmuje stanowisko dyrektora sportowego. Na meczach z ławki kieruje nami Eric Bedouet. Mile będę wspominał słynnego Urugwajczyka, Gustavo Poyeta, który zrobił z nami fajny wynik, dawał mi dużo pograć, ale musiał potem odejść. Tak w piłce bywa, a my, zawodnicy, jesteśmy od grania. Staramy się skupiać na boisku, a nie zastanawiać się nad tym co się dzieje poza zieloną murawą.
Jakie cele postawiono waszej drużynie na ten sezon?
Pierwsza szóstka w Ligue1 i dobry występ w Lidze Europy, czyli mowa przynajmniej o wyjściu z grupy.
We Francji nie mówi się, że puchary to pocałunek śmierci?
Chyba nikt nie miałby na tyle odwagi by głosić takie tezy. Puchary to nagroda, fajna sprawa, a w Bordeaux wymaga się od drużyny regularnych startów na arenie międzynarodowej. W Lidze Europy na pewno nie będzie nam lekko wyjść z grupy, rywale są bardzo mocni. Slavia Praga zasilana chińskimi pieniędzmi pokazała w meczu z nami, że trzeba się z nią liczyć. FC Kopenhaga to bywalec faz grupowych europejskich pucharów, a Zenit Sankt Petersburg w kwalifikacjach dokonywał cudów. Zespół z Rosji ma wielki potencjał i pewnie też chciałby wygrać Ligę Europy.
Brakuje ci tylko występów w Lidze Mistrzów.
Troszkę żałuję, że nie zagrałem w Legią w Champions League, ale chciałem wykorzystać szansę na zagraniczny wyjazd i to do jakiej ligi. A co do Legii, nie mogłem oglądać w telewizji jej pierwszego meczu z Borussią Dortmund. Poprosiłem kolegę, by wysyłał mi sms-y z wynikiem na bieżąco, a że przez pewien czas miałem wyłączony telefon, nazbierało się wiadomości. Byłem w szoku, gdy zobaczyłem końcowy wynik 0:6, ale i tak koledzy się świetnie pozbierali i zajęli trzecie miejsce w grupie wyprzedzając Sporting Lizbona. Nijak to się ma do odpadnięcia z Dudelange w eliminacjach Ligi Europy. Głupio się czułem, gdy kumple z Bordeaux pytali o tą wpadkę Legii. Daleki jednak jestem od krytykowania piłkarzy, trenerów. A wracając do pytania, fajnie się gra przeciw gwiazdom z Paryża, takim piłkarzom jak Neymar, Kylian Mbappe. Dla obrońcy koszmarem bywają starcia z Edinsonem Cavanim, który wprowadza wszystkich w błąd stojąc często na pozycji spalonej. Nagle jakby znikał, piłka do Verrattiego, przebitka głową Angela Di Marii i Cavani dokłada nogę do pustaka. On się fantastycznie odnajduje w różnych boiskowych sytuacjach, a Francuzi mieli szczęście, że nie zagrał przeciw nim w ćwierćfinale mundialu.
Wiążesz swoją przyszłość z Francją?
Trudno powiedzieć, zdrowie jest, fizycznie czuje się dobrze. Moja rodzina jest zadowolona z pobytu w Bordeaux, dzieciaki są szczęśliwe, mamy 45 minut jazdy nad ocean, a tam cudowne plaże, na 100-200 metrów po 5 osób, piękne fale. Niekiedy zdarza mi się rowerem podjechać z ośrodka treningowego Girondins nad ocean, a jazda przez las i podziwianie wspaniałych krajobrazów działa relaksująco. Samo miasto Bordeaux zachwyca i jest pełne zabytków. Ja się cieszę każdym dniem we Francji.
Robisz sobie jeszcze jakieś nadzieje na grę w drużynie narodowej?
Gdy byłem w wysokiej formie nie dostałem szansy nawet w sparingach. Nie mam pretensji do selekcjonera, bo to on decyduje i nie ma już sensu do tego wracać. Na pewno na zawsze pozostanę kibicem kadry Polski.
A ligę polską oglądasz w telewizji?
Jak tylko mogę, to od deski do deski. Nie wyszły nam europejskie puchary, nie wiem czemu, pewnie nikt tego nie wie, ale nasza liga wcale nie jest taka słaba. Przyjdzie i lepszy czas polskich klubów w europejskich pucharach, wierzę to.
Rozmawiał Jaromir Kruk