Aktualności

Pani dowódca na treningach Akademii Młodych Orłów

Wolontariat29.01.2019 
Choć za oknem panuje zimowa aura, Program Wolontariatu PZPN absolutnie nie zwalnia tempa! Jednym z jego elementów jest wolontariat stały w ramach Akademii Młodych Orłów, w który chętnie angażują się osoby myślące o pracy trenera, jak i „świeżo upieczeni” szkoleniowcy. Do tej drugiej grupy należy m.in. Ania Feręc – 35-letnia mieszkanka Rokitnicy, na co dzień dowódca Specjalistycznych Uzbrojonych Formacji Ochronnych, a po godzinach pani trener lokalnego klubu Klasy B.

Przygoda Ani z wolontariatem rozpoczęła się stosunkowo niedawno, bo w listopadzie ubiegłego roku. Właśnie wtedy, niedługo po ukończeniu kursu trenerskiego i zdaniu egzaminu na licencję Grassroots C, jako druga kobieta wolontariuszka, pełniąca funkcję asystenta trenera, postanowiła zaangażować się w Akademię Młodych Orłów.

– Licencja Grassroots C uprawnia do trenowania dzieci do 12 lat oraz prowadzenia klubów z niższych lig seniorskich. W trakcie kursu odbyłam staż w klubie Osiczanka Osice i było naprawdę super! Trenowanie dzieci tak mi się spodobało, że zgłosiłam się do AMO. Pomagam w treningach najmłodszej grupy, czyli „Skrzatów”, w poniedziałki i czwartki – opowiada Ania.

Co ciekawe, idąc na kurs trenerski, mieszkanka Rokitnicy w woj. pomorskim wcale nie myślała o szkoleniu dzieci. Wręcz przeciwnie, licencja była jej potrzebna do prowadzenia lokalnego, seniorskiego klubu B-Klasy, GTS Rokitnica.

– Z GTS-em jestem związana od ośmiu lat. Długo pomagałam jako opieka medyczna, ale co chwila mieliśmy problem z trenerem, bo po zmianie przepisów drużyny amatorskie również potrzebują osoby z licencją. To właśnie drużyna wysłała mnie na kurs, a ja, przyznaję szczerze, złapałam bakcyla – opowiada Ania.

W działanie lokalnego klubu naszą rozmówczynię wciągnął jej szwagier, pełniący funkcję kierownika drużyny. Ania chętnie się zgodziła, bo piłka nożna zawsze była bliskim jej sportem. Chciała również zrobić coś dobrego dla swojej małej społeczności.

– Rokitnica to mała wieś. Chciałabym, żeby nasza młodzież robiła coś innego, niż stanie po kątach i palenie papierosów, dlatego staram się zachęcać ją do gry w naszej wiejskiej drużynie – mówi Ania. – Jak to się stało, że zaczęłam jako opieka medyczna? Żeby pełnić taką funkcję, wystarczy kurs pierwszej pomocy. Ja taki miałam z racji wykonywanego zawodu – dodaje.

O jakim zawodzie mówi pani trener z Rokitnicy? Okazuje się, że na co dzień pracuje ona w Porcie Handlowym w Gdyni... Pod bronią!

– Jestem dowódcą SUFO, czyli Specjalistycznych Uzbrojonych Formacji Ochronnych. Z racji zawodu zajmowałam się raczej zabezpieczaniem imprez niż ich organizacją, więc pomoc przy AMO jest moim wolontariackim debiutem. Dzięki charakterystyce mojej pracy mam sporo czasu na inne rzeczy, gdyż nie pracuję od poniedziałku do piątku, ale mam służby, jak policja czy wojsko. Z drugiej strony, moja praca wiąże się z dużym stresem, dlatego tak bardzo kocham chwile z dziećmi. Na treningach panuje super atmosfera, wszyscy są uśmiechnięci. To dla mnie naprawdę duża odskocznia od codzienności i chwile wytchnienia – przekonuje.

fot: PZPN

W trakcie rozmowy Ania wielokrotnie dziwiła się, że ktoś w ogóle chce opisać jej „mało ciekawą historię”. – To dla mnie szok! Ja jestem totalną nowicjuszką – podkreśla pani trener.

– W AMO Trenerem Koordynatorem jest Łukasz Godlewski, a drugim trenerem Grzegorz Mikuła. Potrafią stworzyć znakomitą atmosferę i dają wiele cennych porad. To, co robię ja, nazwałabym asystowaniem. Polega to głównie na przygotowaniu hali do ćwiczeń i rozłożeniu potrzebnego sprzętu. Potem wołamy dzieciaczki, ogarniamy je – zasznurowane buty, koszulki w spodenkach – i zaczynamy trening. Prowadzi główny trener, a my pomagamy. Czasem trener pozwoli mi poprowadzić rozgrzewkę, co też jest cennym doświadczeniem – opowiada.

Uczestnictwo w treningach dzieci pomaga Ani w prowadzeniu GTS-u, dając okazję do podpatrzenia różnych form i metod treningu. Nie wszystkie ćwiczenia da się jednak przełożyć jeden do jednego na lokalną drużynę, gdyż – słowami naszej rozmówczyni – „są to dwa inne światy”.

– Wiadomo, jak to bywa z dziećmi... Czasem miewają humory, ale bardzo chcą trenować i się uczyć. Ich trening odbywa się na dużej intensywności i wszystko jest dla nich takie „wow”. W GTS-ie to tak nie działa. To jest B-Klasa. Zawodnicy spotykają się po to, żeby pokopać piłkę. Nie są nastawieni na ekstremalny wysiłek fizyczny czy taktyczny... Ale staramy się! Może w tym roku kilka oczek w tabeli podskoczymy. Na pewno nie spadniemy, bo u nas na Pomorzu B-Klasa jest najniższą ligą. Warto natomiast podkreślić, że drużyna istnieje od 1997 roku i dwa razy udawało jej się awansować do A-Klasy. Wprawdzie po jednym sezonie spadała, ale trzeba to zaznaczyć!

Z rozmowy z Anią można wyczuć, iż ona sama nie spodziewała się, że trenerski świat wciągnie ją z taką siłą. 35-letnia wolontariuszka z Rokitnicy nieśmiało myśli już o kolejnej licencji, a być może również o sekcji piłkarskiej dzieci w swojej małej wsi.

– Zgodnie z przepisami, po otrzymaniu licencji C muszę przepracować co najmniej rok, zanim podejdę do kolejnego kursu. Jesienią pomyślę nad licencją B. Co do sekcji dla dzieci... Bardzo bym chciała otworzyć taką akademię, jednak najpierw potrzebuję zdobyć doświadczenie, w czym pomaga mi właśnie wolontariat w Akademii Młodych Orłów – kończy Ania Feręc.

Karol Kulpa

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności