Aktualności
Ligowy specjalista od Narodowego: Wchodzisz na murawę i robisz wielkie oczy!
„Dużo jest takich przypadków, że ktoś gra od deski do deski w lidze, a nie ma na swoim koncie Pucharu Polski. Ja jestem wyjątkiem! – przekonuje Igor Lewczuk. 29-letni obrońca może dokonać niecodziennej rzeczy, zdobywając drugi raz z rzędu trofeum Pucharu Polski. W zeszłym roku krajowy puchar wygrał wraz z Zawiszą, teraz może dokonać tego samego z Legią Warszawa. „Specjalista od Narodowego” strzelił gola w ostatnim sprawdzianie przed finałem Pucharu Polski, a na Łączy Nas Piłka przeczytajcie z nim wyjątkową rozmowę!
Życie piłkarza bywa przewrotne.
Dlaczego?
Nie jesteś podstawowym zawodnikiem Legii, strzeliłeś wczoraj pierwszego gola w sezonie, a drugi raz z rzędu możesz zdobyć Puchar Polski.
W sumie to nie jest jakaś nadzwyczajna sprawa.
Serio?
No tak, przecież to się zdarza. Wiesz, jednemu się udaje, drugiemu nie. Trochę zależy to od piłkarskiego szczęścia…
Które zdecydowanie miałeś.
No tak, ale dużo jest takich przypadków, że ktoś gra od deski do deski w lidze, a nie ma na swoim koncie tego trofeum. Ja jestem wyjątkiem. Zależy to trochę od szczęścia i okoliczności. Czasami trzeba trafić do klubu, który jest na topie, bo wtedy teoretycznie łatwiej zdobyć takie trofeum.
Ty jednak Puchar Polski zdobyłeś z Zawiszą.
A wcześniej z Jagiellonią. Sam widzisz, że nie ma reguły. Ani z Jagiellonią, ani z Zawiszą nie byliśmy wówczas w najlepszej trójce kraju, a i tak zdobyliśmy puchar. Po prostu tak czasem bywa.
Jesteś ligowym specjalistą od Narodowego. Niewielu piłkarzy z ligi miało okazję gry na tym stadionie.
Nie myślałem pod tym kątem... Ja na takie rzeczy w ogóle nie zwracam uwagi, po prostu miałem szczęście.
I umiejętności.
Też. Ale jest dużo przypadków, że ktoś jest od Ciebie dwa razy lepszy, a nigdy nie zagrał na Narodowym. Nie wyolbrzymiałbym swojej roli.
Cztery mecze w tegorocznej edycji PP powodują, że jesteś pierwszym wyborem Henninga Berga do podstawowej „11”?
W Legii szansę gry mają właściwie wszyscy. Zagrałem dwumecz z Podbeskidziem, zmierzyłem się ze Śląskiem i Miedzią. Szczerze, to sam jestem ciekaw decyzji trenera.
Nie tak dawno Legia grała z Zawiszą i wszedłeś na boisko w końcówce meczu. Dużo się pozmieniało w Twojej karierze...
Faktycznie mam teraz w Legii troszeczkę inną rolę. W Zawiszy byłem podstawowym zawodnikiem i nawet, jeśli trafił mi się słabszy mecz, to byłem spokojniejszy. I tak wiedziałem, że czeka na mnie miejsce w składzie.
W Warszawie tego nie wiesz.
Czasami w Legii zagrasz solidny mecz, a w następnym jesteś na ławce. Jest inaczej, bo więcej zawodników prezentuje ten sam poziom. Wszyscy są gotowi do gry.
Dla Ciebie to jakaś niesprawiedliwość czy naturalna kolej rzeczy?
Dlaczego niesprawiedliwość?
Jeżeli wiesz, że zagrałeś dobrze, a potem nie masz miejsca w składzie…
No niby tak, ale w Legii nie może to dziwić. To jest właśnie komfort trenera, że może wybierać z piłkarzy na tym samym poziomie. W Legii można dobrać taki skład, by był najlepszy na konkretnego rywala.
W pewnym sensie stajesz się też zakładnikiem swojej pozycji.
Faktycznie rzadziej wymienia się obrońców. Jak ktoś „wypali”, to trudno go wygryźć. Trochę to niewdzięczna sprawa, ale czasami „liczysz” na błąd kolegi, bo wtedy dostaniesz szansę gry. Taka robota.
Wróćmy do zeszłego finału. Coś jeszcze z niego pamiętasz?
Właściwie wszystko! Wcześniej zdobyłem Puchar Polski z Jagiellonią, ale trofeum z Zawiszą zapamiętam do końca życia. Czuć było, że finał to wielkie wydarzenie. Akcja „Wszyscy na Puchar”, ta cała otoczka. Świetna sprawa.
A jest coś czego nie pamiętasz?
Nie pamiętam, żebym czegoś nie pamiętał. (śmiech)
No to jakie masz najważniejsze wspomnienia?
Najfajniej było przed meczem, jak wjechałem na stadion. Potem wchodzisz sobie na murawę i robisz wielkie oczy! Gra na takim stadionie to coś wspaniałego.
Czego możemy się więc spodziewać po finale Lech – Legia?
Może nie będą to piłkarskie szachy, ale każdy ma z tyłu głowy, że to tylko jeden mecz. Każdy błąd może być tragiczny w skutkach.
Dobrze strzelasz karne? Możesz się przydać w konkursie jedenastek.
Na treningach jestem najlepszy! (śmiech)
Rozmawiał Cezary Jeżowski