Aktualności

[WYWIAD] Adam Fedoruk: Presja w Karpatach mi nie przeszkadza

Specjalne19.11.2016 
Kiedyś był uznaną postacią naszej ekstraklasy, z Legią zdobywał trofea, występował w Lidze Mistrzów, zaliczył 18 meczów w reprezentacji Polski. Adam Fedoruk dziś jako trener próbuje zbudować solidny zespół w Krośnie. Karpaty miały w tym sezonie walczyć o awans do drugiej ligi, ale w początkowej fazie rozgrywek spisywały się fatalnie. Wtedy działacze zdecydowali się zwrócić do Fedoruka, który wcześniej pracował m.in. w Zagłębiu Lubin, Cracovii, Miedzi Legnica.

Co ja tutaj robię? Nuci sobie pan ten kawałek w Krośnie?

Nie odbieram tak tego. Jedni powiedzą, że to tylko trzecia liga, ale na tym poziomie nie brakuje interesujących wyzwań. Karpaty miały dominować w tej klasie, uchodziły za faworyta, lecz nie sprawdziły się w tej roli, bo w pierwszych czterech kolejkach ugrały jeden punkt. Trafiłem do klubu w trudnej sytuacji, ale już udało się wiele zrobić. Cały czas człowiek się uczy, nie tracę czasu w Krośnie, staram się poznawać zespół jak najlepiej i robić tak, by wycisnąć z niego ile tylko można.

Czyli praca w Karpatach do łatwych nie należy?

Presja mi nie przeszkadza, bo znaczy, że komuś zależy na wynikach, rozwoju klubu. Prezesi i kibice mają ogromne ambicje, żądają zwycięstw, ładnej gry, ja też wysoko zawieszam sobie poprzeczkę.

Można w jakiś sposób porównać ośrodki takie jak Krosno i Legnica?

Pamiętam jak w Miedzi powołano akademię, a od razu stawiano zespołowi seniorów za cel awans do ekstraklasy. Jeszcze do tej pory nie udało się go zrealizować, ale myślę, że w kolejnym sezonie szturm może przynieść powodzenie, będzie to decydujący czas. Trener Tarasiewicz ma dobre spojrzenie na futbol, a w Legnicy aspiracje są spore. Dzięki sukcesom w piłce to miasto ma być odbierane inaczej, nie tylko przez pryzmat bazy wojsk radzieckich, która tam funkcjonowała długo po drugiej wojnie światowej. Widać podobieństwa między Legnicą, a Krosnem, gdzie myśli się o rozbudowie stadionu. Przyjemny, funkcjonalny obiekt tworzy klimat, a powiem banał, że nie ma lepszego nośnika reklamowego niż piłka nożna. Wydaje mi się, że w Krośnie to ludzie czują.

Jak sobie pan radzi z przeskokami po różnych ligach. W takiej Mławiance chyba niewielu szkoleniowców z ambicjami chciałoby spróbować swych sił.

Marek Jóźwiak, wychowanek Mławianki, mój kumpel z Legii poprosił o pomoc, więc się podjąłem. Widzę analogię do Karpat, bo przejąłem zespół w dołku, ale wydźwignęliśmy się z tego i zrobiliśmy duży postęp. Dużo skorzystałem na pobycie w Mławie.

W Karpatach dadzą panu spokój w budowaniu drużyny?

Nie da się budować zespołu co jakiś czas, po rundzie wymieniając po ośmiu zawodników. W futbolu na sukces składa się wiele czynników i wskazana jest cierpliwość. Gdy grałem w Legii u trenera Janusza Wójcika, potem Pawła Janasa za pierwszym podejściem do Ligi Mistrzów zebraliśmy baty od Hajduka Split, ale zyskaliśmy dojrzałość i wiedzieliśmy jak unikać pewnych błędów. Zespół krzepł, rozwijał się, zgrywał i rok później wywalczył upragniony awans. To dobry przykład dla obecnych Karpat. Ciężka praca może nas wprowadzić na wyższy poziom, a Krosno zasługuje na coś więcej niż trzecia liga. Podpisałem kontrakt na dwa lata i zamierzam się wykazać.

Dużo zdolnych chłopaków kopie piłkę w trzeciej lidze?

Gdy byłem z Zagłębiu Lubin z Czesławem Michniewiczem sprowadzano zawodników z trzecich, czwartych lig, ogrywano ich i zarabiano na transferach. Taką drogą podążył Szymek Pawłowski, lub Łukasz Hanzel. Nie brakuje talentów na niższych szczeblach, tylko trzeba im dawać szanse, czasami wykazać się cierpliwością. Wielu 19-, 20-letnich chłopców z trzeciej ligi jest zapewne obserwowanych przez lepsze kluby. Rzuca się też w oczy tendencja stawiania na młodzieżowców w bramkach.

Na kim się pan wzoruje w pracy szkoleniowca?

W Legii prowadzili mnie późniejsi selekcjonerzy – Janusz Wójcik i Paweł Janas. To była inna rzeczywistość, trenerzy nie mieli sztabów ludzi, Janasowi pomagał Lucjan Brychczy i jeszcze ktoś, a piłkarze nie trenowali w takich warunkach jak aktualnie. Nikt jednak nie narzekał, cieszyliśmy się futbolem, a to też przekładało się na wyniki. Bez pasji jest zdecydowanie trudniej zajść wysoko.

Legia jeszcze pamięta Adama Fedoruka?

Najprzyjemniejsze dla mnie jest, gdy w telewizji pokazują tunel, którym zawodnicy podążają na murawę i widać te tabliczki z sylwetkami mistrzów Polski, zdobywców Pucharu Polski. Miło widzieć swoją twarz. Jak przyjeżdżałem na Łazienkowską z Cracovią, Zagłębiem Lubin, GKS Bełchatów i spiker wyczytywał nazwisko Fedoruk kibice kwitowali to oklaskami. Mam sentyment do Legii, ale nie zapomniałem, że do stolicy trafiłem ze Stali Mielec. Zamykam oczy i widzę ten dawny stadion w Mielcu, wracają wspomnienia z pięknych ośmiu lat tam spędzonych. Stal zawsze pozostanie w moim sercu, szacunek do trenerów - Włodzimierza Gąsiora, Janusza Białka, Grzegorza Lato. Kiedyś Białek, będąc trenerem kadry Polski juniorów w wywiadzie wypowiedział się na mój temat bardzo sympatycznie i jestem mu wdzięczny.

W reprezentacji się pan spełnił?

Trafiłem na trudny okres. Przyszło mi rywalizować z zawodnikami z silnych klubów zagranicznych. Tarasiewicz, Wdowczyk, Kosecki, Ziober byli cenieni w Europie, więc zawodnikom z Polski było trudno się przebić. Kiedyś siedziałem na ławie z Januszem Górą, gwiazdą Śląska i się zastanawialiśmy jakie mamy szanse na przebicie się do pierwszej jedenastki. Z drugiej strony wielu pewnie chciałoby zaliczyć te 18 występów w drużynie narodowej. Radości ze strzelenia bramki Węgrom, gdy na stadionie Hutnika Kraków widział to słynny Ferenc Puskas nikt mi nie zabierze. Wtedy czułem się maksymalnie dowartościowany.

Zagrał pan z Anglią. Udział w takim wydarzeniu też stanowił marzenie polskich piłkarzy.

I mi się to spełniło. W Poznaniu wszedłem w końcówce, zremisowaliśmy 1:1, ale ja gołym okiem dostrzegałem dystans jaki nas dzielił od Anglików. Przewyższali nas dynamiką, przygotowaniem mentalnym. Nam aplikowano dodatkowe treningi, oni wtedy odpoczywali. Wychodzili na boisko na luzie, pewni siebie, widać było poczucie wartości, czego u nas nie można było doświadczyć. To był trudny czas, gdy szwankowała organizacja, a drużynie narodowej brakowało poczucia jedności, piłkarze nie wymagali od siebie więcej, jak obecnie Robert Lewandowski, Arek Milik, Grzegorz Krychowiak i inni zawodnicy Adama Nawałki. Liczę, że zespół Adama Nawałki kiedyś zmierzy się z Anglią i ją pokona.

Dlaczego nie wyjechał pan do mocnego zagranicznego klubu?

Do Legii przeniosłem się mając 26 lat. Dostałem zaproszenie na testy do Holandii, ale jakoś się nie przekonałem, bo w Warszawie grało się lepiej w piłkę. Potem w Kavali też szału nie było. Grzegorz Lato trenerem, Leszek Pisz, Igor Sypniewski, ja, lecz nie ułożyło się tam po mojej myśli. Pobyt w Stanach Zjednoczonych oceniam pozytywnie, mimo że nie grałem w MLS, jednak zobaczyłem na czym polega profesjonalizm. Zero amatorki, wszystko zapięte na ostatni guzik, niesamowita świadomość zawodników. Gdy wróciłem do ojczyzny zobaczyłem, że jesteśmy daleko, daleko za Amerykanami, w różnych dziedzinach. Jeśli chodzi o kwestie infrastruktury piłkarskiej ruszyliśmy zdecydowanie do przodu. Dziś młodzi mają kapitalne warunki do uprawiania futbolu. Nic tylko trenować, trenować, trenować i rozwijać się. Teraz szkoleniowcy, zawodnicy mają dostęp do wszelkich nowinek, wiedzy, nie wszystko zależy od ilości przepracowanych godzin na treningach, a jakości zajęć.

Zawodnicy Karpat czują respekt do trenera, który kiedyś był wiodącą postacią na boiskach ekstraklasy?

Znają moją przeszłość, często biorę udział w treningach, jeszcze pokazuje, że sobie radzę z piłką. Przede wszystkim oczekuje się ode mnie merytoryki. Jak się ma małą wiedzę to wyjdzie, dobre futbolowe CV nie znaczy nic jak się nie umie przekazywać zawodnikom tego co się od nich wymaga. Poznałem szatnię będąc zawodnikiem i rozumiem potrzeby, oczekiwania moich podopiecznych.

Dla pana presja to normalka, piłkarze Karpat sobie z tym radzą?

Jeśli ktoś stawia sobie poważne cele jest mu z tym łatwiej. Proszę zwrócić uwagę na najlepszych piłkarzy świata, każdy ma pasję. Trzeba się wzorować na nich, nie marnować szans, bo życie nie daje zbyt wielu szans, ty zmarnujesz, wchodzą nowi. Piłka nożna to piękna dyscyplina, każdy mecz jest inny, każdy zawodnik może być jakiegoś bohaterem i dla paru pięknych chwil warto się poświęcać. Takich, co żałują, że mieli talent, a go zmarnowali są miliony.

Rozmawiał Jaromir Kruk

Zdjęcia Karol Barwicki / Kamil Walas

 

ADAM FEDORUK

Urodzony 11 grudnia 1966 roku w Elblągu. Kariera piłkarska: Olimpia Elbląg, Stal Mielec, Legia Warszawa, Amica Wronki, Raków Częstochowa, AO Kavala, Zatoka Braniewo, Lechia/Polonia Gdańsk, Pittsburg Riverhounds, Lechia/Polonia Gdańsk, Pittsburg Riverhounds, Lechia/Polonia Gdańsk, Polonia Elbląg, Polonia Olimpia Elbląg. W reprezentacji Polski: 18 meczów – 1 gol. Sukcesy: z Legią mistrzostwo Polski 1994, 1995, Puchar Polski 1994, 1995. Kariera trenerska: Olimpia Elbląg, MGKS Tolkmicko, Zagłębie Lubin (asystent, potem Młoda Ekstraklasa), GKS Bełchatów (asystent), Cracovia (asystent), Olimpia Elbląg (grupy młodzieżowe), Miedź Legnica, Karpaty Krosno.

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności