Aktualności
Nie szczędzono mu słów krytyki. Wstał z kolan i uratował Lecha
Aktualności10.04.2015
Zaledwie dwa gole w T-Mobile Ekstraklasie i ani jednego w rozgrywkach Pucharu Polski – tak wyglądał bilans Dawida Kownackiego jeszcze wczoraj, przed rewanżowym spotkaniem półfinałowym z Błękitnymi Stargard Szczeciński. Tyle samo, co o wielkim talencie urodzonego w Gorzowie Wielkopolskim zawodnika, mówiło się w ostatnich tygodniach o tym, jak srogo rozczarowuje. Napastników rozlicza się z goli, a statystyki obnażają w tym wypadku wszystko. W dodatku Kownacki miał nawet problemy z dochodzeniem do sytuacji strzeleckich. Forma pozostawała daleka od ideału.
– Dawid to bardzo utalentowany zawodnik i cały czas na niego liczymy. To tylko kwestia czasu, kiedy trafi do siatki – stał murem za swoim podopiecznym trener Maciej Skorża. Słusznie. Kownacki odwdzięczył się mu awansem do finału Pucharu Polski.
18-letni napastnik od pierwszej minuty spotkania z Błękitnymi był bardzo zmotywowany i głodny gry. Wychodził na pozycje, starał się rozgrywać. Nie wszystko mu jednak wychodziło, zwłaszcza pierwsza połowa, w której szybko zobaczył żółtą kartkę.
Lech był w bardzo trudnej sytuacji. W końcu w pierwszej odsłonie w Stargardzie Szczecińskim poległ 1:3, a w rewanżu od 20. minuty przegrywał 0:1. Poznaniacy potrzebowali zawodnika, który weźmie na siebie ciężar zdobywania goli. Znaleźli. W postaci Dawida. Na kwadrans przed końcem spotkania Kownacki zapewnił Lechowi dogrywkę, a w 106. minucie pozbawił Błękitnych ostatnich złudzeń, ustalając wynik na 5:1.
– Co jest większe: radość czy ulga? – zapytaliśmy po spotkaniu bohatera Lecha. – Na pewno jedno i drugie jest duże. Wiedzieliśmy, że przed nami ciężkie zadanie, a kiedy jeszcze straciliśmy pierwszego gola, zrobiło się naprawdę gorąco. Powtarzaliśmy sobie jednak cały czas, że myślenie musi być pozytywne. Najważniejszy był spokój, mieliśmy dużo czasu na odrobienie strat i zapewnienie sobie awansu. Wiedzieliśmy, że stać nas na strzelenie trzech goli. Ostatecznie wygraliśmy 5:1, co naprawdę bardzo cieszy – uśmiecha się Kownacki, który – podobnie jak Lech – odrodził się.
– Na pewno cieszę się z tego, że strzeliłem dwa gole i pomogły one drużynie. Nie będę jednak zapewniał, że jestem w znakomitej formie i będę teraz trafiał do siatki co mecz. W każdym spotkaniu muszę ciężko pracować. Najważniejsze jest jednak teraz to, że awansowaliśmy do finału Pucharu Polski. Pojedziemy na Stadion Narodowy w Warszawie i zrobimy wszystko, aby przywieźć trofeum do Poznania. Wierzę, że tak się stanie! – deklaruje Dawid Kownacki.
Paweł Drażba TAGI: Puchar Polski, Lech Poznań, Dawid Kownacki,