Aktualności
Fakty i mity o reformie piłki kobiecej w Polsce
Będzie mniej klubów na szczeblu centralnym – FAKT
To prawda. Liczba klubów kobiecych na szczeblu centralnym od przyszłego sezonu zostanie zmniejszona z 84 do 48 zespołów. Ekstraliga będzie dalej liczyła 12 drużyn, z kolei w I lidze z dwóch grup zostanie utworzona jedna, a w II lidze z czterech powstaną dwie grupy. Powód? Zwiększenie rywalizacji na najwyższym poziomie w kraju. – Polska struktura rozgrywek ligowych jest jedną z najbardziej rozbudowanych w Europie, a przy tym liczba piłkarek w nich występujących jest zdecydowanie niższa niż w innych krajach – tłumaczy trener Nina Patalon, koordynatorka szkolenia futbolu kobiecego w PZPN.
Dla przykładu: w Niemczech jest 21 klubów na szczeblu centralnym, a we Francji – 36. Poziom jest tam zdecydowanie wyższy, dużo więcej kobiet gra w piłkę nożną, a jednak klubów w rozgrywkach centralnych jest mniej. Nawet trzykrotnie mniej niż w Polsce. W 2. Bundeslidze aż pięć zespołów to rezerwy klubów z najwyższej klasy rozgrywkowej. U naszych zachodnich sąsiadów jest 200 tysięcy piłkarek (w Polsce ok. 30 tys.), a tak mało klubów? Tak, ale na szczeblu centralnym.
Nie chodzi zatem o zmniejszenie liczby klubów kobiecych. Chodzi o podniesienie poziomu, zwiększenie rywalizacji i wprowadzenie profesjonalizmu do najlepszych klubów. Dla pozostałych utworzono nowe alternatywy. – Nie mając aż tak wielu dobrych piłkarek musimy zadbać o to, żeby rywalizowały na jak najwyższym poziomie. Chcemy stworzyć produkt, a potem zainteresować nim społeczeństwo – wyjaśnia prezes Zbigniew Boniek. – Chcąc sprofesjonalizować ligę, musimy wprowadzić standardy. Kluby muszą mieć stabilne kadry, dobre obiekty i zapewniony marketing po to, by w przyszłości przyciągać do żeńskiego futbolu coraz więcej sponsorów – dodaje Nina Patalon. W Polsce nawet na szczeblu centralnym kluby mają problemy z zebraniem osiemnastu piłkarek, wciąż nie stać ich na trenerów bramkarek czy specjalistów od przygotowania fizycznego, nie wspominając o marketingu.
Kamil Jasiński, trener AZS PWSZ Wałbrzych – czwartego klubu w Polsce(!) – przyznał, że miał problem z namówieniem do gry w swoim zespole piłkarek z niższych lig. Nie chciały podejmować wyzwania, bo mają zbyt duży komfort i wybór. Kluby z Ekstraligi nie są dla nich atrakcyjne, a same piłkarki nie chcą się rozwijać. To nie podnosi poziomu. Między poszczególnymi ligami wciąż jest przepaść, a o czołowe miejsca zwykle walczy tylko kilka klubów. Wiele z nich wciąż wycofuje się w trakcie rozgrywek. Na szczeblu centralnym mają grać faktycznie najlepsi. Pozostali powinni dążyć do tego, by takimi być.
Kluby drugoligowe martwią się, że po zmniejszeniu z czterech do dwóch grup i spadku wielu z nich do III ligi, rozpadną się. – Jeżeli ktoś uważa, że jego klub po spadku z II ligi przestanie istnieć, to coś jest tu nie tak. Istnienie klubu nie może być uzależnione od tego, w której lidze występuje. Klub powinien mieć zabezpieczone funkcjonowanie, strategię i przede wszystkim wizję rozwoju. Kluby amatorskie nie mogą grać w II lidze. Dla klubów amatorskich są rozgrywki regionalne – tłumaczy prezes Boniek.
Na szczeblu III ligi (w niektórych województwach także IV ligi) w poprzednim sezonie startowało aż 179 drużyn. Nie muszą one daleko podróżować ani ponosić dużych kosztów. A mimo to zdarza się, że kluby wycofują się z rozgrywek. Bo nie mogą skompletować kadr albo brakuje im pieniędzy. – Zaczynamy od reformy piłki kobiecej na najwyższym szczeblu. Na piłkę amatorską też przyjdzie czas – zapewnia Boniek. Alternatywą mają być też rozbudowane rozgrywki młodzieżowe (szczegóły poniżej) lub coraz popularniejsze turnieje amatorskie. Każdy będzie miał wybór. Natomiast chodzi o to, żeby chcieć być coraz lepszym.
Piłkarki będą grały mniej meczów – FAKT
W Ekstralidze od tego sezonu nie będzie już rozgrywana runda finałowa. Zamiast 27. kolejek – jak do tej pory – odbędą się 22. rundy spotkań. Tak samo będzie w I lidze. Powodów takiej zmiany jest kilka.
Przede wszystkim piłkarki w Polsce grały z częstotliwością niespotykaną niemal nigdzie indziej w Europie. Teraz będzie u nas obowiązywał dokładnie taki sam system rozgrywek ligowych, jak w Niemczech, Francji, Anglii czy we Włoszech. Polskie piłkarki rozgrywały zbyt dużo spotkań, na zbyt wielu frontach. To odbijało się nie tylko na ich formie, ale także na zdrowiu. – W Ekstralidze zanotowaliśmy największą liczbę zerwanych więzadeł od trzech sezonów – zauważa Nina Patalon. – Pamiętajmy, że większość naszych klubów wciąż funkcjonuje na zasadach półamatorskich. Piłkarki trenują często tylko kilka razy w tygodniu, łączą to z innymi zajęciami. Nie są przygotowane do takich obciążeń – przekonuje.
Dla przykładu: Ewa Pajor przed wyjazdem do Bundesligi rozegrała w ciągu jednego sezonu 74 mecze w Ekstralidze, młodzieżowych rozgrywkach klubowych oraz w reprezentacjach. Po transferze do Niemiec była przez dwa lata cierpliwie przygotowywana do rywalizacji na najwyższym poziomie. W poprzednim sezonie rozegrała 27 meczów w barwach VfL Wolfsburg i 8 spotkań w reprezentacji Polski. Łącznie 34 mecze. Nie przeszkadza jej to, a wręcz pomaga, w byciu czołową napastniczką na świecie. Reforma wprowadza w Polsce limit maksymalnie 54 meczów jednej zawodniczki (seniorki) w sezonie, pozostałe kategorie to aktualnie 50 i 40 meczów.
Bo w Polsce piłkarki – zwłaszcza te najmłodsze – w zasadzie nie miały czasu na trening. I to jest kolejny bardzo istotny powód. – Jak zawodniczki mają się szkolić, jeśli tylko rozgrywają mecze zamiast trenować? W meczach jest presja wyniku, nie ma miejsca na naukę i popełnianie błędów. My musimy zacząć porządnie trenować – tłumaczy prezes Boniek.
Tymczasem kalendarz rozgrywek pękał w szwach i bardzo trudno było znaleźć w nim jakiekolwiek wolne terminy. Kluby, w dużej przecież większości funkcjonujące półamatorsko, miały problem z rozgrywaniem meczów w środku tygodnia. I to nie, że Polska jest pod tym względem jakimś wyjątkiem. W najlepszych ligach w Europie unika się grania w ciągu tygodnia. Dopóki piłka kobieca nie będzie w pełni profesjonalna, nie będzie to możliwe. Ale to nie tak, że teraz piłkarki będą grały w Polsce tylko przez pół roku. Sezon jesienny dalej będzie kończył się z końcem listopada, a wznawiał rozgrywki na przedwiośniu. Rozbudowany i uatrakcyjniony został bowiem system rozgrywek Pucharu Polski. Drużyna, która dojdzie do finału, rozegra dodatkowych 7 spotkań w sezonie. Mistrz Polski rywalizuje dodatkowo w eliminacjach Ligi Mistrzyń.
Skorzysta na tym reprezentacja Polski. W ligach europejskich, gdzie rozgrywa się 22 kolejki, też gra się niemal przez cały rok. W Niemczech, gdzie klimat jest podobny do naszego, gra się od sierpnia do grudnia i od lutego do maja. Dłuższa jest jednak letnia przerwa między sezonami. Wynosi tam nawet 2-3 miesiące. W Polsce w tym roku trwała raptem 2 tygodnie. Gdy najlepsze reprezentacje grają w mistrzostwach Europy i świata, to w Polsce w najlepsze trwają rozgrywki ligowe. Dlatego też reprezentacja Polski od lat notuje najsłabsze wyniki właśnie w czerwcu. Odciążenie kalendarza rozgrywek na finiszu sezonu ma przygotować nas do rywalizacji w mistrzostwach Europy i świata. Reprezentacja Polski kobiet jeszcze nigdy nie grała w takich turniejach, ale musi być na to przygotowana. Wywrócenie kalendarza do góry nogami dopiero w momencie awansu zaburzy nie tylko cykl rozgrywek ligowych, ale też wpłynie niekorzystnie na przygotowania reprezentacji.
Reforma daje bogatym, a zabiera biednym – MIT
– Zacznijmy od tego, że w polskiej piłce kobiecej nie ma bogatych klubów. Chcemy, żeby takie były, dlatego wprowadzamy zmiany. Mamy nadzieję, że poprawią one sytuację organizacyjną i ułatwią rozwój naszym klubom kobiecym, ale zachęcą też największe kluby męskie w Polsce, tj. Legię, Lecha czy Cracovię do inwestycji w żeński futbol – mówi prezes Zbigniew Boniek.
PZPN przeznaczy rocznie 6 milionów złotych na pomoc finansową dla klubów. To precedens na skalę europejską. W bardzo wielu ligach żeńskie kluby nie mogą liczyć na taką pomoc. Nawet w tych najsilniejszych. We Francji i we Włoszech jeszcze w poprzednim sezonie kluby nie dostawały ani jednego centa. Nad Sekwaną dopiero od tych rozgrywek i przyjścia sponsora tytularnego mogą liczyć na 80 tys. euro dofinansowania. W Niemczech federacja dofinansowuje wyjazdy na mecze. W Polsce o kilkaset procent wzrosły nagrody dla najlepszych. Mistrz Polski zarobi 200 tys. zł, dwukrotnie więcej otrzyma zdobywca Pucharu Polski. Nagrody finansowe będą jednak nie tylko dla zdobywców trofeów. Od przyszłego sezonu każdy klub na szczeblu centralnym otrzyma dofinansowanie (w Ekstralidze 50 tys. zł, w I lidze – 25 tys., w II lidze – 10 tys.). PZPN będzie też płacił klubom za dostarczanie zawodniczek do wszystkich reprezentacji Polski. Przeznaczy na to kolejny milion złotych. Kluby otrzymają też pomoc w opiece medycznej nad zawodniczkami. A w planach są już kolejne projekty tj. dofinansowania dla trenerów
– Każdemu dajemy taką samą możliwość. Każdy ma szansę wygrać Puchar Polski czy wychować reprezentantki. A że najwięcej dostaną najlepsi? To ma zachęcać do rozwoju. W męskiej ekstraklasie kluby otrzymują po 60 mln złotych, a w I lidze po 300 tys. zł. Tam różnica jest kolosalna – odpowiada prezes PZPN.
Kluby kobiece dzięki tej pomocy mają szansę nawet kilkukrotnie zwiększyć swoje dotychczasowe budżety. Tylko od nich zależy, jak te pieniądze wykorzystają i jak będą się rozwijały.
Młode piłkarki nie będą mogły grać z seniorkami – FAKT
Miejsce młodych dziewczynek nie jest na boisku razem z dorosłymi, często nawet o kilkadziesiąt lat starszymi kobietami. Nie tylko dlatego, że nie są fizycznie przygotowane do takiej rywalizacji, ale także dlatego, że w tym wieku powinny się przede wszystkim szkolić. – Jeśli chcemy gonić Europę, to musimy mocno postawić na szkolenie – przekonuje trener Nina Patalon.
