Aktualności
[WYWIAD] Dariusz Pietrasiak: Rozwijać się można nawet w okręgówce
Dariusz Pietrasiak ze Śląskiem Wrocław w 2012 roku zdobył mistrzostwo kraju. Jako szkoleniowiec najlepiej wykazał się, gdy pracował w Wiśle Sandomierz, z którą zaliczył przygodę w Totolotek Pucharze Polski w ubiegłym sezonie. Teraz dwukrotny reprezentant kraju zaskoczył powrotem do Opatowa, gdzie czeka go praca w klasie okręgowej.
Okręgówka to nie trenerska degradacja dla osoby z takim CV?
Z OKS Opatów dostałem konkretną ofertę. Uważam, że można się rozwijać pracując na szczeblu okręgowym. Podoba mi się to co się dzieje w tym klubie, zainteresowanie kibiców, cała otoczka. Dzięki Maciejowi Zygadło w Opatowie panuje rodzinna atmosfera, wszystko jest poukładane.
Czyli do OKS Opatów pokierował cię sentyment?
Znam to środowisko i praca w Opatowie daje mi dużą satysfakcję. Zespół opiera się na miejscowych, mam fajną frekwencję na treningach. Mimo że niektórzy pracują, mają inne obowiązki, na zajęcia przychodzi regularnie po 18-20 osób. Gdy zacznie się rok szkolny będzie trudniej, ale widzę, że moi podopieczni czerpią przyjemność z futbolu. Inne zespoły zazdroszczą nam publiki, bo na domowe mecze OKS stawia się 300-400 kibiców. Na ten poziom rozgrywkowy świetny wynik.
W niższych ligach jest więcej pracy?
Trenerzy borykają się z problemami niespotykanymi na przykład w ekstraklasie. Musimy pamiętać, że okręgówka to futbol amatorski i trzeba umieć odpowiednio podchodzić do zawodników. Trafiłem na dobry grunt, uśmiechnięci, pełni werwy piłkarze czując wsparcie fanów są w stanie zrobić więcej od tych, którzy grają, bo muszą. Moim celem jest, by drużyna OKS Opatów prezentowała ofensywną, poukładaną piłkę. Nie interesuje mnie styl „kopnij – biegnij”. Wybieram inne drogi do odnoszenia zwycięstw.
Co mogą myśleć podopieczni trenując u kogoś, który grał w reprezentacji Polski, europejskich pucharach i uzbierał mnóstwo występów w ekstraklasie?
Trzeba spytać zawodników. Wiem, że nie wypada mi podczas gierek źle przyjąć piłkę, czy też popełnić gafę podczas pokazywania ćwiczeń. Spokojnie daje radę i pilnuję, by cały czas znajdować się w przyzwoitej formie. A u zawodników OKS jakimś autorytetem się cieszę.
Rok starszy od ciebie Marcin Kaczmarek po odejściu z Olimpii Grudziądz będzie kontynuował karierę piłkarską w KSZO Ostrowiec. Nie kusi cię, żeby jeszcze sobie pograć w trzeciej, czwartej lidze?
Marcin świetnie się prowadzi, jest zdrowy i ma ochotę do gry. Wiek nie zawsze musi przekreślać piłkarza. Maciek Żurawski w Porońcu Poronin nie nabiegał się, a zdobywał piękne gole w trzeciej lidze tuż przed czterdziestką. Ja w pewnym momencie uznałem, że trzeba postawić już na trenerkę. Nie podoba mi się łączenie pracy szkoleniowej z grą, więc gdy pytano mnie, czy w OKS Opatów rozważam być grającym trenerem – mówiłem nie. Pewien etap w życiu mam za sobą, a teraz pracuję na swoje nazwisko w nowej roli.
Miejsce Dariusza Pietrasiaka jest w ekstraklasie?
Będę robił wszystko, by ponownie tam się znaleźć. U nas praca szkoleniowa wiąże się z wieloma niespodziankami. Do dziś nie pojąłem dlaczego zwolniono mnie z KSZO Ostrowiec, choć byliśmy liderem trzeciej ligi z realną szansą na awans. W Wiśle Sandomierz przeżyłem kapitalną przygodę w Pucharze Polski, w lidze też nie szło źle. Nie zawsze się wygrywało, ale starałem się wpajać zawodnikom, żeby grali w piłkę, nie tylko ją kopali. Putin, którego kiedyś nie widziała u siebie w składzie Broń Radom zabłysnął w Sandomierzu, a dziś jest zawodnikiem pierwszoligowca z Bełchatowa. Duży potencjał pokazał Michał Mokrzycki i z Wisły przeniósł się do Ruchu Chorzów. Nigdzie nie zostawiłem po sobie spalonej ziemi. W ekstraklasie nie chcą mnie nawet jako asystenta. Poczekam.
Co powiedziałby Orest Lenczyk na wieść, że jego były podopieczny został trenerem w klasie okręgowej?
„Dziecko, coś ty narobił?” – prawdopodobnie tak mógłby zareagować. To mądry człowiek i klasowy szkoleniowiec. Wiele zyskałem na współpracy z nim. Od każdego z byłych trenerów coś się nauczyłem, na przykład Czesława Michniewicza, który był moim szefem w Podbeskidziu. Nie traciłem czasu grając w piłkę na różnych szczeblach. Nie tracę trenując OKS Opatów. Lenczyk mówił, że to co się robi musi cieszyć, a mnie cieszy także codzienna praca w okręgówce.
Rozmawiał Jaromir Kruk