Aktualności
[PUCHAR POLSKI KOBIET] Ewelina Kamczyk: Chcę z Górnikiem zdobyć puchar i powalczyć o Ligę Mistrzyń
Ewelina Kamczyk poprowadziła Górnika Łęczna do zdobycia historycznego mistrzostwa Polski. Teraz chce z nim sięgnąć po pierwszy Puchar Polski, a później… powalczyć o Ligę Mistrzyń. - Podjęłam decyzję, że zostaję w Łęcznej. Perspektywa wyjazdu zagranicę była kusząca, ale wierzę, że stać Górnika na historyczny awans polskiego klubu do 1/8 finału Ligi Mistrzyń - mówi nam reprezentantka Polski przed meczem z Czarnymi Sosnowiec. Finał Pucharu Polski w czwartek o 17:00. Transmisja w Polsacie Sport Extra.
Co smakuje lepiej - mistrzostwo czy Puchar Polski?
To i to. Ale mistrzostwo Polski już mamy, a finał Pucharu Polski to jest jednak szczególny mecz. Cała ta otoczka, mnóstwo kibiców i telewizja powodują, że gra się zupełnie inaczej. Na nasze ligowe mecze przychodzi sporo fanów, ale czasami gramy gdzieś na wyjeździe niemal przy pustych trybunach. W Pucharze Polski jest inaczej.
Historyczne mistrzostwo dla Górnika już zdobyłyście, teraz możecie sięgnąć po pierwszy puchar w jego historii.
Chcemy wywalczyć dublet. Grałyśmy już kilka razy w finale, ale zawsze nam czegoś brakowało. Teraz jesteśmy taką drużyną, którą stać na wszystko. Szykuje się zresztą fajny mecz, bo Czarni Sosnowiec to bardzo dobry przeciwnik i na pewno wysoko zawiesi nam poprzeczkę. Jestem pewna, że finał będzie ekscytujący dla kibiców. Czarne będą czuły się pewnie, bo ostatnio z nami wygrały, my za to chcemy im się zrewanżować. Będzie dużo sytuacji podbramkowych i kibice na pewno nie będą się nudzili.
Czarne wygrały z wami ostatnio w lidze 2:0 i to na waszym stadionie. To była duża niespodzianka.
Każdemu zdarzają się słabsze mecze. Po zdobyciu mistrzostwa Polski zeszła z nas presja. Trener mógł w ostatnich meczach oszczędzić podstawowe zawodniczki, ale tego nie zrobił. Grałyśmy najsilniejszym składem. Nikogo nie lekceważyłyśmy. Słyszałam też opinie, że oddałyśmy ten mecz, żeby Czarne zdobyły wicemistrzostwo. To nieprawda. Gramy dla siebie, a nie dla kogoś. Chcemy wygrywać wszystkie mecze. Dostajemy za to premie.
Obroniłaś koronę królowej strzelczyń z imponującym wynikiem 35 goli w sezonie, ale w ostatnich trzech meczach nie wpisałaś się na listę strzelczyń.
Miałam ostatnio drobne problemy z kolanem, które mi doskwierało i powodowało, że nie czułam się dobrze na boisko. Dopiero w ostatnim meczu z Medykiem nie dokuczał mi żaden ból. To, że nie strzeliłam gola w trzech spotkaniach jakoś specjalnie mnie nie dotknęło. Już dosyć dawno wiedziałam, że zostanę królową strzelczyń, bo moja przewaga nad resztą dziewczyn była bardzo duża. Nie jestem typową napastniczką pazerną na zdobywanie bramek. Nie pójdę sam na sam z bramkarką, byle tylko strzelić gola. Lubię też asystować i cieszyć się grą. Wiadomo, że będę chciała strzelić gola w finale Pucharu Polski. To zupełnie coś innego, każdy chce trafić do bramki w takim meczu.
To będzie ostatni mecz Eweliny Kamczyk w Górniku Łęczna?
Nie. Podjęłam decyzję, że zostaję w Łęcznej. Perspektywa wyjazdu zagranicę była kusząca, ale tak jak kilka miesięcy temu byłam na 70-80 proc. pewna, że to dobry wybór, tak ostatnio już nie byłam do tego przekonana. Byłam na testach w Sand i w sumie byłam zdecydowana, żeby tam iść. Miałam też oferty z ligi niemieckiej, austriackiej, hiszpańskiej i włoskiej. Ale chcę jeszcze na rok zostać w Górniku i pomóc mu w walce o Ligę Mistrzyń. Mocno wierzę, że stać nas na historyczny awans polskiego klubu do 1/8 finału.
Kibice pewnie poczuli ulgę i liczą, że nic już nie będzie zaprzątało twojej głowy na finiszu sezonu.
Z pewnością ta niepewność trochę mi przeszkadzała w tym, żeby być w najwyższej formie. Jednak te 2-3 ostatnie miesiące były trudne i dosyć męczące. Musiałam podjąć bardzo ważną, życiową decyzję. Teraz mam to już za sobą i mam czystą głowę. Liczę, że to pomoże mi przed bardzo ważnymi meczami, jakie zostały w tym sezonie do rozegrania, czyli finałem Pucharu Polski i meczem ze Szkocją w eliminacjach do mistrzostw świata.
Kto śledzi twoje profile społecznościowe, ten wie, że od jakiegoś czasu masz bardzo ważnego przyjaciela. Dea będzie ci kibicowała w Łodzi?
Niestety, mojego pieska nie będzie na finale. Jest na każdym meczu, ale tym razem musiałam go zostawić w Puławach. Na pewno jednak będzie oglądała spotkanie w telewizji i mi kibicowała. Ostatnio musiałam ją zabrać do studia na nagranie i była gwiazdą telewizji. Pani redaktor powiedziała, że był to najlepszy program w historii. Już dawno chciałam przygarnąć jakiegoś kundelka, bo takie są najlepsze. Jak tylko zobaczyłam Deę i jej dwa różnokolorowe oczka, to wiedziałam, że muszę ją zabrać do domu. Poczekała na mnie aż wrócę ze zgrupowania reprezentacji Polski. Temperament ma podobny do mnie, bo w drodze do domu pogryzła drzwi w aucie. W dodatku pożyczonym (śmiech).
Rozmawiała Hanna Urbaniak
Fot. Paula Duda