Aktualności

[EKSTRALIGA KOBIET] Koniec fatalnej serii mistrzyń Polski

Aktualności20.05.2019 
Piotr Mazurkiewicz wrócił na ławkę trenerską i skierował zespół Górnika Łęczna z powrotem na kurs mistrzowski. Walki o tytuł nie odpuszczają jednak Medyk Konin i Czarne Sosnowiec, które odniosły przekonujące zwycięstwa. Szykuje się niesamowity finisz sezonu. Utrzymanie w Ekstralidze kobiet zapewniła sobie Olimpia Szczecin.

Nie można jeszcze powiedzieć, że Górnik Łęczna kryzys ma już za sobą, ale po raz pierwszy od wielu tygodni kibice zobaczyli mistrza Polski walczącego o zwycięstwo do ostatnich minut. Efekt? Pierwsza wygrana od pięciu spotkań, która przywróciła w zespole wiarę w obronę tytułu. Ta wygrana nie przyszła bowiem łatwo. AZS PWSZ Wałbrzych na zastępczym stadionie w Świdniku postawił trudne warunki, choć nie ustrzegł się fatalnych w skutkach błędów. - Odzyskałyśmy wiarę w to, że możemy walczyć do samego końca i wygrywać - mówiła po meczu obrończyni Górnika Małgorzata Grec w rozmowie z „Kurierem Lubelskim”.

Po zaciętym początku spotkania Górnik objął prowadzenie po strzale Gabrieli Grzywińskiej z pola karnego, dla której było to już 15. trafienie w sezonie. W poprzednich meczach - choćby z Czarnymi czy z Medykiem - zespół z Łęcznej też pierwszy obejmował prowadzenie, a mimo to przegrywał. Tym razem z pomocą mistrzyniom Polski przyszły jednak rywalki. Na początku drugiej połowy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Dominiki Grabowskiej piłkę w spektakularny sposób do własnej bramki skierowała bowiem Katarzyna Rozmus. Wałbrzyszanki szybko zdobyły kontaktowego gola po strzale Klaudii Fabovej i na moment w szeregach Górnika znów zrobiło się nerwowo. Ale wtedy znów pomogły im… rywalki. Po błędzie bramkarki Jagody Sapor trzeciego gola strzeliła Krystyna Sikora. AZS PWSZ znów odpowiedział trafieniem Klaudii Miłek, ale tym razem nie był w stanie urwać punktów mistrzyniom Polski.

Dla zespołu z Wałbrzycha ta porażka oznacza raczej koniec marzeń o mistrzostwie Polski, a będzie też trudno o zdobycie brązowego medalu. Górnikowi kroku dotrzymują już tylko Medyk Konin i Czarne Sosnowiec. Zespół Romana Jaszczaka nie dał się zaskoczyć GKS Katowice i wciąż ma tyle samo punktów, co Górnik. Beniaminek sprawił już w tym sezonie niejedną niespodziankę (w tym roku przegrał tylko dwa mecze), ale koninianki odrobiły zadanie domowe. Objęły prowadzenie po tym jak pechowo piłkę głową do własnej bramki po rzucie rożnym skierowała Nicole Brzęczek. W drugiej połowie na moment zrobiło się nerwowo, gdy „GieKSa” doprowadziła do wyrównania z rzutu karnego. Wszelkie wątpliwości szybko jednak rozwiała Natalia Chudzik, która wykorzystała podanie Anny Gawrońskiej. W końcówce spotkania, po strzale lewoskrzydłowej, kropkę nad „i” postawiła jeszcze Dominika Kopińska, ustalając wynik spotkania na 3:1.

Czarne bez bramkarki Anny Szymańskiej i napastniczki Dżesiki Jaszek nieoczekiwanie łatwo poradziły sobie z SMS Łódź. Mecz fantastycznie się jednak dla nich rozpoczął, bo objęły prowadzenie już w 30 sekundzie meczu, gdy Martyna Wiankowska strzałem z linii pola karnego pokonała Danutę Paturaj. Był to zupełnie inny mecz niż przed dwoma tygodniami w półfinale Pucharu Polski, gdy o rozstrzygnięciu decydowały dopiero rzuty karne. Tym razem przewaga zespołu z Sosnowca nie podlegała żadnej dyskusji. Defensywę łodzianek we dwójkę rozmontowały Wiankowska z Patricią Hmirovą. Ta pierwsza strzeliła gola i zanotowała dwie asysty, a Słowaczka zaliczyła dwa gole i jedną asystę. 17-letnia bramkarka Martyna Małysa nie miała zbyt wiele pracy w bramce Czarnych, które tracą do Górnika i Medyka tylko trzy punkty.

W Poznaniu strzelaninę urządził sobie AZS PSW Biała Podlaska. Polonia po raz trzeci w tym sezonie straciła w jednym meczu dwucyfrową liczbę bramek i widać, że marzy o zakończeniu rozgrywek. Ile dla Olimpii Szczecin znaczy Roksana Ratajczyk pokazał mecz z Mitechem Żywiec. Reprezentantka Polski wróciła na boisko po poważnej kontuzji, a zespół Olimpii wygrał po raz pierwszy od dwóch miesięcy. Szczecinianki bez swojej liderki były kompletnie bezradne. Ale po jej powrocie sytuacja się odwróciła. Mitech napędzony ostatnim zwycięstwem we Wrocławiu prowadził do przerwy 1:0, ale w drugiej połowie pozwolił sobie wbić dwa gole. Ze Szczecina wrócił bez punktów i z coraz mniejszymi szansami na utrzymanie w Ekstralidze.

Tylko dwie drużyny wciąż nie są pewne zachowania ligowego bytu - AZS Wrocław i Mitech Żywiec. A, że zostało tylko jedno miejsce w elicie, to między nimi rozstrzygnie się kto spadnie z ligi, a kto w niej zostanie.

PIŁKARKA KOLEJKI - Martyna Wiankowska (Czarni Sosnowiec)
Do tej pory to nie był jej najlepszy sezon. Straciła miejsce w podstawowym składzie reprezentacji Polski, w lidze też nie błyszczała. Ale w starciu ze swoją byłą drużyną z Łodzi zaprezentowała wielki potencjał. 22-letnia Wiankowska od pierwszego gwizdka sędzi pokazywała wielką ochotę do gry. Cały czas pod grą, biegała od pola karnego do pola karnego i nie było to bieganie bezproduktywne. Już w 30. sekundzie otworzyła wynik spotkania, a później jeszcze wypracowała gole Patricii Hmirovej i Marcie Cichosz. Wreszcie wzięła ciężar gry na swoje barki. W lidze na ogół nie ma bowiem zbyt wielu zadań defensywnych, a w ofensywie czuje się zdecydowanie lepiej i ma możliwości, by to pokazywać. Pora więc by rozwinęła skrzydła.

WYDARZENIE KOLEJKI - Odrodzenie mistrzyń Polski
Co odmieniło zespół Górnika? - Na odprawie powiedziałem dziewczynom, że zaczynamy od zera. Jest zero punktów, zero bramek i cztery zespoły, które liczą się w walce o medale - przyznał trener Piotr Mazurkiewicz na łamach „Kuriera Lubelskiego”. Najprostsze środki często bowiem są najlepsze.
Mazurkiewicz, który po niespełna dwóch miesiącach wrócił na ławkę trenerską, nie silił się na wymyślanie cudów, a odwołał się do najskuteczniejszych metod, które w poprzednim sezonie przyniosły klubowi dublet. Nie próbował zmieniać zawodniczkom pozycji na boisku czy eksperymentować z taktyką, jak jego tymczasowy zmiennik Szymon Gieroba. Puścił do boju to, co akurat - wobec licznych kontuzji - miał najlepszego. I to zdało egzamin. Pomógł też powrót po kontuzji Emilii Zdunek. Bez niej Górnik w tym sezonie potrafił wygrać tylko z Polonią Poznań. Tym razem Górnik znów był waleczny i znów był kreatywny. Mimo, że wciąż popełniał błędy, to potrafił dominować na boisku i dobijać przeciwnika. Znów stał się głównym kandydatem do mistrzostwa Polski.

24. KOLEJKA EKSTRALIGI KOBIET

Czarni Sosnowiec - SMS Łódź 4:0 (2:0)
Bramki: Wiankowska 1’, Hmirova 26’, 61’, Cichosz 55’

Górnik Łęczna - AZS PWSZ Wałbrzych 3:2 (1:0)
Bramki: Grzywińska 34’, Rozmus 47’ samobójcza, Sikora 83’ - Fabova 51’, Miłek 90’

GKS Katowice - Medyk Konin 1:3 (0:1)
Bramki: Brzęczek 14’ samobójcza, Olszewska 62’ k - Chudzik 64’, Kopińska 88’

Olimpia Szczecin - Mitech Żywiec 2:1 (0:1)
Bramki: Litwiniec 48’, Brzozowska 80’ - Stopka 22’

Polonia Poznań - AZS PSW Biała Podlaska 0:10 (0:4)
Bramki: Płoska 7’, 25’, Lefeld 9’, 80’, Cieśla 12’, Gąsieniec 52’, 78’, Niedbała 56’, Stasikowska 79’, 88’

Mecz AZS UJ Kraków - AZS Wrocław przełożony na wtorek 21 maja o godz. 14 ze względu na udział gospodyń w finale Pucharu Polski w futsalu.

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności