Aktualności
[NICE 1 LIGA] Andreja Prokić: Procentuje ciężka praca w okresie przygotowawczym
Runda wiosenna nie mogła zacząć się lepiej dla Andreji Prokicia. Piłkarsko idzie mu bardzo dobrze, bo GKS Katowice wygrywa mecz za meczem, a on niedawno zdobył bramkę – w dodatku gorszą nogą. Sporo działo się także w życiu prywatnym urodzonego w Serbii piłkarza, który od kilku tygodni ma podwójne obywatelstwo.
Jaki początek roku, taki cały rok?
Wiem co masz na myśli. W ostatnich miesiącach wiele wydarzyło się w moim życiu. W styczniu podpisałem kontrakt, który zacznie obowiązywać od nowego sezonu, ze Stalą Mielec. W marcu przyznano mi polskie obywatelstwo. Wygrywamy, gram w każdym meczu. Dzieje się!
I które z tych wydarzeń jest najważniejsze?
Zostanie Polakiem. Gdybym nie dostał polskiego obywatelstwa, to nie przeszedłbym do Stali. To był jeden z warunków tego transferu. Mają już w składzie jednego zawodnika nieposiadającego paszportu Unii Europejskiej – Leandro i dwóch zawodników spoza byłoby utrudnieniem. A tak poza tym, czuję się prawie obywatelem Polski. Dlaczego prawie? Bo w pierwszej kolejności jestem Serbem. Tam się urodziłem. Mam za to polskie imię – Andrzej. Dużo wcześniej „ochrzczono” mnie tym imieniem.
Co cię urzekło w Polsce?
Widzę wiele podobieństw z Serbią. Kulturowo jesteśmy sobie bliscy. A do Polski przyszedłem za pracą. Przyznam jednak, że na początku wasz język sprawiał mi trudności...
Długo czekałeś na polski paszport?
Rok. Wniosek o przyznanie obywatelstwa złożyłem wspólnie z klubem. Pomogła mi rodzinna sytuacja. Ojciec ma polski paszport, a moja żona jest Polką.
Cztery mecze, dwanaście punktów w Nice 1 lidze. Idziecie jak burza.
Po prostu wymarzony start! Super, że tak wyszło. Procentuje ciężka praca w okresie przygotowawczym. Teraz zbieramy tego owoce.
W waszych zwycięstwach jest pewna prawidłowość. Wiesz jaka?
Taka, że wygrywamy zazwyczaj jedną bramką. Tylko Wigrom strzeliliśmy o dwa gole więcej. Mieliśmy do tej pory ciężkich przeciwników, a wiadomo jak to bywa z początkami rundy – są trudne. W meczach z Rakowem Częstochowa, Odrą Opole, Zagłębiem Sosnowiec i Wigrami mogliśmy strzelić więcej goli, ale nie ma co przesadzać. Ostatnio pokonaliśmy dobrze grające Wigry, które praktycznie nie stworzyły żadnej groźnej sytuacji, tak dobrze spisaliśmy się w obronie. Byliśmy też skuteczni pod bramką. Cieszę się, że w końcu udało mi się strzelić gola z prawej nogi! Trzy poprzednie bramki w GKS-ie zdobyłem po uderzeniu lewą nogą. Jestem piłkarzem lewonożnym.
W najbliższej kolejce GKS zagra ze Stalą Mielec. Serce mocniej zabije?
Szatni na pewno nie pomylę. Przed tym meczem czuję większe emocje, ale jak już się zacznie się spotkanie zejdą one na boczny tor.
To dlaczego Stal, a nie inny klub?
„Kupili” mnie swoją determinacją. Dostałem kontrakt na trzy lata, dobre warunki finansowe, będę miał blisko domu, bo mieszkamy z żoną w Rzeszowie. Inna sprawa, że mam dobre wspomnienia ze Stalą. W sezonie, w którym awansowaliśmy, strzeliłem dwanaście goli. Ten sobotni pojedynek to będzie mecz klubów z dużymi ambicjami. Wiem, że w Mielcu nie nastawiają się na awans już teraz. Co innego za rok, dwa lata.
Rozmawiał Piotr Wiśniewski