Aktualności
Wolontariusz w stopniu harcmistrza. Historia Bartka Bajdy
– Do czternastego roku życia trenowałem piłkę nożną. Niestety doznałem kontuzji, która nie pozwoliła już wrócić do tego, co działo się przed urazem. Konkurencja odjechała. Trenowałem w Agrykoli, zahaczyłem o kadrę Mazowsza, ale nie będę opowiadał, że zapowiadałem się na wielkiego piłkarza. Zresztą nie miałem ambicji do zawodowego grania w piłkę. Na pewno jednak lubiłem pokopać, grałem na prawej obronie i miałem smykałkę do przewidywania boiskowych zagrań – uśmiecha się Bartek.
Kontuzja kontuzją, ale nasz bohater nie miał zamiaru rezygnować ze sportu. I to nie tylko w roli zawodnika-amatora. Im więcej ciekawych, nowych doświadczeń, tym lepiej!
– Po okresie piłkarskim, zabrałem się za trenowanie innych dyscyplin. Było aikido, piłka ręczna, pojawił się również tenis stołowy. Obecnie squash, bilard, a nawet curling! Jakby tego było mało, na studiach przez trzy lata byłem sędzią piłkarskim. Choć bardzo dobrze wspominam samo doświadczenie, to jednak trudny kawałek chleba. Najwyżej sędziowałem jako liniowy na meczach IV ligi. Ale chrzest bojowy przechodzi się wcześniej, to jest spora presja i trzeba mieć do tego odpowiedni charakter – mówi Bajda.
Piłkarsko Bartkowi obecnie najbliżej do miasta The Beatles. Konkretniej do jego czerwonej części. Liverpool F.C. to klub, któremu Bartek jest wierny od czasów Jerzego Dudka.
Harcerz-informatyk
Nasz bohater to umysł ścisły. Zaczęło się od zainteresowania matematyką, później doszła informatyka, a na studia wybrał kierunek „kryptologia i cyberbezpieczeństwo”.
– Można powiedzieć, że jestem takim pozytywnym hakerem. Dbam o to, żeby w różnych aplikacjach funkcjonowały odpowiednie zabezpieczenia. Dodatkowo do tej informatycznej części życia dokładam gry planszowe, które testuję. To fajna odskocznia, połączenie gier, rozgrywki, szansa na dotknięcie czegoś od środka, na etapie produkcji – wyjaśnia Bajda.
To jednak nie koniec ciekawych kierunków w życiu naszego bohatera. Tu pojawia się też historia związana z wolontariatem Bartka. W jego przypadku rozmawiamy o harcmistrzu ZHR (tj. Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej). To najwyższy instruktorski stopień harcerski, efekt wieloletniej działalności w roli harcerza.
– Dlatego też z uśmiechem mogę przyznać, że wolontariatem zajmuję się od dziecka. To świetna szkoła życia. Harcerstwo uczy przede wszystkim tzw. umiejętności miękkich. Tu nie znajdziesz żadnych wykładów, lekcji. Człowiek musi się skupić na zadaniach praktycznych, które w przyszłości okazują się mieć bezcenną wartość. Ja zaczynałem swoją przygodę razem z czwórką kolegów z osiedla. Patrząc na dzisiejszą rzeczywistość, wykruszył się tylko jeden. Harcerstwo jest mało reklamowane, ale proszę mi wierzyć, że jak się wejdzie w to środowisko, szybko można przesiąknąć. Bycie harcerzem jest mniej popularne od bycia piłkarzem. Ale myślę, że każda z tych ról ma w sobie coś szczególnego – uśmiecha się Bartek.
Sportowy wolontariat warszawianin rozpoczął od Maratonu Warszawskiego. Bartek był wtedy w klasie maturalnej. Następnie były mistrzostwa świata siatkarzy w 2014 roku, zakończone dla Polaków złotym medalem. To był też pierwszy duży turniej, w którym Bajda wziął udział.
Turniej „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” i jego magia
Choć szlaki turniejowe zostały przetarte w przypadku siatkówki, to do piłki ręcznej Bartek ma największy sentyment. Lista imprez sportowych, w których zaczął udzielać się nasz bohater, rosła (i rośnie nadal) w ekspresowym tempie.
– Mam za sobą sporo wydarzeń na PGE Narodowym. Tradycją stał się udział w Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”, gdzie byłem już cztery razy. Poznajesz świetnych ludzi, tworzycie razem fajną paczkę i człowiek wyczekuje każdej kolejnej majówki i wolontariackiego spotkania. Zaliczyłem też kilka spotkań reprezentacji Polski w Warszawie. Gdybym miał jednak wybrać te najważniejsze dla siebie imprezy, stawiam na dziecięcy Turniej oraz mistrzostwa Europy w piłce ręcznej. W tym drugim przypadku byłem wolontariuszem w Katowicach – wspomina Bartek.
Pojawia się pytanie, dlaczego akurat takie wybory ulubionych imprez w roli wolontariusza?
– Turniej „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” jest niezwykły również ze względu na więź, jaką masz z drużyną, której jesteś wsparciem podczas turnieju. Czujesz, że ta praca jest bardzo potrzebna. Dzieje się bowiem bardzo dużo i trzeba zachować sporo zimnej krwi, żeby odpowiednio wszystko dograć. Co ciekawe, w przypadku Turnieju praktycznie za każdym razem lądowałem ze swoimi drużynami na trzecim stopniu podium. Przełamanie przyszło podczas tegorocznego Turnieju o Puchar Prezesa PZPN w 2021 roku. Wspierałem dwie drużyny z Wrocławia, Śląsk i Parasol i obie sięgnęły po końcowe sukcesy! – cieszy się Bajda.
W przypadku mistrzostw Europy szczypiornistów pojawia się również zamiłowanie Bartka do eksplorowania nowych miejsc. Czyli realizowania planu połączenia przyjemnego z pożytecznym, na które pozwala wolontariat.
– Lubię oglądać piłkę ręczną. Podczas ME miałem ciekawe zadania do realizowania, jako wolontariusz. Początkowo przygotowywałem się co roli scoutera, czyli działałem ze statystykami. Ostatecznie po odbytym szkoleniu okazało się, że pomogę przy tzw. floor managment. Pomagałem w organizacji najważniejszego terenu związanego z meczem. A dodatkowo mogłem już w trakcie meczu z najlepszych miejsc spoglądać na grę najlepszych szczypiornistów w Europie. Fajnie też było zajrzeć do Katowic na dłużej. Jeśli tylko mam możliwość, staram się poznać nowe miasto. Dodatkowo nawiązujesz też fajne znajomości z kimś miejscowym, kogo można później odwiedzić przy innej okazji – zauważa Bartek.
Być częścią wydarzenia!
Zawodowe życie i mijające lata w pewnym stopniu ograniczają możliwości czasowe, żeby zaangażować się we wszystko, co by się chciało. Taka proza życia dotyka również naszego bohatera, który potrafi jednak w odpowiedni sposób zarządzać swoim czasem. Dzieląc takowy w sposób pozwalający na kolejne plany w roli wolontariusza.
– Na celowniku mam mistrzostwa świata piłkarzy ręcznych za dwa lata. Chciałbym też zaliczyć jakiś turniej poza Polską, zobaczyć, jak to jest. Przysnąłem z rekrutacją na finał Ligi Europy UEFA w Gdańsku, zatem tutaj już nic nie nadrobię. Do tego dopisałbym już tradycyjną majówkę z Turniejem „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” i pewnie jeszcze kilka opcji, związanych z Warszawą i PGE Narodowym – wylicza Bajda, dodając: – Fajne jest też to, że wolontariat daje możliwość bycia częścią wydarzenia sportowego, które po latach jest wspominane przez kibiców i przyjaciół. Kiedy widzisz, że pomagałeś w zrealizowaniu danego fragmentu wydarzenia, to dodatkowa motywacja. Być tam i czuć, że pomagasz. Zbieram też doświadczenia, które pozwalają pomóc młodszym ode mnie wolontariuszom. Wyczuwam, że robię się coraz starszy w naszym zespole, ale to w niczym nie przeszkadza, żeby nadal czerpać radość z wolontariatu – kończy Bajda.
Maciej Piasecki
Na zdjęciu głównym Bartek pierwszy z lewej w dolnym rzędzie