Aktualności
[WYWIAD] Bartosz Kapustka: Dziś jestem silniejszy i chcę odmienić swoją sytuację w Leicester
Co słychać u Bartosza Kapustki? Reprezentant Polski w wywiadzie opowiada https://t.co/asc3hHqJvQ. o:
— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) 10 lipca 2018
✅ nowych celach w Leicester City,
✅ pobycie we Freiburgu,
✅ emocjach związanych z mistrzostwami świata.
Cała rozmowa już na 👉 https://t.co/5UkMiUPwON pic.twitter.com/02t3ey0LAg
Po ostatnim wielkim turnieju piłkarskim o Bartoszu Kapustce było bardzo głośno. Teraz natomiast słuch po tobie zaginął. Co u ciebie słychać?
Tak w życiu bywa, że są lepsze i gorsze momenty. Uważam, że wszystkiego trzeba samemu doświadczyć, przeżyć na własnej skórze. Może i jest teraz o mnie ciszej niż po mistrzostwach Europy we Francji, ale absolutnie nie narzekam. Skończyło mi się wypożyczenie we Freiburgu i wróciłem do Leicester City. Tydzień temu rozpoczęliśmy treningi po wakacyjnej przerwie. Skupiam się przede wszystkim na tym, aby jak najlepiej przygotować się do nowego sezonu i wierzę, że będzie dobrze.
Spekulowano, że latem możesz nawet wrócić do Polski, ale do Leicester przyszedł nowy trener, Claude Puel, który chce cię sprawdzić.
Cieszę się, że znowu mam okazję być i trenować na King Power Stadium. Poznałem nowego trenera i patrzę z optymizmem w przyszłość. Fajnie, że ponownie mam szansę rywalizować z zawodnikami na najwyższym poziomie i na pewno będę robił wszystko, aby pokazać się z jak najlepszej strony. Chcę powalczyć o miejsce w składzie i odmienić swoją sytuację w Leicester.
Co na pierwszym spotkaniu powiedział ci Claude Puel?
Na razie nic konkretnego. Przywitaliśmy się i wymieniliśmy kilka zdań. Każdy dostał od trenera czystą kartę i ma się teraz skupić na pracy. Puel z wielką uwagą obserwuje każdy trening. Czasem przerywa zajęcia, daje wskazówki. Może nie rozmawia z zawodnikami zbyt wiele indywidualnie, jest osobą spokojną, wyważoną. To dobry trener i sympatyczny człowiek. Widać, że jest maksymalnie skoncentrowany na każdym aspekcie futbolu, na każdej minucie treningu. To dało się od razu odczuć.
„Puel stawia na młodzież i grę opartą na posiadaniu piłki. To dobry znak dla Kapustki, który w występach z Derby i Millwall 18 miesięcy temu pokazał, że ma ku temu umiejętności. Nowy trener sam chce sobie wyrobić zdanie o Polaku i dobra postawa w okresie przygotowawczym może odmienić jego los w drużynie” – donosi „Leicester Mercury”.
Dla mnie to bardzo dobra informacja. Jestem zawodnikiem, który lubi brać udział w małych grach, utrzymywać się przy piłce i grać kreatywny futbol. To fajnie, że nowy szkoleniowiec sam chce wyrobić sobie o mnie zdanie. Teraz piłka jest po mojej stronie.
Jak będą wyglądały wasze przygotowania do nowego sezonu?
Tydzień temu wróciliśmy do zajęć i każdego dnia trenujemy praktycznie po dwa razy dziennie. W niedzielę wyjechaliśmy na obóz do Francji, do miejscowości Evian. Spędzimy tu tydzień. Na razie nie ma z nami wszystkich zawodników, sporo chłopaków wyjechało na mistrzostwa świata ze swoimi reprezentacjami, ale systematycznie będą dołączać do zespołu. Później mamy jeszcze zaplanowany drugi obóz w Austrii, ale na razie skupiam się tylko na pierwszej części przygotowań.
Latem dużo mówiło się o tym, że trafisz do Legii Warszawa. Było coś na rzeczy?
Jestem w Leicester, robię wszystko, aby jak najlepiej przygotować się do nowego sezonu, rozwijać się, iść do przodu i dostać szansę od trenera. Bardzo chciałbym zadebiutować w Premier League, to jedno z moich marzeń. Mamy ponad miesiąc do startu ligi angielskiej. Każdego dnia będę dawał z siebie wszystko i będzie się też wyjaśniała moja przyszłość. Jestem dobrej myśli. Wszystkimi innymi tematami zajmuje się mój agent.
Co zmieniło się w Leicester pod twoją nieobecność? Oczywiście oprócz tego, że w klubie nie ma już poprzedniego trenera i Marcina Wasilewskiego.
Szkoda, że nie ma już z nami Marcina. Chłopaki pytali, co u niego słychać, jak sobie radzi. „Wasyl” jest osobą, która była tu super odbierana, wszyscy mają do niego wielki szacunek, począwszy od kolegów z drużyny, sztabu szkoleniowego po każdego pracownika klubu. Oprócz tego, że do Leicester dołączyło kilku nowych zawodników, to tak naprawdę zbyt wiele się nie zmieniło. Dla mnie najważniejsze jest jednak to, żeby odmieniła się moja sytuacja w drużynie. Dobrze się tutaj czuję.
Przychodziłeś do Leicester po bardzo udanym EURO 2016. Cracovia miała duże oczekiwania finansowe, a „Lisy” je spełniły. W dodatku były ówczesnym mistrzem Anglii, a takiemu klubowi się nie odmawia. Dlaczego jednak nie wyszło ci na King Power Stadium? Przez sezon nie zdołałeś zadebiutować w Premier League, zagrałeś jedynie trzy razy w Pucharze Anglii.
Na pewno było kilka dobrych okazji do debiutu w Premier League, ponieważ nie raz znajdowałem się na ławce rezerwowych. Mecze różnie się układały, czasem wysoko wygrywaliśmy, a innym razem do ostatnich minut walczyliśmy o korzystny rezultat. Ciężko mi powiedzieć, dlaczego nie doczekałem się szansy. W piłce tak czasem jest, że przychodzi słabszy moment, gdy nie wszystko układa nam się tak, jakbyśmy tego chcieli. Wierzę, że poprzez konsekwentną pracę i dobre nastawienie do każdego treningu można swoją sytuację odmienić. Mnie się to jeszcze nie udało, ale jestem przekonany, że tak będzie. Rok spędzony w Niemczech absolutnie nie był dla mnie stracony, bardzo dużo się nauczyłem. Mimo wszystko, cieszę się, że mogłem spotkać na swojej drodze trenera Christiana Streicha, który wskazał mi wiele elementów futbolu, które mogę poprawić i starałem się to robić. Myślę, że jestem teraz lepszym zawodnikiem i wierzę, że przyjdzie taki czas, że będę regularnie grał i będę z siebie maksymalnie zadowolony.
Jesteś zawodnikiem filigranowym. Czy to właśnie przez warunki fizyczne było ci w Leicester na początku tak ciężko? Premier League to jedna z najlepszych lig piłkarskich na świecie, w której dominuje futbol siłowy.
Kiedy przychodziłem do klubu, to różnica na pewno była ogromna. Nawet zwykłe zaangażowanie na treningu było w Anglii zupełnie inne niż w ekstraklasie, w której wcześniej występowałem. Na początku dało się odczuć, że tutaj gra się zdecydowanie, twardo i nie oszczędzając nóg. Nie uważam jednak, że moje warunki fizyczne były głównym powodem tego, że nie grałem. W Premier League jest wielu zawodników mojej postury czy nawet niższych i oni sobie dają radę. Dobrym przykładem jest choćby Riyad Mahrez, który gra w Leicester. Również nie ma świetnych warunków fizycznych, a spisuje się znakomicie. Algierczyk jest niesamowicie utalentowanym gościem. Przez dwa ostatnie lata ja również się wzmocniłem i wierzę w to, że moje umiejętności pomogą mi w końcu osiągać lepsze wyniki.
Przed sezonem 2017/2018 na zasadzie wypożyczenia trafiłeś do Freiburga. Wydawało się, że będzie to dla ciebie idealne miejsce, aby się odbudować, ale na Schwarzwald-Stadion rozegrałeś tylko siedem meczów.
Już samo przyjście do Freiburga nie było proste, ponieważ na młodzieżowych mistrzostwach Europy do lat 21, które odbyły się w Polsce, przytrafiła mi się kontuzja i troszeczkę czasu dochodziłem do siebie. Nie mogę jednak na nic narzekać, ponieważ cały sztab szkoleniowy bardzo mi pomógł, abym doszedł do optymalnej dyspozycji zdrowotnej i odzyskał formę.
Po meczu z Wolfsburgiem, w którym strzeliłeś pierwszego gola w Bundeslidze, powiedziałeś: „Wracam do gry”. Później coś jednak poszło nie tak. Pytanie, co?
Był już taki moment, że byłem zdrowy i czułem się naprawdę dobrze. Po udanym występie w meczu z Schalke 04 Gelsenkirchen i golu strzelonym w kolejnym spotkaniu Wolfsburgowi wydawało mi się, że w końcu zacznę regularnie wychodzić w pierwszym składzie. Przez pewien moment tak rzeczywiście było, ale później nagle znalazłem się poza kadrą meczową na sześć kolejnych spotkań. Naprawdę jest mi trudno powiedzieć, dlaczego. Byłem tym bardzo zawiedziony, szczególnie po wspomnianych dobrych występach z Schalke i Wolfsburgiem, a także zwycięskim meczu z Mainz. Ciężko było się z tym pogodzić i to zrozumieć, ale taka była decyzja trenera Streicha i musiałem ją uszanować. Później drużyna zaczęła punktować i było mi jeszcze trudniej wrócić do gry. Nie mogę jednak na nic zrzucać winy. To nie było dla mnie łatwe, ale taka jest piłka, że każdy chce grać i liczy na swoją szansę. Za mnie również wszedł kolega i wykorzystał okazję. Absolutnie nie zgadzam się jednak z tym, że zmarnowałem dwa ostatnie lata. Zebrałem bardzo dużo doświadczenia i jestem dziś dużo lepszym zawodnikiem.
Czego się przez ostatnie dwa lata nauczyłeś i co pomoże ci teraz wrócić do regularnej gry?
Przede wszystkim zwracano mi uwagę na grę w defensywie i widzę po sobie, że systematycznie robię postępy, rozwinąłem się pod tym względem i będę chciał rozwijać nadal, bo to bardzo ważne. Zwracam również uwagę na inne rzeczy na boisku. Mimo że u trenera Streicha nie grałem zbyt wiele, to naprawdę uważam go za dobrego szkoleniowca, od którego bardzo dużo się nauczyłem.
Na przykład? Co było najważniejsze?
Chociażby różnych zachowań na boisku, których wcześniej nie byłem uczony i na które nie zwracałem uwagi. Po której stronie powinno się mieć przeciwnika na plecach w danej sytuacji, w którą stronę obracać się z piłką, którą nogą przyjmować. To proste elementy, które bardzo ułatwiają grę w piłkę i dają przewagę już na samym starcie.
Miałeś moment zwątpienia, kiedy Freiburg postanowił, że nie wykupi cię z Leicester? Był to drugi klub z rzędu, w którym nie dane ci było regularnie grać. To dla ciebie nowość.
Nie, absolutnie. Byłem świadomy, że nie grałem zbyt wiele we Freiburgu i taka decyzja może zapaść. Nie smuciłem się tym aż tak bardzo. Zawsze byłem zawodnikiem przebojowym, kreatywnym, odważnym w tym, co robię…
…a zła sytuacja w klubie, brak gry, mogły kreatywność zabijać.
Gdy ma się dobrą passę, wszystko idzie po twojej myśli, to jest super i człowiek jest na fali wznoszącej. Później przychodzi jednak taki moment, kiedy jest trudniej i nic nie przychodzi tak łatwo, jak wcześniej. Brakuje regularnej gry i trzeba walczyć o każdą szansę. Starałem się to robić. Wierzę, że nic w życiu nie dzieje się przez przypadek. Ciężkie chwile już za mną, dziś jestem nie tylko lepszym piłkarzem, ale i mądrzejszym człowiekiem.
Przekonałeś się, że w życiu piłkarza wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie. Równie ważne, co talent i ciężka praca, jest również mocna psychika. Nie można się poddawać.
Zawsze mówiłem, że wszystko przyszło mi bardzo szybko. Nie zdążyłem jeszcze pomarzyć na poważnie o grze w reprezentacji Polski, a już dostałem powołanie.
Czy to pierwsze powołanie do reprezentacji przyszło za szybko?
Na pewno nie za szybko, to była fantastyczna sprawa. Po to wychodzi się na boisko, po to się trenuje, żeby grać z jak najlepszymi zawodnikami, w reprezentacji Polski, w jak najlepszych klubach. Cieszę się, że dostałem szansę i myślę, że kilkoma występami w kadrze odpłaciłem za nią i udowodniłem, że potrafię grać w piłkę i mogę pomóc drużynie. To była dla mnie wielka duma. Uważam, że w życiu trzeba mieć cel i dążyć do tego, aby go zrealizować. Ja ten cel również mam i skupiam się przede wszystkim na sobie. Nie przejmuję się już różnymi opiniami ludzi na mój temat, opinią publiczną. Odstawiłem to zupełnie na dalszy tor. Człowiek potrzebuje czasu, aby to wszystko zrozumieć i poukładać sobie w głowie. Dziś czuję się mocniejszy psychicznie i z każdego życiowego doświadczenia staram się coś wynieść i się rozwijać. Teraz muszę nadal ciężko pracować, bo chcę wrócić do reprezentacji. Taki jest mój cel, ale wiem też, że muszę wszystko robić kroczek po kroczku.
Ile razy w ciągu kilku ostatnich miesięcy pomyślałeś, aby wrócić do Polski i tam się odbudować?
Na pewno każdy człowiek ma czasem chwile zwątpienia i wtedy wszystko zależy od tego, jakich ludzi ma się wokół siebie. Nie można się w sobie zamknąć, a trzeba rozmawiać. Cieszę się, że mam osoby na które zawsze mogę liczyć. Nie będę mówił publicznie, o kogo chodzi, bo oni i tak to wiedzą. Trzeba skupiać się na tym, co jest tu i teraz, a nie martwić na zapas. Wtedy wszystko będzie szło w dobrym kierunku.
W minionym sezonie bardzo pomogła ci również reprezentacja Polski do lat 21, w której występowałeś regularnie. Zaliczyłeś pięć występów na sześć możliwych w meczach eliminacji młodzieżowych mistrzostw Europy, strzeliłeś gola i zaliczyłeś dwie asysty.
Moje liczby mogły być jeszcze lepsze, ale kilku szans nie udało się wykorzystać. Jestem wdzięczny trenerowi Czesławowi Michniewiczowi za zaufanie. Brakowało mi regularnej gry w klubie, a dostałem możliwość występów w reprezentacji. To było bardzo ważne i na pewno mi pomogło. Zawsze wtedy, kiedy tylko dostanę powołanie, z przyjemnością przyjadę na zgrupowanie drużyny narodowej.
Kadra Czesława Michniewicza w dalszym ciągu ma szanse awansu na mistrzostwa Europy we Włoszech. Jesteśmy liderem grupy.
Mamy fajną ekipę, duży potencjał i możemy zajść naprawdę daleko, na pewno zrealizować nasz cel. Skupiamy się przede wszystkim na sobie, jesteśmy liderem grupy, wszystko jest w naszym nogach i głowach.
Zapytam jeszcze o pierwszą reprezentację, bo wiem, że mocno przeżyłeś jej występ na mistrzostwach świata w Rosji.
Rzeczywiście, kibicowałem i bardzo mocno przeżywałem każdy mecz. Na pewno wszyscy mieli zdecydowanie większe oczekiwania, a największe sami piłkarze. To ich marzenia legły w gruzach i uważam, że to nie fair, że ktoś teraz pisze czy mówi, że nie dali z siebie wszystkiego. Nie można zapominać o tym, co drużyna narodowa zrobiła w ostatnich latach, ile radości dała polskim kibicom. Czasem jest jednak tak, że nie wszystko idzie po naszej myśli. Tym razem nie wyszło, nie awansowaliśmy z grupy, ale jestem przekonany, że dla każdego zawodnika, który był na mundialu, to było cenne doświadczenie, które pomoże w dalszej karierze. Trzeba optymistycznie patrzeć w przyszłość. Wierzę, że dalej będziemy szli do przodu.
Tylko już z nowym selekcjonerem. Era Adama Nawałki się zakończyła.
Jestem dumny z tego, że mogłem współpracować z trenerem Nawałką. Mimo że byłem bardzo młody i miałem na koncie zaledwie kilkanaście meczów w ekstraklasie, nie bał się na mnie postawić i powołał do reprezentacji, dał szansę. Nie każdego byłoby na to stać. Starałem się odwdzięczyć najlepiej, jak mogłem. Trener Nawałka miał i ma wielki wpływ na to, w jakim miejscu teraz jestem, zarówno w życiu prywatnym, jak i sportowym. Bardzo wiele mu zawdzięczam i nigdy nie zapomnę tego, co dla mnie zrobił. Na pewno szkoda, że już nie będzie z nami pracował. Jestem przekonany, że każdy zawodnik reprezentacji Polski w jakimś stopniu przeżył odejście selekcjonera. Coś się jednak kończy, by coś innego mogło zacząć. To naturalna kolei rzeczy, że z biegiem czasu w kadrze będą pojawiali się nowi zawodnicy, młode pokolenie. Wierzę, że wszystko znowu wróci na dobry tor i drużyna narodowa będzie wygrywała. Trenerowi Nawałce życzę z kolei wszystkiego dobrego przede wszystkim w życiu prywatnym. Jestem bowiem przekonany, że w zawodowym nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Rozmawiał Paweł Drażba