Aktualności
[PODSUMOWANIE EKSTRALIGI KOBIET] Medyk Konin w opałach
Dominacja Medyka Konin w kobiecych rozgrywkach topniała z sezonu na sezon, by w zasadzie się zakończyć. Jeszcze rok temu zespół Romana Jaszczaka miał po jesieni cztery punkty przewagi nad Górnikiem (ostatecznie wyprzedził go na finiszu ligi aż o 9 „oczek”) i aż 16 nad trzecim w tabeli zespołem Czarnych Sosnowiec. W tym sezonie Medykowi udało się utrzymać pozycję lidera ligi, lecz jego przewaga nad wiceliderem z Łęcznej wynosi tylko 2 punkty, a nad trzecimi Czarnymi Sosnowiec – 9.
Włoski rozbiór Medyka
Przed sezonem większość ekspertów zgodnie typowała, że nadszedł kres dominacji Medyka Konin i czas na zbrojącego się od lat Górnika Łęczna. Przewidywania opierano na letnich transferach, głównie dlatego, że z Konina do Włoch odeszły doświadczone reprezentantki Polski Aleksandra Sikora i Katarzyna Daleszczyk, a do Sosnowca przeniosły się podstawowa bramkarka Anna Szymańska i obrończyni Dagmara Grad, również kadrowiczki. Sprowadzony w ich miejsce amerykańsko-kanadyjski zaciąg piłkarek polskiego pochodzenia mocno rozczarował.
– Niech inni są typowani do mistrzostwa, my wolimy po cichu robić swoje. Naszym celem jest utrzymanie – mówił przed sezonem, nieco z przekąsem, trener Medyka Roman Jaszczak.
Mimo to Medyk, jak na mistrza przystało, pozostał faworytem rozgrywek. Szybko okazało się bowiem, że doświadczenie jest ważniejsze niż posiadanie gwiazdozbioru. A presja faworyta bywa trudna do udźwignięcia.
Przekonał się o tym Górnik Łęczna, który zgubił punkty już na inaugurację sezonu, gdy zremisował na wyjeździe z SMS Łódź 1:1, a w dodatku zaliczył też solidną wpadkę, przegrywając u siebie z AZS PWSZ Wałbrzych 0:1. W tym czasie Medyk Konin regularnie wygrywał i wydawało się, że walka o mistrzostwo kraju znów będzie pozbawiona emocji. Ostatecznie Górnik Łęczna stanął jednak na wysokości zadania.
Górnik dołki kopie
Wicemistrz Polski w meczu ostatniej szansy, po szaleńczym pościgu, zwyciężył Medyka Konin na jego własnym boisku. Szlagierowe spotkanie zasłużenie zostało okrzyknięte meczem jesieni, bo sytuacja zmieniała się w nim jak w kalejdoskopie, a emocje trzymały w napięciu do ostatnich sekund. Jeszcze 11. minut przed końcem meczu Medyk prowadził przecież 3:1, by przegrać 3:4. Ogromna w tym zasługa Eweliny Kamczyk, która strzeliła wszystkie cztery gole dla zespołu z Łęcznej. Górnik na kilka kolejek mógł się rozsiąść w fotelu lidera, lecz Medyk pokonał w zaległym meczu SMS Łódź 3:0 i odzyskał prowadzenie w tabeli.
Kibice kobiecego futbolu już mogą zacierać dłonie, bo wiosenna walka o mistrzostwo Polski wśród pań – po raz pierwszy od lat – zapowiada się pasjonująco. Trudno wskazać faworyta wyścigu. Medyk jest liderem, ma przewagę i doświadczenie, ale przyjdzie mu zmierzyć się w rewanżu z Górnikiem Łęczna na wyjeździe. W dodatku prawdopodobnie bez swojej dotychczasowej liderki Lilianny Kostowej (10 goli), która pół roku przed końcem kontraktu postanowiła przenieść się do mistrza Włoch sprzed dwóch lat, Verony Calcio.
– Będzie ją niezwykle trudno zastąpić – uważa Joanna Tokarska, była reprezentantka Polski i ekspertka Eurosportu. – Wiele zależy od zimowych wzmocnień Medyka. Wciąż uważam jednak, że zespół z Konina jest głównym faworytem do zdobycia mistrzostwa Polski i jeśli nie obroni tytułu, to będzie to mimo wszystko niespodzianka – dodaje.
Rozczarowanie w Sosnowcu i w Łodzi
Więcej spodziewano się po zespołach aspirujących do walki o medale. Czarne Sosnowiec, które dokonały latem największych wzmocnień (oprócz Szymańskiej i Grad przyszły też m.in. Słowaczki Patricia Hmirova i Lucia Suskova oraz Marta Cichosz) i ambitnie zapowiadały walkę o mistrzostwo Polski, szybko i na własne życzenie się z niej wypisały. Porażki z Medykiem i Górnikiem, remisy z Wałbrzychem, Łodzią, a nawet Białą Podlaską spowodowały, że walkę o złoto w Sosnowcu muszą raczej odłożyć na kolejny sezon. – Dużo więcej spodziewałam się po Czarnych. Dyrektor Robert Majewski zapowiadał, że zespół powalczy o tytuł. Po jesieni już jednak w zasadzie wiadomo, że złoto jest dla Czarnych poza zasięgiem. Liczę, że przynajmniej na wiosnę spiszą się dużo lepiej – mówi Joanna Tokarska.
Jeszcze bardziej rozczarowały zespoły SMS Łódź i AZS PWSZ Wałbrzych, które już na półmetku sezonu mają – odpowiednio – 21 i 13 punktów straty do lidera z Konina. Łodzianki w zasadzie mają już nawet nikłe szanse na podium, wiosną zespół Marka Chojnackiego czeka trudna walka o utrzymanie w pierwszej szóstce.
Radość w Białej Podlaskiej, smutek we Wrocławiu
Największą niespodzianką była jesienią postawa AZS PSW Biała Podlaska. Zespół, który w ekstralidze utrzymał się tylko dzięki wycofaniu GOSiRek Piaseczno, był rewelacją rozgrywek. Postraszył Medyka, odebrał punkty Czarnym, SMS Łódź, AZS PWSZ Wałbrzych i Olimpii Szczecin. Jego liderka, Klaudia Lefeld, została doceniona przez selekcjonera reprezentacji Polski, Miłosza Stępińskiego. Debiut w meczu przeciwko Estonii okrasiła zresztą pięknym golem, strzelonym z 40 metrów. – Młody zespół pozbawiony gwiazd pokazał, że w tej lidze często zaangażowanie jest ważniejsze niż doświadczenie. Dzięki temu można się postawić mocniejszym zespołom. Należą im się duże słowa uznania – uważa ekspertka „Eurosportu” i „Polsatu Sport”.
Postawa AZS Wrocław napawa kibiców smutkiem. Ośmiokrotny mistrz Polski, wielokrotny reprezentant kraju w europejskich pucharach, znalazł się nad przepaścią. Przetrzebione kontuzjami wrocławianki były w stanie wygrać zaledwie dwa mecze i zasłużenie wylądowały na ostatnim miejscu w tabeli, za oboma beniaminkami. Tak nisko nie były odkąd grają w najwyższej lidze, czyli od 1995 roku! Po ostatnim meczu jesieni, wygranym 2:1 ze Sportową Czwórką Radom, kapitan „akademiczek” Joanna Wróblewska zapowiedziała jednak: – Odbijamy się od dna tabeli!
Wiosną AZS czeka dramatyczna walka o utrzymanie w elicie. Byłoby bardzo niedobrze zarówno dla wrocławskiego klubu, jak i dla polskiej piłki kobiecej, gdyby tak zasłużony klub spadł z ligi po 23 latach. – Tak duże miasto, jak Wrocław i tak zasłużony klub zasługuje na to, by być w ekstralidze kobiet. Jeśli władze AZS nie mogą sobie poradzić z funkcjonowaniem zespołu na takim poziomie, to powinno im pomóc miasto, które jest przecież właścicielem Śląska Wrocław. Śląsk mógłby mieć sekcję kobiet, wzorem GKS Katowice, który też jest klubem miejskim. Tak zasłużony klub trzeba uratować – uważa Tokarska.
PIŁKARKA JESIENI: Ewelina Kamczyk (Górnik Łęczna)
Pomocniczka wicemistrza Polski była królową jesieni w polskiej ekstralidze. Choć nie gra w ataku, to strzeliła 24 gole (gwarantuje średnio niemal dwa gole w każdym meczu), jedną trzecią całego dorobku bramkowego Górnika Łęczna. Jako jedna z dwóch piłkarek – obok Marty Cichosz z Czarnych Sosnowiec – strzeliła cztery gole w jednym meczu. I to w najważniejszym starciu sezonu z Medykiem w Koninie. W jedenaście minut wyprowadziła swój zespół z porażki 1:3 na prowadzenie 4:3 i uratowała szanse Górnika na walkę o mistrzostwo Polski. Dojrzała do bycia liderką swojej drużyny i całej ligi, a doskonałą dyspozycję przełożyła na mecze reprezentacji Polski. Jeśli wiosną utrzyma fantastyczną formę i pomoże Górnikowi wywalczyć złoto, to latem może stać się kolejną zawodniczką, która będzie rozsławiać polską ligę w Europie.
WYDARZENIE JESIENI: Zwycięstwo Górnika Łęczna w Koninie
Takie mecze są najlepszą reklamą polskiej ekstraligi. Podczas, gdy często starcia lidera z wiceliderem są bezbarwne i niewiele pada w nich bramek, szlagier jesieni w ekstralidze był godny najlepszych lig świata. Prowadzenie objął Górnik Łęczna, lecz Medyk Konin szybko podniósł się i wyszedł na 3:1. Wtedy jednak, w jedenaście minut, Ewelina Kamczyk strzeliła trzy gole i zapewniła Górnikowi bezcenne zwycięstwo 4:3. Medyk przegrał na własnym stadionie po raz pierwszy od ponad 5 lat!
NAJ, NAJ, NAJ JESIENI W EKSTRALIDZE KOBIET:
Najwięcej goli: Ewelina Kamczyk (Górnik) – 24 gole.
Najwięcej czystych kont: Emily Dolan (Medyk), Anna Palińska (Górnik) – po 9.
Najwięcej minut na boisku: Joanna Operskalska, Patrycja Matla (Czarne), Karolina Klabis (AZS UJ Kraków), Agata Droździk (Mitech), Ewa Cieśla, Anna Sosnowska (AZS PSW), Julia Brzozowska, Agata Bała (Unifreeze) – wszystkie rozegrały komplet 14 spotkań, po 1260 minut.
Najwięcej żółtych kartek: Klaudia Lefeld (AZS PSW), Joanna Jeleń (Unifreeze) – po 7.
Najwięcej zawodniczek: Sportowa Czwórka Radom – 25 piłkarek.
Najdłużej niepokonany: Medyk Konin (10 meczów).
Najdłużej bez zwycięstwa: AZS Wrocław (11 meczów).
Najwięcej remisów: AZS PWSZ Wałbrzych, AZS UJ Kraków (po 5 meczów).
Hanna Urbaniak
<<<TABELA, WYNIKI I STATYSTYKI EKSTRALIGI ZNAJDUJĄ SIĘ TUTAJ>>>