Aktualności

[TYLKO U NAS] Artur Wichniarek: Jak Łukasz słyszy "Di Maria", to do dziś kręci mu się w głowie

Specjalne12.03.2016 
Na początku sezonu Łukasz Piszczek przeżywał piłkarskie turbulencje, jednak teraz jego pozycja w BVB jest bezdyskusyjna. – Wiem, że Łukasz w momencie oferty z Borussii, miał też ofertę z Wolfsburga, gdzie chciano go ponownie zrobić napastnikiem. Tak jak teraz siedzimy, tak siedziałem z Łukaszem, bo nie wiedział co ma zrobić – opowiada „Król Artur”, czyli Artur Wichniarek, były reprezentant Polski i piłkarz Arminii Bielefeld oraz Herthy Berlin.

Co Pana sprowadza do Polski?

Szerokorozumiane biznesy… Po graniu w piłkę trzeba coś ze sobą robić w wolnym czasie. Kiedyś go nie było, teraz jest go w nadmiarze. Trzeba się trochę ruszać i wykorzystywać te kontakty.

Nie każdy jest w stanie poradzić sobie po długoletniej grze w piłkę.

Każdy ma swoje życie i pomysł na siebie. W momencie, gdy miałem kontuzję i byłem 3 miesiące w domu, a był to uraz przez który zakończyłem karierę, to myślałem że mi sufit spadnie na głowę. Wstawałem rano i nie miałem żadnych zadań do zrealizowania. To był naprawdę ciężki czas, dlatego teraz jestem w trakcie realizacji kilku projektów marketingowych. Wygląda fajnie, zobaczymy co z tego wyjdzie.

Zanim przejdziemy do tematów reprezentacyjnych – zaskoczony jest Pan postawą Herthy Berlin?

Tak. Jestem zaskoczony pozytywnie, bo nie myślałem że w tak szybkim czasie Pal Dardai, zresztą mój kolega z boiska, jest w stanie opanować klub, który od lat nie potrafił sobie poradzić z presją.

Kibiców?

Też, ale przede wszystkim zarządu, dziennikarzy. Wiesz, Berlin czyli stolica, a miała w ostatnich latach słaby zespół. Do tego brak pieniędzy, bo nigdy nie było w Hercie takich kwot jak ma Bayern czy BVB. Jestem zaskoczony, bo w krótkim czasie Pal zbudował mocne podwaliny.

Na tyle mocne, by walczyć o puchary?

Myślę, że tak. Hertha wykorzysta pracę Węgra i w krótkiej przyszłości ustabilizuje swoją pozycję w Bundeslidze.

Dardai-piłkarz miał predyspozycje na dobrego trenera?

Ze względu na jego pozycję na boisku, czyli typowej „szóstki”, jego gra wymagała dobrej komunikacji i organizacji gry. On był osobą odpowiedzialną za funkcjonowanie zespołu. Najlepsi grają tak, że mają szczelną defensywę, a potem dopiero myślą o ofensywie. Dardai idealnie zajmował się defensywą Herthy i to jest też recepta na sukces drużyny w tym sezonie. Zwróć uwagę, że rozpoczynają mecz i bardzo długo grają na „zero” z tyłu. To, co jest ustalone na treningach, świetnie funkcjonuje w trakcie meczu. I gdy jest bezbramkowy wynik, to wtedy Hertha przechodzi do ataku i wygrywa. Do tej pory było tak, że Hertha miała jakiś pomysł na grę, ale tracili 2 gole i wszystko było pozamiatane. 

Taktyka Dardaia przynosi świetne rezultaty.

Pal zauważył błędy, które były w przeszłości popełniane i postawił na bardzo stabilną defensywę a z przodu mają przecież zawodników typu Kalou czy Ibisević. Ci gracze są w stanie strzelić gola każdemu.

Skoro mieszka Pan w Berlinie, to często bywa na Hercie?

Przyznam że nie. Powód jest prosty – mój okres w tym klubie był niezadowalający. Kontakty jakieś mam z ludźmi, ale wiem że dałem trochę ciała i nie do końca chcę aż tak tam istnieć i „męczyć” swoją osobą.

Gdy obserwuje Pan Bundesligę, to jak te rozgrywki zmieniły się na przestrzeni lat?

Bundesliga rozwija się w bardzo szybkim tempie, zarówno organizacyjnie jak i finansowo. To jest bardzo ustabilizowana liga ze wspaniałymi stadionami. Istnieje pewna moda na Bundesligę, która właściwie jest sposobem na spędzenie weekendu. Tam przychodzą całe rodziny.

Mecz jest tylko przyczyną, reszta to widowisko.

Przypominam sobie 1999 rok, gdy miałem pierwszy mecz, z Werderem Brema, i jedziemy na stadion, a tam pod obiektem atmosfera piknikowa, kibice dwóch drużyn siedzą i piją sobie piwko. Od razu pomyślałem „Cholera, chyba odwołali mecz”. (śmiech)

W Bundeslidze zagrał Pan 10 sezonów (215 spotkań, 49 goli, 20 asyst – CJ). Dla porównania Robert Lewandowski ma 186 spotkań, 114 gole, 41 asysty.

Do mojej statystyki można też dodać grę w 2. Bundeslidze i dwukrotnie zdobyty tytuł króla strzelców. Tych bramek mam więc prawie 100. To jednak nie świadczy nic o Bundeslidze. Przywołane przez Ciebie liczby świadczą o tym, jakim zawodnikiem jest „Lewy”. Ja byłem jednym z wielu, a Lewandowski ustabilizował swoją formę na bardzo wysokim poziomie i jest jednym z najlepszych napastników na świecie. To, że ma teraz takie wyniki nie jest przypadkiem.

Czy my w Polsce mamy świadomość, jakiej klasy zawodnika posiadamy w reprezentacji ?

Wystarczy spojrzeć na eliminacje EURO 2016, gdzie Robert pokazał ile jest wart dla kadry. Wcześniej zresztą też był bardzo wartościowym zawodnikiem. Był jednak krytykowany, miał ciśnienie z każdej strony, nie grał tak jak w klubie i to wszystko narastało. Teraz Lewandowski jest prawdziwym liderem, choć potrzebuje zawodnika który też jest w stanie strzelić gola.

Takim zawodnikiem okazał się Arek Milik.

I teraz „Lewy” czuje się o wiele lepiej. Musimy zrozumieć jedno – tej reprezentacji nie są potrzebne tylko bramki Lewandowskiego, tej reprezentacji jest potrzebny sam Robert i to jaki prezentuje styl gry. Jego umiejętność dążenia do celu poderwała naszą drużynę.

A w Niemczech w jakich kategoriach mówi się o Lewandowskim?

Zdecydowanie w kategoriach gwiazdy. Lewandowski jest Polakiem, jest królem strzelców eliminacji i to zawsze jest powtarzane. On też musiał się dostosować do realiów Bundesligi, zanim wszedł na ten poziom. Szybkość gry, poziom treningu, jego intensywność – te wszystkie elementy były dla niego czymś nowym.

Też miał Pan taki okres przestawiania się na realia Bundesligi?

Gdy przechodziłem do Arminii, to po pół roku powiedziano mi, że… mogę wracać. Wyjeżdżając z Polski byłem reprezentantem kraju i gwiazdą ligi, a pojechałem do małego klubu i zderzyłem się z nieprawdopodobną jak dla mnie rzeczywistością. Doszło do tego, że mój organizm przez pół roku dochodził do siebie.

Rzadko się zdarza, by polski piłkarz był od razu wzmocnieniem dla niemieckiego klubu.

Brawo, przypomnij sobie historię z Milikiem, który nie zaistniał w Leverkusen, potem nie dał rady w Augsburgu i dopiero zaistniał w Ajaksie. Gra teraz w dobrym zespole, który lubi i potrafi atakować, ale to mimo wszystko nadal słabsza liga od Bundesligi.

A Lewandowski?

A Lewandowski miał możliwość dojrzewać w Borussii, bo gole strzelał Paragwajczyk Lucas Barrios. Gdy Barrios odchodził, to „Lewy” był już gotowy go zastąpić i stał się pełnowartościowym zmiennikiem.

Lewandowskiego nie było już tak łatwo zastąpić.

No tak, bo przyszedł Immobile i się zupełnie nie sprawdził. Sam klub też coś wspominał, że to nie była najlepsza decyzja. Widocznie gość się nie nadawał do Borussii. Ja też przykładowo dobrze grałem w Arminii, a w Hercie kompletnie nie dałem sobie rady.

A Łukasz Piszczek? Dziewięciu sezonów w takie lidze i na takim poziomie życzę każdemu piłkarzowi.

Łukasz to mój dobry kumpel, można powiedzieć przyjaciel. Znamy się od momentu, gdy przyjechał na testy do Herthy. Znam Piszczka od dzieciaka piłkarskiego. Historia Łukasza jest dosyć skomplikowana, ale jednocześnie śmieszna. To jest napastnik, który przyszedł do Herthy ale jak wiemy, żaden z polskich napastników nie poradził sobie w tym klubie.

(śmiech)

I Łukasz też by sobie nie poradził. Na szczęście Lucien Favre wymyślił sobie, żeby spróbować Piszczka na prawej stronie obrony. Do dziś pamiętam Łukasza jak się martwił, że „co to ma być za pozycja jak on jest napastnikiem”. Mówił, że nie czuje tej pozycji, że średnio mu idzie. Przyjechała do nas Benfica Lizbona i powiedziałem, że jak sobie poradzi z Angelem Di Marią, to będzie kawał obrońcy.

I?

Nie minęło 5-7 minut meczu, a Di Maria tak go obkręcił, że ten się nie mógł odkręcić do końca meczu. Jak słyszy nazwisko Argentyńczyka to do dziś kręci mu się w głowie! (śmiech)

Rozmawialiście z Łukaszem o jego nowej pozycji w Berlinie?
Oczywiście, było dużo rozmów między nami. Mówiłem mu „Przestań narzekać, spójrz na mnie. Jak nie strzelę goli, to jestem największym przegranym zespołu i traktują mnie jakbym nie umiał grać w piłkę. Ty jako obrońca, jak ustabilizujesz formę, to możesz grać następne 10 lat. Jak coś strzelisz, będzie super, jak nie to skup się na obronie i też będzie dobrze”.

Piszczek zawsze dawał dużo Borussii z przodu.

Z jego możliwościami szybkościowymi i wydolnościowymi wiadomo było, że da sobie radę na tej pozycji.

I do tego jego boiskowa inteligencja.

Z tą inteligencją bywa różnie, ona raczej przyszła z czasem, bo jak my Polacy przyjeżdżamy do Niemiec to taktycznie jesteśmy surowi. Tam trening u Favre w Hercie, Kloppa czy Tuchela w BVB sprawia, że Łukasz jest tak mądry taktycznie.

A w innym klubie?

Wiem, że Łukasz w momencie oferty z Borussii, miał też ofertę z Wolfsburga, gdzie chciano go ponownie zrobić napastnikiem. Tak jak teraz siedzimy, tak siedziałem z Łukaszem, bo nie wiedział co ma zrobić.

I co powiedział Pan Piszczkowi?

„Łukasz, możesz iść do Wolfsburga jako napastnik, ale ten klub ma tyle kasy, że co pół roku będą kupowali nowych zawodników do ataku za kilkanaście milionów i to oni będą musieli grać.

Żeby się spłacić.

Dokładnie tak, a on będzie musiał czekać na swoją szansę. I mówię mu: „Idziesz do Dortmundu, zespołu (wówczas) finansowo słabego, a tam walczysz i grasz. To marzenie każdego piłkarza, żeby występować dla tych kibiców. Ja bym się nie zastanawiał.

I w końcu Piszczek wybrał BVB.

Chyba nikt się nie spodziewał, że Łukasz będzie przez lata tak ważnym zawodnikiem Dortmundu i jednym z najlepszych prawych obrońców na świecie. Był moment przed jego kontuzją biodra, że był łączony z Realem i to faktycznie miało miejsce.

W przypadku Łukasza kluczowa jest dyspozycja fizyczna.

Jak on się dobrze czuje, to jego forma potrafi być imponująca. Zresztą widać wyraźnie, kiedy ma problemy ze zdrowiem i jaką prezentuje dyspozycję. Teraz jest na tym właściwym poziomie przygotowania fizycznego i mentalnościowego. Niech tak dalej trzyma, a będzie naszym kluczowym piłkarzem na EURO 2016.

Rozmawiał Cezary Jeżowski

TAGI: Artur Wichniarek,

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności