Aktualności
Marek Płonka: Lewandowski, Glik i Boruc odnaleźliby się w świecie rugby
W finałach Euro 2016 ekipa Adama Nawałki zmierzy się na dzień dobry z Irlandią Północną. Jak widzi pan ten mecz z perspektywy rugby?
Marek Płonka, trener reprezentacji Polski mężczyzn w rugby: W piłce nożnej są dwie reprezentacje Irlandii, w rugby jedna i to jest zasadnicza różnica. Z Irlandczykami w rugby nie mielibyśmy szans. Pokuszę się o stwierdzenie, że rugby na Zielonej Wyspie jest popularniejsze od piłki. W futbolu Irlandia Północna po latach wraca na salony i pewnie będzie imponować walecznością, pokaże piłkę typową dla angielskiej Championship. Polska powinna wygrać.
Na Wyspach Brytyjskich, gdzie rugby ma rzesze zwolenników eksponuje się w jakiś sposób związki z piłką nożną?
To spór dotyczący gry ręką rozdzielił futbol z rugby. Związków nie brakuje, są też kibice, którzy kochają obie dyscypliny. Dziś rugby króluje w college’ach i uczy pokory, poszanowania przeciwnika. Normalna jest tak zwana trzecia połowa meczu, gdy obie drużyny spotykają się razem na piwie i spędzają czas w miłej atmosferze. Ci sami kibice na wyspach inaczej zachowują się podczas spotkań piłkarskich i rugby, co wynika z pewnych nawyków.
Lechia Gdańsk z piłki nożnej i rugby to inne światy?
Mecze rugby to nie są imprezy masowe podwyższonego ryzyka, nie ma na nich kordonów policji. Kibice jednej drużyny biją brawa drugiej, nie gwiżdżą gdy ktoś kopie z podwyższenie, brawami nagradzają wysiłek wszystkich uczestników rywalizacji. Sam uczestniczyłem w serii akcji przeprowadzanych w Trójmiejskich szkołach pod hasłem ,,Rugby łączy ludzi-Miłuj bliźniego swego, wypędźmy nienawiść ze stadionów”. Chcemy burzyć stereotypy, by rugby kojarzyło się nie z brutalnością, lecz szlachetną postawą. Niektórzy noszą nawet specjalne łączone szaliki Lechii i Arki. Cóż, wierzę, że pewne dobre obyczaje z rugby przeniosą się na piłkę nożną.
W reprezentacjach w obu dyscyplinach są tak zwane farbowane lisy. Jak pan podchodzi do tej kwestii?
Objąłem kadrę w której występowało wielu zawodników z polskimi korzeniami i dokonałem pewnych roszad. Nie mam nic przeciwko naturalizowanym zawodnikom, o ile są lepsi niż nasi rodzimi i oczywiście muszą mieć związek z Polską. Staram się stawiać w reprezentacji na rugbistów z naszej ligi, bo przyjazdy zawodników choćby z Francji wiążą się z różnymi problemami organizacyjnymi. Ściągnięcie zawodnika z górnej półki ligi europejskiej to spory kłopot. Choćby sprawy ubezpieczenia, a pamiętamy przecież jak było w koszykówce z Marcinem Gortatem, gdzie trzeba było mocno nadwyrężać budżet.
Nie zazdrości pan takiej imprezy jak Euro 2016 piłkarzom?
Mamy swój Puchar Narodów Europy, wiadomo jak trudno dostać się do Pucharu 6 Narodów, a tacy Włosi czekali na to sto lat. Puchar Świata to osobna bajka, to impreza, która popularnością dorównuje igrzyskom olimpijskim i piłkarskiemu mundialowi. Na pewno brakuje nam wielkiego kontynentalnego turnieju, taki wpłynąłby na zwiększenie popularności dyscypliny. Co do polskiego rugby ponosimy konsekwencje lat zaniedbań z czasów komuny, a władza patrzyła wtedy na rugby niezbyt przychylnym okiem. Staramy się jak najszybciej nadrabiać stracony czas.
Kiedy reprezentacja Polski może osiągnąć spektakularny sukces?
Kadra piłkarzy ręcznych wystrzeliła dopiero, gdy oparła się na zawodnikach polskich grających w najlepszych klubach z niemieckiej Bundesligi, za kadencji Bogdana Wenty, którego bardzo dobrze znam. Nie było w tym przypadku, a potem cały hanball dostał bodziec i dziś mamy nawet dwa kluby w Lidze Mistrzów, w tym Vive Kielce z szansami na triumf. Obecna reprezentacja w piłce nożnej też zbudowana jest na zawodnikach z mocnych klubów, nie z drugiej Bundesligi, czy szkockiej elity. Nasza liga żużlowa też oferuje wielką kasę, sprowadza najlepszych zawodników i dzięki temu poziom jest tak wysoki. W polskim rugby brakuje kasy, ale powoli, powoli idziemy do góry. Potrzebujemy cierpliwości, a nasi najlepsi zawodnicy również powinni doskonalić się w dobrych klubach elity rugby.
Argentyna w rugby stała się potentatem i Diego Maradona robił sobie zdjęcia z kadrowiczami podczas ubiegłorocznego Pucharu Świata. Zdziwiło to pana?
Nie, Maradona się chciał po prostu przylansować i pokazać w otoczeniu silnych, wielkich facetów, którzy liczą się w rugby na świecie. Argentyńczycy ze swoim temperamentem, żywiołowością i zacięciem wbili się szturmem do światowej czołówki i ich występy w ojczyźnie wywołują ogromne zainteresowanie. Diego też nie mogło zabraknąć po wygranym spotkaniu w szatni zespołu.
W piłce nożnej są terminy FIFA i UEFA, w rugby macie podobnie?
Są okienka dla reprezentacji i kluby mają obowiązek zwalniać zawodników na zgrupowania. Nie każdy gracz może jednak z różnych względów skorzystać z powołań. My z Belgią w Warszawie musieliśmy z racji pogody zagrać poza oficjalnym terminem kadry i pojawiło się trochę problemów, które trzeba było rozwiązać.
Atmosfera podczas spotkania Polska – Belgia w Warszawie na Konwiktorskiej pokazała, że w rugby drzemie potencjał.
Rozeszły się szybko wszystkie dostępne bilety i wiele nowych osób zobaczyło jak wygląda rugby na żywo. Fajnie, że media coraz bardziej się nami interesują, kadrę pokazuje telewizja. Wytworzyła się przyjemna aura i trzeba iść za ciosem.Stadion Polonii jest dla nas szczęśliwy i wielkościowo odpowiedni. Kiedyś zorganizowaliśmy mecz Lechia – Arka na PGE Arena w Gdańsku i udało nam się zgromadzić 9 tysięcy osób na trybunach, co jak na polską ligę było rekordem. Wielkie stadiony są super ale trzeba je zapełnić. Wierzę, że w przyszłości uda się to Reprezentacji. Ciekawostką jest to, że finał francuskiej ligi Top14 odbędzie się w czerwcu na Camp Nou w Barcelonie i już nie ma szans na bilety. 98 tysięcy wejściówek zostało sprzedane i to świadczy o dużym potencjale rugby na świecie. Podpatrujemy najlepszych, takie kraje jak Francja, Anglia czy RPA, które odwiedzam. Byłem tam na kilku meczach i naprawdę bardzo mi się podobało. Oni się nauczyli robić z tego show, całodniowe pikniki rodzinne, bez gwizdów i słychać było tylko zachwyty nad świetnymi zagraniami.
Po meczu z Holandią w Amsterdamie przyjdzie czas na ocenę pana pracy. Pan jest z siebie zadowolony?
Mam poczucie niedosytu. W ostatnim meczu z Belgią wynik mógł być lepszy, a graliśmy naprawdę nieźle. W Lublinie powinniśmy pokonać Ukrainę. Popełniliśmy parę błędów, które wpłynęły na wyniki. Nie przesadzałbym z optymizmem, ale nie można też popadać w pesymizm. Wykreowała się grupa chłopaków, którzy chcą się poświęcać dla drużyny narodowej, rozwijać i powinno to się odbić na wynikach. Ogólnie ciężko do rugby zgarniać młodzież, ale też coś ruszyło w tej materii.
Który polski rugbysta byłby dobrym piłkarzem nożnym?
Zawodnicy z formacji ataku mają szanse na zaistnienie w futbolu, bo jak się panuje nad jajowatą piłką to poradzi się z inną. Sławek Kaszuba, który waży 130 kilo i też mógłby być niezłym obrońcą. Można by kiedyś zorganizować w Polsce jakiś fajny mecz futbolowy rugbistów.
A z reprezentantów Adama Nawałki kogo sprawdziłby pan w rugby?
Mam trzech kandydatów. Robert Lewandowski świetnie się trzyma na nogach, nie daje się przewracać, co w rugby jest bardzo ważne i nie wygląda na płaczka. Kamil Glik to też człowiek, który odnalazłby się w świecie jajowatej piłki. No, i oczywiście dałbym szansę Arturowi Borucowi, który ma charakter, dobre warunki fizyczne i tą nutę szaleństwa potrzebną w naszej dyscyplinie. Rozmawiał Jaromir Kruk
MAREK PŁONKA
Urodzony 30 listopada 1961 roku w Gdańsku. Kariera zawodnicza: Lechia Gdańsk (5 razy zdobył mistrzostwo Polski, 4 razy Puchar Polski), Olimpique Le Creusot, Istres RC, RC Strasbourg. 20 spotkań w reprezentacji Polski – 5 punktów. Trener rugby od 2003 roku, z Lechią (pracował w duetach z Januszem Urbanowiczem, Grzegorzem Kacałą, Pawłem Lipkowskim) zdobył 2 razy mistrzostwo Polski, 5 razy Puchar Polski oraz 3 razy mistrzostwo Polski w rugby siedmioosobowym. Od lipca 2013 selekcjoner reprezentacji Polski.