Aktualności

[WYWIAD] Dawid Plizga: Piszczkowi się nie odmawia

Specjalne14.09.2018 
Po nieudanych pobytach w Górniku Zabrze i GKS Katowice Dawid Plizga czekał na oferty przynajmniej z pierwszej ligi, ale czas płynął, a na horyzoncie nic się nie pojawiało. Nagle w świat gruchnęła informacja, że trzykrotny reprezentant Polski porozumiał się z … LKS Goczałkowice Zdrój, zespołem z czwartej ligi śląskiej, a za tym ruchem stoi Łukasz Piszczek. – Piszczkowi się nie odmawia – mówi Dawid Plizga, jego rówieśnik i dobry kolega.

Łukasz Piszczek kontaktował się z tobą osobiście w sprawie transferu?
Dawid Plizga:
Łukasz dostał trzy dni wolnego w Borussii Dortmund i pojawił się w rodzinnych stronach. Zadzwonił do mnie, spotkaliśmy się i dogadaliśmy bardzo szybko. Po zakończeniu mojej kolejnej przygody w GKS Katowice nie miałem żadnych konkretnych ofert z ekstraklasy, pierwszej, drugiej ligi, a wcale nie zamierzałem rezygnować z futbolu. Gra w czwartej lidze mi nie uwłacza, bo piłka nożna to dla mnie pasja i hobby. Chcę pomóc LKS Goczałkowice w osiąganiu dobrych wyników. Widziałem tabelę, Łukasz mówił mi o grze zespołu, z którym jest mocno związany, powiedział o przyczynach słabszej lokaty w tabeli. LKS stara się grać w piłkę, nie kopać ją i dlatego napotyka na takie problemy. Trochę w poprzednich meczach szwankowała skuteczność i Łukasz liczy, że pomogę. Postaram się ze wszystkich sił. Jak na razie w debiucie przeciw Wilkom Wilcza zaliczyłem 25 minut i asystowałem przy trafieniu na 4:3 dla nas. Grałem krótko, bo mam jeszcze lekką kontuzję, ale za parę dni będę już zdrowy jak ryba.

Piszczek jest tak mocno zaangażowany w Goczałkowice?
To jego macierzysty klub, z którego wypłynął na głębokie wody. On wie wszystko o czwartoligowej drużynie i żyje jej występami. W tej rundzie gramy tylko na wyjazdach, bo w Goczałkowicach powstaje baza z prawdziwego zdarzenia. To może ma jakiś wpływ na wyniki, choć ja uważam, że pozycja w tabeli wcale nie odzwierciedla siły mojej obecnej ekipy.

Były reprezentant Polski w czwartej lidze. Zagra w klubie Piszczka!
Fot: LKS Goczałkowice Zdrój

Przez ostatnie lata rozmawialiście z Piszczkiem?
Cały czas byliśmy w kontakcie. Znamy się bardzo dobrze jeszcze z czasów juniorskich. Graliśmy przeciwko sobie w lidze śląskiej, ja w GKS Katowice, on w Gwarku Zabrze i to były ciekawe starcia. Świetnie mi się z nim współpracowało w kadrze makroregionu, a potem już w seniorach Zagłębia Lubin. Łukasz już za najmłodszych lat imponował szybkością i wydolnością, przeczuwałem, że zrobi karierę, ale nie tak wielką. Teraz, gdy odezwał się do mnie facet mający w CV udział w mundialu, trzech turniejach mistrzostw Europy, finale Ligi Mistrzów, gwiazda Bundesligi wręcz nie mogłem odmówić. Śmieje się, że wokół tego transferu jest większy szum, niż jakbym przechodził do ekstraklasy. Osoba Łukasza robi swoje. Dla mnie to jest super kolega, normalny człowiek i zawsze mieliśmy bardzo dobre relacje. Teraz naprawdę bardzo chcę pomóc jego i mojej już drużynie.

Nie obawiasz się tak zwanej napinki rywali w czwartej lidze na ciebie? Ktoś będzie ci chciał coś udowodnić.
W ekstraklasie trafiało się niekiedy na brutali i trzeba było sobie z nimi radzić. Zawsze można się obronić grą w piłkę i po to mnie sprowadzono do LKS Goczałkowice. Szkoda tylko, że zbyt dużo spotkań na tym szczeblu rozgrywa się na boiskach, które są boiskami tylko z nazwy.

Pamiętasz co robiłeś dokładnie 10 maja 2016 roku?
Czy jest to związane z Termaliką?



Tak. Zagrałeś w Białymstoku w meczu Jagiellonia – Termalica, jak się okazało, póki co twoim ostatnim w ekstraklasie. Spodziewałeś się tego?
Absolutnie, choć w piłce nożnej niczego nie można być nigdy pewnym. Dziś sobie możemy gdybać. Wtedy wykazałem za mało determinacji by zostać w Niecieczy, wróciłem do Górnika Zabrze, z którego byłem wypożyczony i liczyłem, że wywalczę awans do ekstraklasy. Jakąś cegiełkę do tego dołożyłem, ale w trakcie rundy wiosennej poszedłem w odstawkę. Na pewne sprawy nie miałem wpływu, a w piłce jest tak, że jeden trener na ciebie stawia, drugi nie. Nie mam do nikogo żalu, podkreślam, że piłka nożna cały czas daje mi taką samą przyjemność jak wtedy, gdy miałem 10, 15, czy 20 lat. I tak czuje się młodo, nie jak Cristiano Ronaldo, ale mogę na dobrym poziomie pograć parę sezonów.

Wpływ na twoje rozstanie z Górnikiem Zabrze miał zmarnowany karny w Kluczborku wiosną 2017?
W tym spotkaniu nie wykorzystałem karnego, ale potem jeszcze zaliczyłem asystę na 1:1. Wyszło jak wyszło, nie ma do czego wracać, ale Górnikowi Zabrze i trenerowi Marcinowi Broszowi życzę jak najlepiej. „Trójkolorowi” mieli bronić się przed spadkiem, a wywalczyli awans do europejskich pucharów i należą im się za to słowa uznania. Wierzę, że grupa chłopaków z Zabrza, z którymi byłem w klubie, zrobi fajne kariery. Nie chcę tutaj rzucać nazwisk, bo liczę, że ktoś mniej doceniany zaskoczy.



Myślisz, że Szymon Żurkowski może stać się gwiazdą futbolu?
Gdy ja grałem w Górniku, Szymonowi jeszcze tak nie wychodziły dryblingi i notował dużo strat, ale nabrał pewności siebie, zdobył ogranie i cały czas robi postępy. Ma papiery na granie na wysokim poziomie. Taki Rafał Kurzawa też, choć zaskoczył mnie przenosząc się do Francji, nie do Włoch. On ma świetnie ułożoną stopę, a jego specjalność to asysty. Jeśli trafił w Amiens na podatny grunt, to może jeszcze bardziej się rozwinąć. Przykłady Żurkowskiego i Kurzawy pokazują, ile w futbolu oznacza zaufanie trenera. Liczę, że dostanę takie w LKS Goczałkowice (śmiech). Oczywiście zapraszam kibiców na nasze mecze.

Rozmawiał Jaromir Kruk

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności