Aktualności
Górnik Łęczna i Czarni Sosnowiec finalistami Pucharu Polski kobiet!
Nie było niespodzianek w meczach półfinałowych kobiecego Pucharu Polski. O prestiżowe trofeum powalczy mistrz Polski Górnik Łęczna oraz ubiegłoroczny finalista tych rozgrywek, zespół Czarnych Sosnowiec. Będzie to rewanż za finał z 2018 roku.
Obie te drużyny były faworytami w starciach półfinałowych, a ponad trzymiesięczna przerwa spowodowana pandemią koronawirusa nie wytrąciła ich z rytmu. Decyzja o rozegraniu pojedynczych spotkań na neutralnym terenie zamiast dwumeczów w półfinale spowodowała, że kibice po cichu mogli liczyć na niespodziankę. Tak się jednak nie stało. Ani TME Grot SMS Łódź w starciu z Górnikiem Łęczna, ani KKP Bydgoszcz w konfrontacji z Czarnymi Sosnowiec nie były w stanie pokusić się o zwycięstwo.
Mecze te miały zresztą bardzo bliźniaczy przebieg. Obaj faworyci szybko bowiem otworzyli wyniki spotkań i rozwiali wątpliwości. Na boisku w Łodzi Czarne pewnie rozprawiły się z beniaminkiem z Bydgoszczy. Już w 12. minucie szybki atak Martyny Wiankowskiej i Weroniki Zawistowskiej zakończył się golem tej drugiej z wymienionych. Kwadrans później trzecia drużyna Ekstraligi prowadziła już 2:0, gdy po prostopadłym podaniu Pauliny Zawiślak sytuację sam na sam z Kamilą Rosińską wykorzystała Dżesika Jaszek. Bramkarka KKP była tego dnia doskonale dysponowana i wybroniła sporo sytuacji, ale nie była w stanie powstrzymać napastniczki Czarnych, dla której był to pierwszy mecz w tym roku. Powrót po kontuzji uhonorowała jeszcze jednym golem, gdy w drugiej połowie z bliska wepchnęła piłkę do bramki. – Powrót na boisko po takiej długiej przerwie nie był dla mnie problemem, bo tak naprawdę byłam już gotowa do gry w marcu – zauważyła jedna z bohaterek spotkania.
Bydgoszczanki przed meczem skazywane były na porażkę, ale nie oddały zwycięstwa bez walki. W pierwszej połowie po strzale Martyny Boguszyńskiej piłka minimalnie przeleciała nad poprzeczką bramki Czarnych, a w drugiej odsłonie bliska szczęścia była Zofia Giętkowska. Anna Szymańska nie dała się jednak pokonać i po raz trzynasty z rzędu zagra w finale Pucharu Polski! Sosnowiczanki wygrały zasłużenie 3:0 i pozostało im czekać na finałowego rywala. – Nie patrzę na to, kto nim będzie, chcę po prostu ten finał wygrać – zapewniała Dżesika Jaszek.
W drugim meczu półfinałowym w Ząbkach zanosiło się na większe emocje, ale zamiast gradu bramek mieliśmy potężną ulewę i grzmoty z nieba, które w pierwszej połowie przerwały starcie Górnika Łęczna z SMS Łódź aż na półtorej godziny. Gdy drużyny schodziły na przymusową przerwę do szatni było już 2:0 dla mistrzyń Polski, gdy po bliźniaczych akcjach ofensywnych niepewnie interweniującą Monikę Sowalską pokonały Nikola Karczewska i Ewelina Kamczyk. Gdy zespoły wróciły na murawę, to do bramki SMS weszła Oliwia Szperkowska. Mimo ambitnej postawy łodzianek górę wzięło jednak doświadczenie piłkarek Górnika. Gdy Patricia Hmirova wykorzystała prosty błąd Olgi Zubczyk, po czym minęła Oliwię Szperkowską i wbiła piłkę do pustej bramki, losy półfinału były rozstrzygnięte. Znakomite okazje miały też rezerwowe Górnika Alona Kovtun i Agata Guściora, która na boisko powróciła po blisko rocznej przerwie spowodowanej kontuzją kolana.
Zespół z Łęcznej zagra w finale Pucharu Polski po rocznej przerwie i stanie przed szansą wywalczenia dubletu. – To jest nasz cel i nie wyobrażamy sobie innego scenariusza – zapewnia Ewelina Kamczyk. – Skupiamy się na tym, żeby zagrać fajne spotkanie i wygrać – dodała. Starcie Górnika Łęczna z Czarnymi Sosnowiec będzie powtórką finału sprzed dwóch lat. Wtedy to w Łodzi ekipa aktualnych mistrzyń Polski wygrała 3:1. Drużyna z Sosnowca stanie zatem przed okazją do rewanżu.
Półfinały Pucharu Polski kobiet 2019/2020:
KKS Czarni Sosnowiec – KKP Bydgoszcz 3:0 (2:0)
Bramki: Weronika Zawistowska 12, Dżesika Jaszek 28, 74
GKS Górnik Łęczna – TME Grot SMS Łódź 3:0 (2:0)
Bramki: Nikola Karczewska 3, Ewelina Kamczyk 15, Patricia Hmirova 65