Aktualności

Krystian Bielik: Jestem gotowy na Liverpool

Wywiady11.08.2016 
Krystian Bielik już w niedzielę może zadebiutować w Premier League. 18-latek podczas okresu przygotowawczego wyjechał z pierwszym zespołem Arsenalu na tournée w Stanach Zjednoczonych, gdzie „Kanonierzy” przygotowywali się do nowego sezonu. Na inaugurację rozgrywek podopieczni Arsene’a Wengera zmierzą się Liverpoolem. – Jeśli trener na mnie postawi, na pewno go nie zawiodę – powiedział Krystian Bielik w rozmowie z Łączy Nas Piłka.

1,5 roku trafiłeś do Arsenalu jako defensywny pomocnik. Obecnie nie tylko jesteś środkowym obrońcą, ale też wyglądasz jak obrońca.
W Londynie wylądowałem w styczniu. Miałem długą przerwę w zajęciach, dlatego początkowo trenowałem tylko ze szkoleniowcami przygotowania fizycznego. Z czasem zacząłem chodzić na siłownię, ale to podczas przygotowań do rozpoczynającego się w sobotę sezonu pracowałem najintensywniej. Pierwszy raz przepracowałem cały okres z pierwszą drużyną, byłem z nią na tournée w Stanach Zjednoczonych, później polecieliśmy do Norwegii i Szwecji. Ciężkie treningi, mecze, przeloty – to wszystko dało mi w kość. Nabrałem masy, stałem się silniejszy i na pewno bardziej dojrzały.

Po pierwszych meczach na środku obrony mówiłeś, że grasz na tej pozycji tymczasowo. Co się zmieniło?
W Arsenalu początkowo trenowałem z zespołem U-21. Pewnego dnia trener powiedział, że klub chce sprawdzić mnie na środku obrony. Nie ukrywam, że byłem trochę zawiedziony, ponieważ zawsze bardzo ciągnęło mnie do przodu. Mimo wszystko spodziewałem się, że po kilku zajęciach wrócę na swoją pozycję. Mijały jednak kolejne treningi, grałem kolejne mecze na obronie i coraz lepiej sobie radziłem. Z czasem uwierzyłem, że naprawdę mogę być dobrym obrońcą i obecnie pracuję nad tym, aby tak było. Najwięcej dają mi mecze w pierwszym zespole, bo podczas nich najwięcej się uczysz.

Twoje zadania boiskowe bardzo się zmieniły?
Mam wyprowadzać jak najwięcej piłek do środka pola i z tym nieźle sobie radzę. Jeśli zagrasz mocniej, pomocnicy przyjmą podanie kierunkowo i zrobią z tego akcję. Wtedy jesteś szczęśliwy, bo to ty ją zacząłeś i pomogłeś. To właśnie jest moja rola w drużynie.



Jak wyglądają treningi u Arsene'a Wengera?

Przedsezonowe treningi są bardzo wyczerpujące. Zajęcia zawsze zaczynamy rozgrzewką z piłką: przyjęcie przed manekinem, zmiana kierunku, podanie na jeden kontakt. Następnie odbywają się gierki 8 na 8, na małe bramki, na bardzo małym boisku, dzięki czemu gra jest niezwykle szybka. 3/4 czasu to zajęcia z futbolówką. Ostatnia część zajęć jest typowo biegowa. Zupełnie inaczej wyglądają treningi w trakcie sezonu, gdy Arsenal gra bardzo dużo meczów w krótkich odstępach czasowych. Po każdym spotkaniu mamy dzień wolny, ewentualnie basen i masaże. Pierwszy trening w tygodniu ma już charakter przedmeczowy, bo lada moment czeka nas kolejne spotkanie. Funkcjonujemy więc w systemie: mecz – wolne – trening przedmeczowy, mecz – wolne – trening przedmeczowy. I tak cały czas.

Co z taktyką?
Zajmujemy się nią na treningu przedmeczowym. 11 na 11 i 10-minutowe przesuwanie po całym boisku. Na murawie są z nami trenerzy asystenci, a wszystkiemu zza linii bocznej przygląda się Arsene Wenger, który co jakiś czas coś skoryguje. Na taktyce też się zatem skupiamy, ale nie tak bardzo jak na wydolności.

Często rozmawiasz z trenerem Wengerem?
Trener czasem zapyta, jak się czuję, za coś pochwali, a kiedy indziej udziela wskazówek. To bardzo poważny człowiek, ale ma poczucie humoru i potrafi śmiać się z samego siebie oraz drużyny.

Jak porównałbyś treningi u Wengera i Henninga Berga, z którym pracowałeś w Legii Warszawa?
Do Warszawy przyjechałem w lipcu i z tego co pamiętam, przedsezonowe treningi nie były aż tak ciężkie. Zajęcia w trakcie sezonu były natomiast bardzo podobne do tych w Arsenalu. Trener Berg był piłkarzem w Anglii, więc wiedział, o co chodzi. Największa różnica jest pod względem piłkarskim. W Arsenalu wszystko odbywa się 3-4 razy szybciej. Do tego dochodzi dokładność podania, jakość przyjęcia piłki, czy pomysł na jej rozegranie. Pod tym względem to dwa inne światy.



Jak żyje Ci się w Anglii?

Początki były naprawdę trudne. Nowy język, nowa kultura, a w dodatku nie miałem żadnych znajomych. Język był największym problemem. Nie znając angielskiego nie poznasz nikogo, nie zaprosisz na obiad. A jak zaprosisz to o czym będziesz rozmawiać? Jak?

Znalazłeś kogoś, kto zastępuję Ci Mateusza Hołownię, najlepszego kumpla z Legii?
„Hołek” jest niezastąpiony, więc nie ma na to szans. Czas, który spędziłem z „Matim” w Legii, zapamiętam do końca życia. W Londynie początkowo nie miałem żadnych kolegów, aż pewnego dnia poznałem dwóch chłopaków z Polski. Jeden z nich to kuzyn napastnika Lecha Poznań Krzyśka Gładosza. Polubiłem ich, zaczęliśmy się spotykać i dziś są moimi przyjaciółmi. Gdy mam wolny dzień, staramy się wspólnie spędzać czas. W Anglii czuję się więc już bardzo dobrze, ale czasem tęsknię za domem.

Opanowałeś już angielski?
Tak. Jest tu taka zasada, że jeśli do klubu trafia zawodnik poniżej 18. roku życia, to klub musi zrobić wszystko, aby nauczył się języka angielskiego. Na początku miałem 6 godzin lekcji w tygodniu, później 4. Przed wakacjami pojechałem na egzamin i zdałem go na 80 procent, a jako jedyny zdawałem poziom rozszerzony.

Nawiązałeś już kontakt z kimś z gwiazd z Arsenalu?
Powoli nawiązuję. Wcześniej było tak, że raz poszedłem na trening z pierwszym zespołem, potem trenowałem z U-21, potem dwa treningi w „jedynce” i znów w rezerwach. W ten sposób trudno się z kimś skumplować. Początkowo bardzo pomagali mi Wojtek Szczęsny i Jack Wilshere. Na tournée w Stanach Zjednoczonych zżyłem się także z pozostałymi chłopakami. Francis Coquelin i Santi Cazorla czasem sobie ze mnie żartują, ale nie pozostaje im dłużny i w efekcie bywa zabawnie. Gdy wychodzimy na trening, żarty się kończą i dajemy z siebie wszystko. Czasem „podepczę” trochę Cazorlę, on krzyczy na mnie, czasami nawet wyzywa, ale poza boiskiem jest naprawdę dobrym kolegą.



Podczas przygotowań do nowego sezonu pierwszy raz przebywałeś z zespołem tak długo. Czy koledzy przygotowali dla Ciebie jakieś specjalnie powitanie?

Ja, Rob Holding i Granit Xhaka mieliśmy chrzest podczas kolacji przed pierwszym meczem w USA. Postawili nam krzesło na środku sali, musieliśmy na nim stanąć i coś zaśpiewać. Było naprawdę dużo śmiechu.

Jak dowiedziałeś się, że lecisz do USA?
Po powrocie z wakacji przez niespełna tydzień trenowałem z zespołem U-21, bo pierwsza drużyna miała nieco dłuższe wakacje. Gdy chłopaki wrócili do zajęć, dołączyłem do nich. Po jednym z treningów trener wszedł do szatni i powiedział, że ty, ty i ty lecisz do Ameryki. Pogratulował i powiedział, że mamy dać z siebie wszystko.

Czytając angielskie media po Twoich występach w USA widać, że wziąłeś sobie do serca słowa trenera, bo regularnie zbierasz pochwały od dziennikarzy.
Dobrze, że mnie chwalą, ale nie ma się czym podniecać. To tylko bodziec do jeszcze cięższej pracy.

Im bliżej rozpoczęcia sezonu, tym więcej spekulacji na temat Twojej najbliższej przyszłości w Arsenalu. Jak Ty oceniasz swoją sytuację w ekipie „Kanonierów”?
Do startu rozgrywek przygotowywałem się z resztą zespołu i jak każdy, chciałbym grać. We wtorek do treningów wrócił Laurent Kościelny, ale on w niedzielnym meczu z Liverpoolem na pewno jeszcze nie zagra. W starciu z Manchesterem City kontuzji doznał Gabriel Paulista, wcześniej Per Mertesacker. Ze zdrowych środkowych obrońców jestem więc ja, Rob Holding i Calum Chambers. Trener Wenger z naszej trójki musi wybrać dwóch i bardzo chciałbym, aby dał mi szansę. Wiem, że jestem od nich młodszy, mam mniej doświadczenia, ale uważam, że nie ma dużej różnicy w naszych umiejętnościach. Holding i Chambers mają przewagę, ponieważ to para stoperów z reprezentacji Anglii U-21. Możliwe, że trener postawi na nich, bo obaj dobrze się znają i są zgrani. Jeśli da mi szansę, na pewno go nie zawiodę.



Trener zapowiedział, że jeśli w grudniu nie będziesz gotowy, aby pomóc drużynie w meczach, to zostaniesz wypożyczony.

Jeśli z Liverpoolem zagrają Holiding i Chambers, będę jeszcze ciężej pracował, a grając w zespole U-23 będę zbierał doświadczenie i pokazywał się z jak najlepszej strony. Jeżeli w grudniu nie będę gotowy do gry w pierwszym zespole Arsenalu, pójdę na wypożyczenie. Wrócę jako lepszy zawodnik i będę chciał grać.

Niedawno z Leicester City związał się Bartosz Kapustka. Kontaktowaliście się już?
Nigdy nie poznałem Bartka osobiście, więc się nie kontaktowaliśmy. Mam nadzieję, że w przyszłości spotkamy się na kadrze, bo wbrew temu co pisały media, nigdy z niej nie zrezygnowałem i nigdy z niej nie zrezygnuję. Gra w reprezentacji Polski to dla mnie święto, więc jestem do dyspozycji trenera.

Rozmawiał Szymon Bartnicki

fot. arsenal.com

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności