Aktualności
[WYWIAD] „Arka jest już praktycznie całym ciałem w Ekstraklasie, ale chcemy pokrzyżować jej szyki.”
Rozumiem, że zamierzacie pokrzyżować Arce szyki i sprawić, że Gdynia nie będzie we wtorek świętować?
Jak przed każdym meczem mamy swój cel. Do Gdyni jedziemy z nastawieniem, aby rozegrać dobry mecz. Walczymy o pełną pulę. Dopiero po końcowym gwizdku okaże się czy cieszyć się będziemy wyłącznie my, czy Arka, czy Arka i my.
Ten mecz ma dodatkowy podtekst ze względu na pańską osobę. Pan nigdy nie ukrywał, że czuje się związany z Lechią, czyli największym rywalem Arki.
Kiedyś już wypowiadałem się na ten temat. Dla mnie mecze z Arką zawsze są szczególne. Nie tylko dlatego, że byłem trenerem Lechii. Spotkania z Arką są super widowiskami. Mam nadzieję, że i tym razem będzie podobnie.
Wydaje się, że o odpowiedni poziom widowiska kibice powinni być spokojni. Arka wiosną nie przegrywa, Drutex Bytovia jest na fali.
Co więcej dochodzą mnie słuchy, że na meczu ma być komplet widzów. Z tego też powodu kibice Arki będą oczekiwać piłkarskiego święta. Wierzę, że dostroimy się poziomem do tego widowiska i pokażemy dużą jakość w grze. Zdajemy sobie sprawę, że Arka jest od nas lepsza. Jest już praktycznie całym ciałem w ekstraklasie.
Zasłużenie?
Zdecydowanie. Gdynianie są liderem, przegrali najmniej meczów. Mają świetną passę. Jeśli robi się takie serie, to należy tylko chylić czoła i gratulować wyników.
Drutex Bytovia bardzo dobrze czuje się na wyjazdach, co widać zwłaszcza wiosną. Ma Pan jakieś wytłumaczenie na to, że lepiej gra się wam poza domem niż u siebie?
Po sezonie zajmiemy się rozłożeniem tego na czynniki pierwsze. Z drugiej strony w ostatniej kolejce wygraliśmy u siebie bardzo efektownie. To była szczególna wygrana dla Drutex Bytovii. Uczciliśmy w ten sposób 70. lecie istnienia klubu. Przyda nam się taki oddech przed końcem sezonu. A wracając do naszych wyjazdów. Może nasza postawa to efekt odpowiedniego podejścia i realizacji planu? Robimy swoje, szanujemy przeciwnika i tak to idzie. Liczę, że tak samo będzie w Gdyni.
O święcie Drutex Bytovii świadczy godzina rozpoczęcia meczu z Zagłębiem Sosnowiec. Pierwszy gwizdek zabrzmiał o 19.46. Pańscy piłkarze nie zepsuli święta.
Wiem, że mój zespół jest w dobrej formie wiosną. Nie ma co ukrywać – mecz w Gdyni będzie prawdopodobnie najcięższym spotkanie dla Drutex Bytovii w tym sezonie. Myślę, że poza dobrą grą przyda nam się też trochę szczęścia.
Nie dziwi Pana tak słaba postawa Zagłębie wiosną? Przecież w rundzie jesiennej sosnowiczanie grali rewelacyjnie, bili się o ekstraklasę.
Z jednym się zgodzę: jesienią wszyscy piali z zachwytu nad grą Zagłębia. Może było to na wyrost? Ja jestem zwolennikiem długofalowej budowy drużyny, bo wtedy wszystko jest bardziej stabilne. Inaczej dochodzi do sytuacji, jaka ma miejsce w Zagłębiu. Hurraoptymizm po jeden rundzie, a potem odmienny stan.
Gdy przed sezonem rozmawialiśmy o Drutex Bytovii mówił Pan, że chce aby zespół grał po hiszpańsku. A miał to sprawić Omar Monterde. Chyba się udało.
Cieszę się, że Omar gra na miarę naszych oczekiwań. Ostatnio jest bardzo skuteczny. Dużo daje nam w ofensywie. Jest przy tym pożyteczny w defensywie.
To piłkarz, który sprawdziłby się w Ekstraklasie?
Tak. Myślę jednak, że w I lidze jest wielu piłkarzy, którzy nie mieliby problemów z grą w ekstraklasie.
Ma Pan w zespole także Janusza Surdykowskiego. „Surdyk” ostatnio regularnie strzela gole.
Na niego zawsze można liczyć. Jeszcze niedawno mieliśmy spory problem w ataku. Zabrakło Janusza i było nam ciężko. Wrócił, zdobywa bramki. Jest dla nas niezwykle wartościowym ogniwem.
Wrócił też Michał Jakóbowski, dzięki czemu siła rażenia Drutex Bytovii bardzo wzrosła.
Tym cenniejszy jest fakt, że udało nam się wrócić na odpowiednie tory. Stanowimy skonsolidowany zespół. Na szczęście mój zespół omijają kontuzje. Powrót Janusza stanowi dodatkowy smaczek dla Drutex Bytovii na koniec sezonu.
Do Drutex Bytovii przylgnęła łatka „Królowie remisów”.
Stan faktyczny jest taki, że zajmujemy 5. miejsce. Zdobyliśmy 42 punkty. Gdyby nie te remisy to dziś bylibyśmy pod kreską. Każdy punkt trzeba szanować. To znak dla rywali, że nie tak łatwo z nami wygrać. Wiem też, że kij ma dwa końce. Bo połowę tych remisów moglibyśmy zamienić na zwycięstwa. Nie warto jednak rozmawiać o tym co było. Jestem przekonany, że jesteśmy w stanie wygrać jeszcze niejedno spotkanie, co będzie równoważne z umocnieniem pozycji w tabel.
Rozmawiał Piotr Wiśniewski