Aktualności
Wiek to tylko liczba! W wolontariacie nie ma on znaczenia
Nie tylko od święta, ale i na co dzień. Takie przesłanie powinien mieć 14 listopada, czyli tzw. Światowy Dzień Seniora, obchodzony także w Polsce. W kalendarzu pojawia się bowiem kilka dat do celebrowania roli osób dojrzałego bądź starszego wieku. Każde z nich powinno mieć jednak swój jasny przekaz. Seniorzy to ludzie o bezcennej wartości.
Są wokół nas, niestety często zupełnie niezauważeni… Proces starzenia się społeczeństw jest jednak naturalną koleją rzeczy. Według badań na świecie żyje około 700 milionów osób powyżej 60. roku życia. Statystyka pokazuje, że w 2050 roku ma ich być nawet 2 miliardy. Co więcej, dziesięć lat później, seniorzy będą stanowić nawet jedną trzecią populacji.
Czasy inne niż zwykle
Okazji do świętowania faktycznie jest kilka, od 15 czerwca, tj. Światowego Dnia Praw Osób Starszych, poprzez 1 października, czyli Międzynarodowego Dnia Osób Starszych, kończąc właśnie na 14 listopada. Najczęściej w takich dniach prowadzonych było wiele szczególnych akcji. Od darmowych badań u specjalistów, poprzez występy artystyczne. Nie brakowało też wspólnych spotkań społeczności ludzi wiekowo zaawansowanych.
Sytuacja związana z COVID-19 spowodowała jednak, że obecnie trudno jest wyobrazić sobie nawiązanie do dobrych praktyk z przeszłości. I zwłaszcza w tak nietypowym okresie w szczególności należy wspomóc naszych seniorów. Czasem, ze względu na tak nietypowy czas oraz obostrzenia, miłym gestem jest zwyczajna, dłuższa rozmowa. Sposobów na komunikację w obecnych realiach z pewnością nie brakuje.
– Muszę przyznać, że to dla mnie bardzo trudny czas. Chciałbym móc być bardziej aktywny, ale niestety, niekoniecznie mogę sobie na to pozwolić. Brak spotkań z ludźmi to coś, co jest najbardziej bolesne. Wypatruję kolejnych dni, w których być może sytuacja ulegnie zmianie. Poczynając od wolontariatu Polskiego Związku Piłki Nożnej, poprzez moją aktywność przy Muzeum Powstania Warszawskiego… To wszystko ma swoją szczególną wartość i tęsknię za takimi możliwościami – przyznaje Piotr Kowalski, jeden z wolontariuszy-seniorów.
Piotrek Kowalski z grupą wolontariuszy podczas meczu reprezentacji Polski
Grupa wybrańców
Na naszych łamach wspominaliśmy kilka historii związanych z seniorami. Jedną z nich była opowieść o Józefie Krzynówku, 70-latku z Sosnowca, mocno aktywnym w ramach wolontariatu. Postać pana Józefa jest najlepszym przykładem na to, że jeśli tylko jest chęć i pozwala na to zdrowie, pomagać można w każdym wieku.
– Jest tak wiele różnych imprez, przy których pomagałem, że trudno to zliczyć. Od jakiegoś czasu prowadzę specjalny zeszyt, bo inaczej nie miałbym szans wszystkiego zapamiętać – przyznawał z uśmiechem nasz bohater z Sosnowca. Co ciekawe, uczestnicząc w programie wolontariatu podczas mistrzostw świata w Rosji (2018), Krzynówek znalazł się w grupie zaledwie 1,5 procenta osób powyżej 60. roku życia. – Dzień bez wolontariatu to dzień stracony. Niezależnie od wieku, warto dawać coś od siebie – kwitował doświadczony wolontariusz.
Józek Krzynówek pomaga kibicom podczas meczu w Chorzowie
Podobne odczucia ma pan Piotr, cytowany wcześniej, jeden z najbardziej „wiekowych” w wolontariackiej kategorii. Kowalski wywodzi się z Warszawy.
– Moja historia z wolontariatem rozpoczęła się od tego, że kiedyś sam potrzebowałem pomocy, jako wychowanek domu dziecka. Pamiętam, że przychodzili do nas ludzie, którzy chcieli pomóc, a ja tę pomoc zapamiętałem. Od domu dziecka, poprzez harcerstwo, później zacząłem być instruktorem piłki nożnej. I szkoliłem młodych adeptów. To były dzieciaki właśnie z tego domu dziecka, z którego się wywodzę. Tak zaczął się mój czynny wolontariat, wielka pasja, przy której mogłem się dodatkowo rozwijać – przyznaje pan Piotr.
Wolontariacka nić porozumienia
Choć Kowalski nie ma jeszcze skończonych 60 lat, wie dobrze, że znajduje się wśród „wybrańców” w gronie wolontariuszy o tym największym, życiowym doświadczeniu.
– Co do kwestii wieku, początkowo wyczuwałem pewien dystans ze strony młodszych koleżanek i kolegów wolontariuszy. Nie za bardzo wiadomo było, jak się zachować w stosunku do mnie, w końcu spokojnie mógłbym być ojcem, a nawet dziadkiem niektórych – opowiada z uśmiechem rodowity warszawiak.
Szybko okazywało się jednak, że „lody” topniały, a szybkie przełamanie i praca w grupie, scalały wolontariuszy, niezależnie od wieku.
– W wolontariacie nie ma rozmawiania per „pan” czy „pani”. Co wcale nie znaczy, że brak tu kultury czy dobrego wychowania. Po prostu, kiedy człowiek wchodzi w grupę, wszyscy lądujemy w tej samej beczce. Nasze zadania, wyzwania przed którymi stoimy, nie są zależne od wieku. A skoro kochamy pomagać, to łapiemy nić porozumienia i nie myślimy już, kto ma ile lat, tylko jak może pomóc. Wiek to tylko liczba – podkreśla Kowalski.
Mieć to w sercu
W taki właśnie sposób należy podchodzić do ludzi dojrzałych, seniorów. Z przekonaniem, że możemy się od nich czegoś dowiedzieć, nauczyć, ale i sporo dać. Nie ma bowiem nic lepszego, jak międzypokoleniowa wymiana poglądów. Myśli, które spotykają się na wielu płaszczyznach, często niespodziewanie odnajdując wspólne mianowniki.
– Można poznać naprawdę niesamowitych ludzi, wspaniałych sportowców. Kibic kupuje bilet, a po zawodach musi wyjść. My natomiast mamy z zawodnikami bezpośredni kontakt, możemy im pomagać. To bardzo motywujące – przyznaje Krzynówek.
– Pamiętam, że przy PZPN po raz pierwszy pomogłem w roli wolontariusza przy okazji tzw. Dnia Dziecka organizowanego właśnie przez piłkarską centralę. Poznałem wówczas wielu fantastycznych ludzi, otwartych na wspólne działania. Działo się to w Parku Agrykola i wszystkie dzieciaki mogły być dowartościowane. Niezależnie od wieku. I tak to działa też w przypadku wolontariatu. Sądzę, że człowiek chce czuć się potrzebny. Dlatego właśnie liczę, że wkrótce się spotkamy na kolejnej, wspólnej imprezie sportowej. Tego życzę sobie, ale i wszystkim tym, którzy mają w sercu wolontariat – kończy Kowalski.
I tej nadziei, zwłaszcza w takim dniu, na pewno się trzymajmy!
Maciej Piasecki