Aktualności
Mistrz zagra przy Łazienkowskiej z uczniem. Legia nie chce oddać trofeum, ale Lechia też o nim marzy
Dla gdańszczan w takiej sytuacji niezwykle interesującym powinien być Puchar Polski, w którym za końcowy triumf dostaję się szansę do występu w eliminacjach Ligi Europy. Nawet jeśli takie myśli przebiegły przez myśl kibicom i włodarzom Lechii, to może to być trudniejsze niż zajęcie odpowiedniego miejsca w lidze. Być lepszym od Legii w bezpośrednim spotkaniu, którego wynikiem można się pożegnać z tak lubianym w Warszawie trofeum. Ostatnio nielicznym się to udaję.
Rola ucznia pasuję jednak Lechii jak mało komu, bo to oni muszą się nauczyć jak grać w skompletowanym na ostatnią chwilę składzie, który na papierze wygląda nie gorzej niż Legia czy Lech. W poprzednim, jedynym jak dotąd, meczu Pucharu Polski Lechia wygrała 5:1 w Niepołomicach z Puszczą. O wyniku tamtego spotkania zadecydowały bramki Piotra Wiśniewskiego i Bartłomieja Pawłowskiego. Jednego już w Gdańsku nie ma, drugi w natłoku zawodników droższych, młodszych, o głośniejszych nazwiskach może mieć problem z regularną grą. Mimo że „Wiśnia” radził sobie z tym do tej pory znakomicie, nieraz udowadniając swoją przydatność w rozgrywkach Ekstraklasy, teraz w Lechii nie ma już miejsca w pierwszym składzie nawet dla Sebastiana Mili! Czy podopieczni von Heesen’a mogą zagrozić Legii?
Oczywiście, że tak! W Warszawie daleko jest od peanów na temat klubu i nie zmieniło tego weekendowe, wysokie zwycięstwo w Chorzowie. Przełamanie pięciomeczowej passy bez zwycięstwa nadeszło, ale czy bessę zastąpi hossa?
Kolejnym znakiem zapytania przed tym spotkaniem jest, czy Henning Berg znowu będzie rotował składem? W poprzedniej rundzie, przeciwko Górnikowi Łęczna, wybiegli od pierwszej minuty tacy zawodnicy jak Bartczak, Kopczyński, Makowski, czy Dyego i dopiero po wprowadzeniu duetu Nikolić- Prijović, Legia była w stanie przechylić szalę zwycięstwa. Czy znów zobaczymy zmienników?
Jeżeli obaj wybiegną dzisiaj na murawę, niezwykle ciekawie będzie wyglądał pojedynek Sławomira Peszki z Michałem Kucharczykiem. Obaj są powoływani do reprezentacji i marzą o wywalczeniu miejsca w pierwszym składzie na skrzydle. Teraz będą mieli idealna okazję, by pokazać swoje możliwości.