Aktualności
[WYWIAD] Damian Kądzior: Widocznie nie jest to jeszcze mój czas w kadrze
Byłeś na trzech zgrupowaniach reprezentacji Polski. Wycisnąłeś z nich tyle, ile się dało?
Powołania do reprezentacji to dla mnie wielki zaszczyt. Każdy pobyt na kadrze traktuję jako bodziec do cięższej pracy. Na ostatnim zgrupowaniu pojawiłem się tylko na chwilę, nie mogłem w nim uczestniczyć z powodu drobnych problemów zdrowotnych, za to wcześniejsze wyjazdy na reprezentację dostarczyły mi ciekawych spostrzeżeń. Zgrupowanie w październiku, gdy przygotowywaliśmy się do meczów eliminacji mistrzostwa świata z Armenią i Czarnogórą, trochę różniło się od tego listopadowego przed towarzyskimi spotkaniami z Urugwajem i Meksykiem. To były cenne lekcje. Na marcowym zgrupowaniu nie czułem się już jak nowicjusz, w końcu nie byłem kompletnym debiutantem. Nie było też takiego stresu, jak na początku. Do tej pory nie udało mi się jednak jeszcze zadebiutować w reprezentacyjnej koszulce i pod tym względem jestem nowicjuszem. Na swoją kolej muszę jeszcze poczekać.
Debiut w drużynie narodowej to twój najbliższy plan związany z reprezentacją Polski?
Tak. Występ w meczu reprezentacji Polski wciąż pozostaje moim niespełnionym marzeniem. Z ostatniego zgrupowania musiałem wrócić szybciej, widocznie nie jest to jeszcze mój czas w kadrze.
Co to był za uraz, który uniemożliwił ci dłuższy pobyt na ostatnim zgrupowaniu?
Miałem problem z prostowaniem nogi. Wróciłem do klubu, gdzie dostałem odpowiednią pomoc i wsparcie. Po tygodniu mogłem już normalnie trenować.
Marcowe zgrupowanie było ostatnią szansą na załapanie się do kadry, która wyjedzie do Rosji. Czujesz, że coś straciłeś?
Nawet w takich kategoriach nie patrzę. Znam swoje miejsce w szeregu. W poprzednim roku byłem przecież zawodnikiem pierwszoligowym. Po ponad dwóch miesiącach gry w ekstraklasie trafiłem do reprezentacji. Doceniam to, co mam. Cieszę się, że trener Adam Nawałka powołał mnie trzeci raz. Rywalizacja w kadrze jest ogromna, trudno przecież, abym myślał o mundialu. W najbliższych miesiącach skupię się na dobrej grze w klubie, chcę pomóc Górnikowi zająć jak najwyższe miejsce w lidze. Co będzie w czerwcu, zobaczymy. Jeśli będę dobrze prezentował się w klubie, to myślę, że wcześniej czy później selekcjoner znów mi zaufa.
Trener Nawałka na jednej z konferencji prasowych powiedział, że jesteś przyszłością reprezentacji.
W życiu nic nie przychodzi mi szybko i łatwo. Bardzo długo, bo do 25 roku życia, musiałem czekać aż zagram w ekstraklasie. W pierwszej lidze spędziłem dwa lata, w każdej rundzie musiałem udowadniać, że nadaję się, aby wskoczyć poziom wyżej. Górnik dał mi taką możliwość. Wydaje mi się, że wykorzystuję szansę. Cieszę się, że mogę grać na tym poziomie. A reprezentacja? Liczę, że przyjdzie taki moment, kiedy spełnię kolejne marzenie. Ciężko na to pracuję. Obrałem sobie określoną drogę, której się trzymam. Robię swoje. Jak dotąd dobrze na tym wychodzę.
Czy z którymś z reprezentantów złapałeś bliższy kontakt, a może nawet zakumplowałeś się?
Specyfika atmosfery kadry polega na tym, że wszyscy jesteśmy kolegami, trzymamy się jako grupa. Podobnie jest w Górniku.
A indywidualną rozmowę z Adamem Nawałką miałeś?
Dostałem kilka cennych rad i wskazówek. Trener Nawałka jest w stałym kontakcie z moim trenerem klubowym Marcinem Broszem. Wiem, czego ode mnie oczekuje szkoleniowiec Górnika. Stosuję się do jego zaleceń, bo mam świadomość, że droga do reprezentacji wiedzie przez klub.
Selekcjoner ceni pracusiów, a ty się do nich zaliczasz. Mimo nie najlepszej postawy twojej drużyny klubowej wiosną, dostałeś powołanie.
Jeśli chodzi o Górnika, to naszym problemem jest brak zwycięstw. Nie przegrywamy, ale też nie wygrywamy. Wiedzieliśmy, że runda wiosenna będzie trudniejsza. Nasi rywale grają już inaczej przeciwko nam, zmienili też podejście do mnie. A ja? Gram nieźle, mam udział przy większości zdobywanych bramek. Czuję jednak niedosyt, bo brakuje nam szczęścia. Pewnie też doświadczenia. Jakoś jesienią to szczęście Górnikowi bardziej sprzyjało. Potrafiliśmy dociągnąć korzystny wynik do końca. Teraz w końcówkach tracimy bramki i punkty uciekają.
A propos goli, w tej rundzie masz ich cztery.
Nie ukrywam, że bramki są dla mnie ważne. Od zawsze lubiłem strzelać gole. Choć jestem pomocnikiem, to uważam, że mam to coś, dzięki czemu odnajduję się pod bramką. Tak było w Dolcanie Ząbki i Wigrach Suwałki, tak jest też w Górniku. Zmieniam drużyny i ligi, a gole nadal strzelam. Mam jednak nadzieję, że zaczniemy w końcu wygrywać. Będę podwójnie szczęśliwy, jeśli dołożę do tego cegiełkę.
Mistrzostwo już wam uciekło?
Sytuacja jest trudna. Jesteśmy beniaminkiem, przed nami jest Lech Poznań, Legia Warszawa, czy Jagiellonia Białystok. To kluby, które co roku walczą o mistrzostwo. W piłce wszystko jest możliwe. Mam nadzieję, że oprócz wysokiego miejsca w lidze, cieszyć będziemy się także z występu w finale Pucharu Polski.
Po pierwszym meczu sprawa awansu wciąż jest otwarta. Wynik 1:1 w teoretycznie lepszej sytuacji stawia Legię, która ma w perspektywie rewanż na własnym stadionie. Po ostatnich zawirowaniach w klubie, zagrała w Zabrzu lepiej niż wszyscy się spodziewali.
Legia zagrała bardzo agresywnie. Była bardzo dobrze przygotowania do tego meczu. Wiedziała, jak zneutralizować nasze atuty. Pierwszą połowę przespaliśmy, ale w drugiej graliśmy jak równy z równym. Choć to Legia przeważała, to mogliśmy mecz rozstrzygnąć na swoją korzyść. Sam miałem sytuację…
Dobre recenzje za mecz z Nigerią zebrał twój klubowy kolega, Rafał Kurzawa.
Od razu po meczu mu pogratulowałem. Cieszę się, że tak dobrze wypadł na tle Nigeryjczyków. Wystawił tym samym dobre świadectwo Górnikowi, chwała mu za to. Rafał pokazał, że chłopak z ekstraklasy również ma jakość. Będę trzymał kciuki za niego. Ma naprawdę duże szanse, żeby pojechać na mundial.
Wykonywane przez niego stałe fragmenty gry robiły dużo zamieszania w polu karnym Nigerii. Kurzawa potwierdził swoje walory z Górnika.
Na co dzień dużo pracujemy nad stałymi fragmentami. Rafał po prostu umiał to sprzedać na meczu reprezentacji. Liczymy, że te atuty pokaże także w ostatnich spotkaniach tego sezonu.
Rozmawiał Piotr Wiśniewski