Aktualności

Marian Paździoch: Po Mili spodziewałem się więcej. Kibicuję reprezentacji i… Paździochowi!

Specjalne18.02.2015 
Choć Ferdynand Kiepski jest w serialu „Świat według Kiepskich” zapalonym kibicem piłki nożnej, to w rzeczywistości Andrzej Grabowski, odtwórca głównej roli, w ogóle nie interesuje się sportem. Największym kibicem futbolu na planie polsatowskiego serialu jest za to… Paździoch. Specjalnie dla Łączy Nas Piłka – Ryszard Kotys!
Sebastian Mila zrobił prawdziwą furorę na planie „Świata według Kiepskich”, ale bardzo żałował, że nie mógł poznać Ferdka, Boczka i Paździocha.
Ja również bardzo żałuję, że nie poznałem Sebastiana. Jak prawie każdy facet, jestem fanem piłki nożnej. Interesują się futbolem od wielu lat. Pamiętam również początku Mili. Może jeszcze nie tak bardzo te z Koszalina, ale doskonale kojarzę, kiedy grał pod Poznaniem, dokładnie w Grodzisku Grodzisk Wielkopolski. Byłem pod wrażeniem jego talentu, możliwości i bardzo mu kibicowałem. Byłem przekonany, że świetnie poradzi sobie w Austrii Wiedeń i zrobi wielką międzynarodową karierę, ale nie udało się. Nie wiem, dlaczego? Może wpływ na to miała słaba znajomość języka, może brak bliskich, zbyt mała liczba przychylnych mu osób? Nie wiem. Ale spodziewałem się po nim więcej. Naprawdę bardzo żałuję, że nie miałem okazji poznać Sebastiana. Mieliśmy kręcić zdjęcia wcześniej, ale wszystko się przeciągnęło, ponieważ zmieniał klub. Postawił na Lechię Gdańsk.

Spodziewał się Pan, że Sebastian Mila wróci na piłkarski top?
Jestem pod wrażeniem tego, jak bardzo się podniósł po zagranicznych wojażach. Przez sześć ostatnich lat był w Śląsku Wrocław i miał wybitny udział w grze, wielkich sukcesach drużyny. Z kolei jesień ubiegłego już roku, powrót do reprezentacji Polski, gol strzelony w historycznym meczu z Niemcami, to już było coś rewelacyjnego! Jestem pod wrażeniem!

Czy kiedy gra Pan w „Świecie według Kiepskich” sceny z Waldusiem, nie ma Pan czasem chęci powiedzieć do niego „Sebastian”?
(śmiech) Przyznaję, że naprawdę są do siebie podobni. Choć w tej chwili w lepszej formie jest Mila, który bardziej przypomina samego… Waldusia. Nasz Bartek (Żukowski, odgrywa rolę Waldusia – red.) przytył, a Mila się odchudził, dlatego teraz jego jest na wierzchu! Fajnie jednak, że specjalnie dla Sebastiana postanowiono napisać rolę i mógł zagrać w naszym serialu. To naprawdę świetny pomysł! Proszę mi tylko powiedzieć, jak wypadł Sebastian?


Uważam, że naprawdę bardzo dobrze! Już teraz na portalu Łączy Nas Piłka można obejrzeć kulisy specjalnego odcinka (TUTAJ). Telewizyjna premiera nastąpi zaś 1 kwietnia.
Muszę więc obejrzeć!

Koniecznie! Mila strasznie się stresował. Powiedział nawet, że łatwiej było strzelić gola Niemcom, niż zagrać w serialu. Pokazał jednak klasę. Tym razem poza boiskiem!
To dobrze o nim świadczy, że tak zażartował. Pokazał, że jest naprawdę fajnym, miłym człowiekiem. Każdy zawód ma swoje trudności. Do każdego trzeba się przyłożyć, sam talent nie wystarczy. Cieszę się, że Sebastian dobrze wypadł, ale sądzę, że jakkolwiek by zagrał, będzie odebrany bardzo pozytywnie!

„Świat według Kiepskich” jest kręcony we Wrocławiu. Czy przy okazji pracy był Pan na jakimś meczu Śląska i widział Milę na żywo w akcji?
Niestety, nie. Od bardzo wielu lat nie byłem na piłkarskim stadionie. Ostatni mecz, jaki pamiętam z boiska, to gry Wisły Kraków w latach sześćdziesiątych. Później nie miałem już zbyt wiele czasu. Nie pozwalały na to obowiązki służbowe, a poza tym prawie wszystkie mecze można dziś zobaczyć w telewizji. Oglądam, co popadnie! Choć wiem, że atmosfera na stadionie, jest zupełnie inna niż przed telewizorem.


Któremu klubowi kibicuje Pan najbardziej?
Na początku kibicowałem Wiśle, bo studiowałem w Krakowie. Miałem wielu przyjaciół, którzy trzymali kciuki za  „Białą Gwiazdę”, mimo że na topie była wówczas także Cracovia. Oba kluby pięknie ze sobą rywalizowały! Później, jak to w życiu aktora bywa, musiałem przenieść się z miasta do miasta, tym razem do Wrocławia i mieszkałem tam przez kolejne 20 lat. Bardzo mocno kibicowałem Śląskowi.

A teraz? Za kogo trzyma Pan kciuki najmocniej?
Od kilku lat jestem fanem Lecha, ponieważ mam pod Poznaniem dom letniskowy. Podoba mi się gra „Kolejorza”, choć cały czas nie mogę wybaczyć władzom klubu, że tak rozstały się z Franciszkiem Smudą. Uważam, że to jeden z najlepszych polskich trenerów, który zaszczepił w piłkarzach Lecha walkę do samego końca. Myślę, że ze Smudą poznański zespół mógłby osiągnąć jeszcze wiele sukcesów. Po tylu latach mieszkania w wielu miejscach Polski, nie jestem do żadnej drużyny przywiązany na mur. Lubię oglądać Barcelonę, a ostatnio imponuje mi Atletico Madryt, genialne prowadzone przez Diego Simeone. Można powiedzieć, że kibicuję tym, co akurat dobrze grają. Choć wiem, że tak najłatwiej, a najtrudniej być ze swoją ukochaną drużyną, kiedy jej akurat nie idzie.

Słyszałem, że jest Pan również kibicem reprezentacji Polski?
To przede wszystkim! Można powiedzieć, że to tej drużynie kibicuję najbardziej! Jestem wielkim fanem! Cieszę się, że podopieczni Adama Nawałki tak pięknie spisali się w pierwszych czterech meczach eliminacji mistrzostw Europy 2016 i mają wielkie szanse na pojechanie na turniej główny do Francji. To byłoby coś pięknego! Mam nadzieję, że naszej drużynie nadal będzie szło tak samo dobrze!


Który reprezentant Polski imponuje Panu najbardziej?
Szczerze mówiąc, to gdyby nie nasza reprezentacja i nasi kadrowicze, grający w zagranicznych drużynach, to wcale nie oglądałbym tak dużo meczów. Kiedyś za obczyźnie błyszczał tylko właściwie Zbigniew Boniek, piękne momenty miał też Włodzimierz Lubański, czy nasi bramkarze, poczynając od Tomaszewskiego i Młynarczyka. Dziś poza granicami Polski gra coraz więcej naszych chłopaków, a zwłaszcza cała plejada golkiperów. Właściwie zawsze jest okazja, aby zobaczyć któregoś z naszych. Z polską piłką nie jest źle! Mam wielkie nadzieje na przyszłość. Światową gwiazdą jest Robert Lewandowski, coraz bardziej zauważalny w Europie jest Grzegorz Krychowiak. Mamy wielu młodych, zdolnych chłopaków, ale wie Pan, najbardziej imponuje mi Lewandowski.

Czym szczególnie?
To, co on robi dla drużyny, to jest coś niesamowitego! Umówmy się, mógłby stać z przodu i czekać na podanie od kolegów. A gdyby go nie otrzymał, mógłby się nawet obrazić. Ale on tego nie robi, a haruje na całej szerokości boiska! Odbiera piłki, rozgrywa, strzela. Wielka sprawa!


Serialem zaczęliśmy, więc i serialem zakończmy. Czy słyszał Pan, że w polskiej ekstraklasie gra piłkarz, na którego koledzy wołają „Paździoch”?
(śmiech) Słyszałem! Czytałem nawet kiedyś wywiad z Michałem Pazdanem, niegdyś zawodnikiem Górnika Zabrze, a dziś Jagiellonii Białystok. Zdradził, że ma ksywę Paździoch i bardzo mu to odpowiada. Zabronił nawet kolegom nazywać go inaczej, bo nie obraża się na ten pseudonim. Bardzo się z tego powodu cieszę. To sympatyczne! Uważam zresztą, że sam Paździoch jest bardzo sympatyczny.

Rozmawiał Paweł Drażba

FOT: East News (1, 2, 3).
TAGI: Ryszard Kotys, Marian Paździoch, Świat według Kiepskich, Sebastian Mila, reprezentacja Polski,

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności