Aktualności
Górnik wysoko nad ziemią, „krakowska piłka” i jedenastka rundy. Podsumowanie jesieni w Ekstralidze kobiet
Aktualności28.11.2019
Po rewolucji kadrowej, jaka latem zaszła w drużynie mistrza Polski, wielu przekreślało szanse Górnika Łęczna na trzeci z rzędu tytuł. Przypomnijmy, że z klubem z województwa lubelskiego pożegnały się m.in. Patrycja Balcerzak, Gabriela Grzywińska i Emilia Zdunek. Jak się jednak okazało, „wietrzenie” szatni wyszło podopiecznym Piotra Mazurkiewicza na dobre, a takie zawodniczki, jak Patricia Hmirova, Klaudia Lefeld czy Nikola Karczewska świetnie wkomponowały się w drużynę. W rundzie jesiennej zielono-czarne nie straciły bowiem ani jednego punktu, wygrywając 11 z 11 spotkań. Wśród tych zwycięstw najbardziej imponujące było pokonanie 3:0 Medyka Konin, którym łęcznianki zakończyły pierwszą część sezonu. - Dziewczyny stworzyły świetny zespół, co potwierdzają wyniki. 11 zwycięstw, tylko siedem straconych goli - liczby mówią same za siebie - komentował po tym spotkaniu trener Piotr Mazurkiewicz.
Czy Górnikowi, który przed startem rundy wiosennej ma aż osiem „oczek” przewagi nad drugim w tabeli Medykiem, ktokolwiek będzie w stanie w tym sezonie zagrozić? - Nie - stwierdza krótko i dosadnie ekspertka piłki kobiecej, Joanna Tokarska. - Jeżeli zimą na Łęczną nie spadnie plaga kontuzji, to nie wyobrażam sobie, by Górnik mógł nie zdobyć mistrzostwa. Nie wyobrażam sobie też podobnego kataklizmu, jaki mieliśmy rok temu, gdy drużyna ta wiosną gubiła punkty jeden po drugim. To jest nie do powtórzenia i myślę, że złoty medal jest już zaklepany - dodaje była reprezentantka Polski.
- Futbol jest nieprzewidywalny i nigdy nie wiadomo, co się stanie. Trudno powiedzieć, czy ktoś nam zagrozi, ale musimy pamiętać, jak ciężko grało nam się np. z AZS UJ Kraków. Wiosną w każdym spotkaniu musimy zostawiać na boisku wszystko, co mamy, bo mistrzem jeszcze nie jesteśmy - zapewniał natomiast po starciu z koniniankami Piotr Mazurkiewicz.
Maszyny od strzelania
34 z 56 strzelonych przez Górnik Łęczna jesienią bramek to gole autorstwa Eweliny Kamczyk i Nikoli Karczewskiej, które przodują w klasyfikacji strzelczyń Ekstraligi. Ta pierwsza przyzwyczaiła nas już co prawda do tego, że jest maszyną od zdobywania bramek, ale nie sposób nie docenić czterech hat-tricków i trzech dubletów, które zanotowała w minionej rundzie. Łącznie na swoim koncie Kamczyk ma już 21 trafień, co daje jej średnią 1,9 gola na mecz, a jedyną bramkarką Ekstraligi, której nie udało się jej pokonać jest Karolina Klabis z AZS UJ Kraków. Jeśli wiosną snajperka jeszcze poprawi swoją skuteczność, po raz kolejny stanie przed szansą przekroczenia nieprzekraczalnej jak dotąd granicy 50 zdobytych w jednym sezonie Ekstraligi goli.
Swoje własne rekordy i granice przekracza też 20-letnia napastniczka mistrza Polski, która w całym sezonie 2018/2019 skompletowała osiem bramek. Obecnie, po zaledwie połowie kampanii, jej licznik wskazuje o pięć trafień więcej! - Nikola Karczewska przede wszystkim ustabilizowała się fizycznie. Widać, że dużo pracowała nad sylwetką, co jest niezwykle istotne. To typ napastniczki, która żyje z podań, a w Górniku ma wokół siebie lepsze piłkarki niż miała w Łodzi, co potęguje ten postęp. To bardzo ciekawa piłkarka i to, że jest powoływana do reprezentacji Polski jako zmienniczka Ewy Pajor, nie jest przypadkiem. Zadaję sobie pytanie, gdzie jest jej „sufit” i czekam, aż pokaże jeszcze więcej - nie ukrywa Joanna Tokarska.
„Krakowska piłka” w najlepszym wydaniu
Po sezonie 2018/2019 - miejsce ósme. Na koniec rundy jesiennej tamtej kampanii - lokata numer sześć. Teraz zaś plasują się na najniższym stopniu podium Ekstraligi, co jest najlepszym wynikiem w historii klubu, jeśli chodzi o pierwszą część batalii. Dzięki temu zawodniczki AZS UJ Kraków bez dwóch zdań zasługują na miano przysłowiowego „czarnego konia” rozgrywek. Jagiellonki z ligowego średniaka stały się bowiem ekipą, która budzi postrach wśród innych rywali. Co w tym wszystkim najciekawsze, skład zespołu z Krakowa w porównaniu z ubiegłym sezonem praktycznie się nie zmienił, bo do klubu spośród grających w pierwszym składzie piłkarek dołączyła tylko Natalia Nosalik. - Dzięki braku roszad kadrowych mamy stabilizację. Myślę, że nasza świadomość gry poszła w górę. Wiemy, jak ma wyglądać nasza gra i co chcemy robić na boisku - mówiła w rozmowie z Łączy nas piłka bramkarka akademiczek Karolina Klabis.
- Postawa AZS to faktycznie zaskoczenie. Myślę, że jest to zasługa tego, jak mocno ten zespół jest zbilansowany. Nie jest uzależniony od indywidualnych umiejętności jednej, czy dwóch zawodniczek. Kiedyś było takie określenie, jak „krakowska piłka”. Polegało to na tym, że wymieniało się dużo podań po ziemi, ja do ciebie, ty do mnie. Dla mnie Jagiellonki to taka typowa „krakowska piłka” w najlepszym wydaniu. Grę tej drużyny ogląda się z przyjemnością - ocenia Tokarska.
Rozczarowujący Wałbrzych i Sosnowiec
Tak jak w Górniku Łęczna odświeżenie składu przyniosło fantastyczne efekty, tak odejście wielu zawodniczek z AZS PWSZ Wałbrzych, sprawiło, że ta drużyna jak na razie mocno rozczarowuje. Ekipa, która dotychczas bardzo rzadko traciła punkty na własnym boisku i należała do czterech najlepszych zespołów w lidze, teraz zajmuje w niej dopiero odległą ósmą lokatę. - To idealny przykład tego, jak wiele może zmienić odejście jednej piłkarki. Bez Małgorzaty Mesjasz to już nie jest ta sama drużyna. AZS był od niej uzależniony, zarówno w defensywie, jak i ofensywie, bo swoimi golami w minionym sezonie to ona zapewniła im kilka punktów - opisuje Joanna Tokarska.
Rozczarowują jednak też Czarni Sosnowiec. Zespół wielokrotnych mistrzyń kraju, bijący się w ostatnich latach o pierwsze miejsce w tabeli, aktualnie jest w niej czwarty. Drużyna, którą latem wzmocniły m.in. Katarzyna Daleszczyk i Weronika Zawistowska, traci co prawda bardzo mało goli (osiem), ale to nie do końca przekłada się na wyniki. Na 33 możliwe do zdobycia punkty, Czarne zgromadziły ich 22, czyli o dwa mniej od AZS UJ Kraków.
- Ta drużyna ma ogromny potencjał, który nie jest jednak wykorzystywany. Zarówno piłkarki, jak i sztab, powinni się zastanowić nad tym, że, mając takie możliwości, drugi sezon z rzędu nie walczą o mistrzostwo w sposób, w jaki powinni. Mam tu na myśli gubienie punktów z teoretycznie słabszymi od siebie rywalami, jak to były w przypadku remisu z GKS Katowice - wyjaśnia ekspertka.
Jedenastka rundy jesiennej
Nie mogło być inaczej - w naszej jedenastce dominują piłkarki Górnika Łęczna, których jest aż pięć. Stoperka Małgorzata Grec w pełni wykorzystuje szansę, jaką dał jej los i pewne jest, że gdy Agata Guściora i Jolanta Siwińska powrócą do gry po kontuzjach, będą musiały mocno się natrudzić, by „wyrzucić” Grec ze składu. Sylwia Matysik, czyli ekstraligowy „Gattuso”, to piłkarka niezawodna, która świetnie radzi sobie zarówno w defensywie, przecinając ataki rywalek, jak i ofensywie, co potwierdzają zdobywane przez nią gole. Dominika Grabowska natomiast doskonale odnalazła się na nowej dla siebie pozycji, bo w klubie została nieco cofnięta, a o Ewelinie Kamczyk i Nikoli Karczewskiej nie musimy chyba już dodawać nic ponadto, co zostało napisane powyżej. Wspomnimy tylko, że długo głowiliśmy się też nad wstawieniem do jedenastki dwóch innych piłkarek Górnika, Nataszy Górnickiej i Patricii Hmirovej, ale uznaliśmy, że musimy docenić również zawodniczki innych drużyn.
Jeśli chodzi o obsadę bramki, postawiliśmy na uznawaną przez wielu za najlepszą w swoim fachu w Ekstralidze, Karolinę Klabis. Nie ma co ukrywać, że AZS UJ Kraków w dużej mierze to jej zawdzięcza trzecią lokatę w ligowej tabeli. Na prawej obronie gra u nas ta, która zachwycała ostatnio nie tylko w GKS Katowice, ale i w reprezentacji Polski, czyli Joanna Olszewska. Na lewej stronie defensywy mamy natomiast podporę Medyka Konin, potrafiącą strzelać z rzutu rożnego wprost do bramki, a więc Natalię Chudzik. Linia pomocy to, obok wspomnianej Dominiki Grabowskiej, młoda opoka GKS Katowice - Kinga Kozak, ta, która przebojem wdziera się do seniorskiej kadry Polski, czyli Adriana Achcińska i wspomniana Sylwia Matysik. W ataku mamy zaś zawodniczki, które w rundzie jesiennej zdobyły łącznie 41 goli, bo do Eweliny Kamczyk i Nikoli Karczewskiej, dołącza tu autorka siedmiu trafień dla rewelacyjnego AZS UJ, Natalia Sitarz.
Aneta Galek
Fot. Paula Duda