W pewnym momencie z seniorkami w jednej drużynie lub przeciwko mogły grać nawet 13-latki. Od trzech lat limity wieku w rozgrywkach seniorskich są sukcesywnie podnoszone. Kluby miały więc sporo czasu, by się do nich przygotować. Granica wyniesie 15 lat. Młode piłkarki nie zostaną jednak pozostawione same sobie, bo mocno rozbudowany został system rozgrywek młodzieżowych. Wprowadzono Centralną Ligę Juniorek U-17 i U-15. W kategorii U-13 pozostają rozgrywki wojewódzkie oraz turnieje makroregionalne, a w kategorii U-11 rozgrywki wojewódzkie. W Polsce wciąż wiele klubów ma problem z limitem wieku zawodniczek albo gra bardzo młodym zespołem w niższych ligach seniorskich. Te rozgrywki są właśnie skierowane dla nich.
– Wprowadzenie rozgrywek Centralnej Ligi Juniorek ma wydłużyć okres szkolenia. Piłkarki zbyt szybko trafiały do lig seniorskich, gdzie nie było już na to czasu i miejsca – tłumaczy Nina Patalon. – Nie patrzmy tylko na te pojedyncze perełki, które rzeczywiście we wczesnym wieku są w stanie poradzić sobie na najwyższym poziomie, ale też na całą resztę zawodniczek. One w przyszłości będą miały zasilić kluby w ligach seniorskich. W długofalowej perspektywie powinni na tym skorzystać wszyscy – dodaje.
Dziewczynki nie będą mogły grać z chłopcami – MIT
Mimo powstawania coraz większej liczby kobiecych drużyn młodzieżowych w Polsce, wciąż wiele dziewcząt zaczyna swoją przygodę z piłką od gry z chłopcami. I nikt im tego nie zamierza zabraniać! To należy podkreślić, bo wokół tego punktu narosło sporo mitów. Dziewczynki mogą grać z chłopcami do 15. roku życia. – Potem chcemy, żeby grały między sobą. Piętnastolatki to już dorosłe panny – tłumaczy prezes Zbigniew Boniek.
– Trudno powiedzieć, kiedy jest odpowiedni moment na to, żeby dziewczynka przestała grać z chłopcami. Z fizjologicznego punktu widzenia granicą jest 15 lat, kiedy dziewczynki kończą powoli etap dojrzewania, a chłopcy wkraczają w najważniejszy moment. Trzeba pamiętać, że jest to bardzo delikatny temat. Dlatego ogromna tu rola trenerów. Widzę dziewczynki, które już w wieku 13 lat się wstydzą, a znam takie, które się doskonale czują w takich zespołach. Nie chcemy tego jednak zabraniać. Wiemy, jaka jest sytuacja zwłaszcza w mniejszych ośrodkach, dlatego chcemy, żeby dziewczynki mogły grać z chłopcami do ukończenia szkoły podstawowej. Potem, jeśli chcą pozostać w futbolu, to muszą podjąć decyzję o przejściu do klubu kobiecego – dodaje Nina Patalon.
Zatem dziewczynki mogą grać z chłopcami do ukończenia 15. roku życia. Nie ma różnicy, czy będzie to jedna dziewczynka w drużynie chłopięcej, czy cała drużyna dziewczęca występująca w lidze chłopięcej. Jedyny warunek jest taki, że dziewczynki nie mogą być starsze więcej niż o dwa lata od chłopców, z którymi rywalizują, bo wtedy mają zbyt dużą przewagę fizyczną. Mogą być o dwa lata starsze, rok starsze, w równym wieku lub młodsze. Decyzję o dopuszczaniu do rozgrywek starszych zawodniczek, tj. powyżej 13. roku życia podejmują wojewódzkie ZPN.
– WZPN-y są zobowiązane rozpatrzyć każde zgłoszenie, mając na względzie rozwój piłkarek. Były takie sytuacje, że klub chłopięcy nie chciał puścić piłkarki do drużyny dziewczęcej, bo była jego najlepszą zawodniczką. Często też dziewczynki grające z chłopcami są fantastycznie przygotowane technicznie, ale nie uczą się gry w obronie, bo tą pracę wykonują za nie chłopcy – tłumaczy Nina Patalon.
To początek gruntownych zmian w futbolu kobiecym w Polsce. Trzeba jednak pamiętać, że ich efekty będzie można oceniać dopiero za kilka lat. – Nie da się wprowadzić zmian bezboleśnie. Skutki negatywne z reguły widać od razu, ale skutki pozytywne będzie można dostrzec dopiero za 2-3 lata. Dajmy sobie czas – apeluje prezes Zbigniew Boniek.
Hanna Urbaniak