Aktualności
„Legijny Zlatan” dał próbkę. Koniec z uśmieszkami!
Do tej pory wszyscy fani Legii Warszawa i ligowi eksperci zachwycali się Nemanją Nikoliciem. Słusznie, w końcu Węgier od początku sezonu imponuje formą. Po 9. kolejkach Ekstraklasy ma na koncie 9 goli, a do tego dorzucił dwa trafienia w Lidze Europy i jedno w czwartkowym meczu Pucharu Polski z Lechią Gdańsk. W tym samym spotkaniu błyszczał jednak ktoś inny. Aleksandar Prijović. 25-letek zaczyna odgrywać coraz większą rolę w ataku Legii.
Zaczęło się od ciągłego porównywania Szwajcara do Zlatana Ibrahimovicia. Nie jednak z racji umiejętności piłkarskich, o których wypowiadano się – łagodnie mówiąc – bardzo ostrożnie, zawsze z uśmiechem na ustach. Rzeczywiście, łatwo znaleźć podobieństwo obu zawodników. A właściwie podobieństwo Prijovicia do gwiazdy reprezentacji Szwecji i francuskiego Paris Saint-Germain F.C. Podobna postura, sylwetka, fryzura, numer na koszulce, a nawet buty. „I my mamy swojego Zlatana” – wielokrotnie pisano na forach internetowych Legii.
W czwartkowym meczu 1/8 finału Pucharu Polski z Lechią Gdańsk Aleksandar Prijović pokazał, że potrafi też czarować. Rozegrał bardzo dobre zawody i strzelił dwa ważne gole. Na 1:0 i na 4:1. Był bohaterem! Fani Legii za wszelką cenę chcieli przybić z nim po spotkaniu piątkę i dać… prezent. – Dostałem szalik od kibiców z Żylety, który jest zarazem moim pierwszym. Jestem dumny i liczę na to, że odwdzięczę się fanom dobrą grą. To były moje pierwsze trafienia na Łazienkowskiej z czego bardzo się cieszę – komentował po meczu Prijović.
Kiedy udzielał wywiadu telewizji Polsat Sport, dumnie prezentował przed kamerami prezent od kibiców. Rzeczywiście było widać, że to dla niego ważny… sygnał. Potwierdzenie tego, że fani w niego wierzą. Aleksandar zwłaszcza w dwóch ostatnich meczach Legii, udowodnił, że naprawdę warto. W końcu Lechii strzelił dwa gole, a z Ruchem raz trafił do siatki i asystował przy golu Nemanji Nikolicia. Widać też, że obaj panowie rozumieją się na boisku coraz lepiej.
– Wszystko idzie w dobrym kierunku i już nie możemy doczekać się kolejnego meczu. Chcemy wygrywać. A ja zrobię wszystko, aby pomóc drużynie – uśmiechnął się „legijny Zlatan”, który doczekał się w stolicy swoich dni. Dni triumfu.
Paweł Drażba