Aktualności
„To niesamowite uczucie, móc wesprzeć organizację meczu reprezentacji Polski”
Choć ma dopiero 20 lat, już może się pochwalić dużym wolontariackim doświadczeniem. Nic dziwnego, bo niesienie pomocy było wartością, którą rodzice wpajali jej od małego. W ubiegłym roku po raz pierwszy wzięła udział w Programie Wolontariatu PZPN, a w przyszłości ma nadzieję zaangażować się w wolontariat na Camp Nou w Barcelonie. Poznajcie Gosię Bareję – niezwykle pozytywną, młodą dziewczynę, która – jak sama mówi o sobie – nie potrafi usiedzieć w jednym miejscu.
Przygoda Gosi z wolontariatem rozpoczęła się bardzo wcześnie, bo już w szkole podstawowej. Głównie dzięki rodzicom, którzy od małego przekonywali ją, że warto pomagać innym.
– Zaczęło się od akcji „dziewczynka z zapałkami”, polegającej na pakowaniu zakupów w sklepach. W gimnazjum brałam udział w zbiórkach żywności, a w liceum dołączyłam do Szkolnego Koła Caritas, którego opiekunem był Pan T. Końko. Z tego miejsca chciałabym mu bardzo podziękować, bo to on na dobre rozwinął we mnie duszę wolontariuszki. Jako koło organizowaliśmy wiele akcji: zbiórki żywności, kolędowanie w siedleckim „Domu nad Stawami”, krwiodawstwo, zbiórki karmy dla psów… – wspomina Gosia.
Urodzona w Żelkowie 20-latka uwielbia zwierzęta. Sama posiada dwa psy i królika, studiuje zoopsychologię z animaloterapią i wolontariacko pomaga w stowarzyszeniu „Zwierzoluby z Siedlec”. Od dziecka przejawiała również pociąg do futbolu. Zaczęło się od kopania piłki z dziadkiem i oglądania z tatą meczów w telewizji, potem była szkolna drużyna piłkarska, a następnie pięć lat gry w żeńskiej drużynie Pogoni Siedlce.
fot. archiwum prywatne
– Przez pewien czas cały pokój miałam wyklejony plakatami z piłkarzami. Każdy, kto przychodził, myślał, że to pokój brata – śmieje się nasza rozmówczyni.
W pod koniec liceum Gosia zaangażowała się w wolontariat w lokalnej Pogoni Siedlce, który kontynuuje do dziś, a w ubiegłym roku po raz pierwszy zetknęła się z Programem Wolontariatu PZPN.
– Któregoś dnia po prostu wpisałam w przeglądarkę „wolontariat piłka nożna” i trafiłam na stronę „ŁączyNasPiłka”. Akurat trwała rejestracja na mecz Polska – Litwa przed mistrzostwami świata w Rosji. Zgłosiłam się na wszystkie możliwe stanowiska, z niecierpliwością czekałam na wyniki i... Dostałam się! Po początkowej euforii poczułam lekką niepewność. W końcu nikogo tam nie znałam i nie wiedziałam, czego się spodziewać, ale okazało się, że były to niepotrzebne zmartwienia – mówi Gosia, która w swoim debiucie działała w obszarze oprawy meczowej…
– „Walczyliśmy” z przygotowaniem oprawy przez dwa dni, w największe upały, ale wspólnymi siłami daliśmy radę. Dobrze pamiętam tamten wolontariat, a szczególnie moment, gdy wraz z kolegą zabłądziliśmy na PGE Narodowym. Obeszliśmy go chyba ze trzy razy różnymi korytarzami, w których drzwi otwierały się w jedną stronę. Wreszcie uratował nas jakiś miły pan, który wskazał nam drogę powrotną na trybuny. Nie powiem, lekko się zestresowałam, ale później płakałam ze śmiechu, że można się aż tak pogubić.
fot. archiwum prywatne
Gosia wzięła też udział w Programie Wolontariatu PZPN podczas niedawnego meczu Polaków z Łotyszami w ramach kwalifikacji UEFA EURO 2020. Mając już doświadczenie z ubiegłego roku, tym razem towarzyszyły jej zupełnie inne odczucia.
– Przed meczem z Łotwą nie miałam już żadnych, choćby najmniejszych wątpliwości. Wręcz przeciwnie – nie mogłam się doczekać! To naprawdę niesamowite przeżycie, móc wesprzeć organizację spotkań reprezentacji Polski, jak również innych, mniejszych wydarzeń. Wolontariat PZPN przyciąga do siebie ludzi pełnych energii i gotowych do działania w każdym momencie, niezależnie od wieku, wyglądu, miejsca zamieszkania czy zajmowanych na co dzień stanowisk. Panuje na nim rodzinna atmosfera, dlatego nie można się dziwić, że kto raz weźmie w nim udział, chce wracać – ocenia młoda wolontariuszka.
Gdy spytacie Gosię, dlaczego w ogóle angażuje się w liczne wolontariaty, odpowiada, że jest to dla niej „bardzo łatwa decyzja”.
– Bo ja nie lubię siedzieć w miejscu, chcę coś robić, działać, pomagać… Nie potrzebuję też nic w zamian, bo to samo w sobie sprawia mi przyjemność. Jestem również wdzięczna za wszystkie osoby, które w ten sposób poznałam, bo wolontariusze to jedna wielka rodzina ze wszystkich stron świata, a ponadto wolontariat daje dużo doświadczenia, które może okazać się pomocne w najmniej spodziewanym momencie – mówi mieszkanka Żelkowa, której największym wolontariackim marzeniem jest praca na Camp Nou w Barcelonie.
– Chciałabym wziąć udział w wolontariacie na stadionie FC Barcelona. Na razie się na to nie zanosi, ale kto wie…? Natomiast obecnie ściskam kciuki za powołanie na wolontariat ogólnopolskiego finału turnieju „Z podwórka na stadion o Puchar Tymbarku”, bo wsparcie dzieci, i to na tak dużym turnieju, to naprawdę coś wspaniałego – kończy Gosia Bareja.
Karol Kulpa