Aktualności
[NICE 1 LIGA] Kamil Zapolnik: Złapaliśmy większą pewność siebie
Widziałem powtórki twoich ostatnich goli i muszę przyznać, że głowę to masz mocną.
Gra głową zawsze była moim atutem. Większość bramek w karierze zdobyłem jednak po uderzeniu nogą, chociaż z powietrza też nastrzelałem trochę goli. Zazwyczaj dobrze radziłem sobie z górnymi piłkami w polu karnym rywala, ale w Tychach do tej pory trafiałem do siatki wyłącznie z nogi. Dobrze, że się przełamałem i zacząłem strzelać także inną częścią ciała.
W meczu ze Stomilem Olsztyn odważnie przystawiłeś głowę, choć interweniował obrońca. Gdzie inny nie może nogą, tam Kamil Zapolnik może głową?
Na podjęcie decyzji miałem ułamek sekundy. Nie kalkulowałem. Ruszyłem na piłkę z całym impetem. Obrońca też nie odpuścił, tyle że ja byłem pierwszy przy piłce. Zderzyliśmy się, nabawiłem się lekkiego urazu, ale najważniejszy był efekt końcowy.
Z Chojniczanką to chyba pomógł tobie bramkarz drużyny przeciwnej?
Piłka poszła po koźle, odbiła się bramkarzowi Chojniczanki od rąk i wpadła do bramki. Nie mi to oceniać, czy Radek Janukiewicz popełnił błąd, czy nie.
Czy przeciwko Podbeskidziu miałeś jakąś okazję do strzelenia gola?
Tak naprawdę to nie stworzyliśmy za wielu sytuacji. Ja miałem jedną po stałym fragmencie gry. Generalnie był to mecz walki. Z Podbeskidziem zostałem akurat ustawiony na boku pomocy z powodu braków w drużynie – za kartki pauzowało kilku naszych piłkarzy. W dodatku, w ostatniej chwili z gry wypadł Edgar Bernhardt.
Fot: Cyfrasport
Czy napastnik może być zadowolony gdy w 22 meczach strzela 5 goli?
Nie, bo wymagam od siebie dużo więcej. Moje statystyki nie są najlepsze. Ale w wielu meczach grałem na boku pomocy. W tej rundzie powinno być jednak lepiej, bo jako zespół prezentujemy się dobrze. Złapaliśmy większą pewność siebie. Nie boimy się podejmować ryzyka na boisku. Dlatego o swoje i drużyny liczby jestem spokojny. Miło gdybym wyrównał swój wynik bramkowy z poprzedniego sezonu w Wigrach Suwałki (12 – przyp.red.). Piłka to sport drużynowy i wolę nie nakładać na siebie dodatkowej presji. Z drugiej strony gole nie są mi obojętne.
To przed sezonem ile goli chciałeś strzelić?
Nie lubię takich kalkulacji, bo to tylko sztucznie narzucana presja. Lepiej myśleć o następnym meczu niż o liczbach, wtedy głowa jest luźniejsza. I od raz na boisku łatwiej wszystko przychodzi.
Wracając jeszcze do przeszłości, gol z przewrotki w meczu z Zagłębiem Sosnowiec z rundy jesiennej to najefektowniejsze trafienie w twojej karierze?
Po niedawnym golu Cristiano Ronaldo w meczu z Juventusem Turyn koledzy z szatni zaczęli przypominać moją bramkę. Śmialiśmy się, że Ronaldo naoglądał się pierwszej ligi. Na tym poziomie rozgrywek to do tej pory mój najładniejszy gol. Kiedyś też zdarzyło mi się strzelić z przewrotki – w III lidze dla Olimpii Zambrów.
Wiosną GKS Tychy prezentuje inne oblicze niż jesienią. W pięciu meczach zdobyliście 11 punktów. Był wycisk zimą?
Bardzo ciężko pracowaliśmy podczas okresu przygotowawczego. Skupiliśmy się na poprawie organizacji gry i przygotowaniu fizycznym. Na boisku widać, że lepiej funkcjonujemy. Praca nie poszła na marne, a przekłada się na wyniki. W poprzedniej rundzie naszą bolączką były mecze wyjazdowe. Z wyjazdów przywieźliśmy tylko pięć punktów. To musimy poprawić, bo u siebie dobrze sobie radziliśmy i nadal tak jest. Nie możemy jednak liczyć tylko na spotkania domowe. Tutaj też kiedyś może powinąć się noga. Stąd też najważniejszym zadaniem na wiosnę będzie dla nas przezwyciężenie wyjazdowej niemocy. Uważam, że mecz z Podbeskidziem był małym symptomem poprawy na lepsze. Do Grudziądza jedziemy pełni optymizmu.
Rozmawiał Piotr Wiśniewski
Fot. główna: 400mm.pl