Aktualności

Od pływania do koordynowania! Pełna przygód historia Dagmary Gruszczak

Wolontariat22.09.2020 
Jak to bywa zazwyczaj, zaczęło się od mieszanki zamiłowania do sportu i… przypadku. Po pięciu latach Dagmara Gruszczak jest jednak w Lublinie sprawdzonym, wolontariackim specem. A jak sama przyznaje, kolejne doświadczenia zebrane w roli wolontariusza, pozwoliły zrobić odważny krok w dobrą stronę. Zarówno życiowo, jak i zawodowo.

Dagmara pochodzi z województwa lubelskiego. Urodziła się w małej miejscowości, właściwie tuż przy samej granicy. Do Lublina przyjechała na studia i właśnie mija piąty rok, kiedy żyje w stolicy województwa. Dagmara studiuje logistykę, rok 2020 to etap finiszowania ze studiami magisterskimi, ale jak twierdzi nasza bohaterka, to nie jest jej ostatnie słowo, jeśli mowa o wykształceniu.

– Dobrze mi się żyje w Lublinie, na pewno chciałbym rozpocząć kolejne studia, nadal poszerzać swoją wiedzę, a dodatkowo spełniać się zawodowo. Aktualnie pracuję w AZS UMCS Lublin, działam przy organizacji meczów, chociażby koszykarek lubelskiej Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS. Ale naszymi wydarzeniami są również zawody z innych dyscyplin, np. pływania. Do mnie została już przyklejona łatka koordynatora, który zarządza działaniami wolontariuszy – uśmiecha się bohaterka naszej historii. Nie od razu jednak Lublin zbudowano.

Basenowe początki

Zaczęło się od wspomnianego pływania, w 2015 roku. W grudniu odbywały się w Lublinie mistrzostwa Polski, na miejskich obiektach w Lublinie. Dagmara znalazła ogłoszenie w internetowej przestrzeni, trafiając na ostatni dzień rekrutacji! Rzutem na taśmę udało się zgłosić swój akces. – Od dziecka interesowałam się sportem. Amatorsko grałam też w koszykówkę, ale głównie dawało mi to radość niż miałam nadzieję na zawodową karierę. Pływackie mistrzostwa okazały się debiutem w roli wolontariusza i choć początkowo, nie do końca wiedziałam, czego się spodziewać, szybko się odnalazłam. Poznając przy tym świetnych ludzi. Później wspólnie przeżyliśmy niejeden wolontariat – mówi Dagmara.

Zapytana o to, jaki był obszar działań podczas debiutu w wolontariacie, odpowiada: – Właściwie to każdy i wszystko do zrobienia. Pięć dni pomocy tam, gdzie była taka potrzeba. Ale nikt nie narzekał, bo wiadomo było, że jesteśmy potrzebni. Gorzej, jeśli przez pięć dni zawodów patrzylibyśmy w ścianę z nudów – dodaje z uśmiechem. 

Sesja po godzinach

Kolejne miesiące mijały, pojawiały się też nowe wyzwania. Głównie na terenie Lublina, gdzie Dagmara zaczęła działać w Centrum Wolontariatu Sportowego. Przyszedł też czas na większe imprezy w postaci tych organizowanych przez Polski Związek Piłki Nożnej. Na poważnie zaczęło się podczas mistrzostw Europy U-21 w 2017 roku. Polska reprezentacja rozpoczęła turniej od meczu właśnie w Lublinie. Niestety, Polacy przegrali wówczas 1:2 ze Słowacją. Do tego gospodarze dołożyli jeszcze remis 2:2 ze Szwecją. Szanse na awans Polacy pogrzebali kilka dni później w Kielcach, przegrywając 0:3 z Anglią.

– Byliśmy odpowiedzialni za obszar VIP na stadionie. Pamiętam, że to nie był prosty czas dla mnie, bo obowiązki wolontariusza, podczas tak poważnej imprezy, musiałam połączyć z sesją na studiach! Mieliśmy jednak bardzo zgrany team i ostatecznie każdy pokonał swoje przeszkody. Łącznie wolontariuszy było w Lublinie około stu. Sama ranga powodowała, że mocno się staraliśmy, żeby wszystko dobrze wykonać. Pracując przy VIP, jesteś wizytówką i jako pierwsza, witasz na stadionie oficjeli. Nie mogliśmy się źle zaprezentować, czuć było, że każdemu zależało, żeby później zagraniczni goście, dobrze wspominali pobyt w Arenie Lublin – przyznaje Gruszczak.

A jak atmosfera samych mistrzostw w lubelskiej stolicy? – To był niezwykły czas, opiszę to na jednym przykładzie. Pamiętam, że jak grali Szwedzi, dosłownie opanowali centrum miasta. Ruszyli w stronę stadionu, takie pokojowe, żółto-niebieskie przejście, z chóralnymi śpiewami. Do tego rozbijali sobie własne obozowiska niedaleko stadionu. Bardzo pozytywni ludzie – dodaje bohaterka naszej historii. Ostatecznie Szwedzi tak jak Polacy, nie wyszli nawet z grupy. A cały turniej wygrali Niemcy, w finale ogrywając 1:0 Hiszpanów.

Pani koordynator miejska!

Pływanie, piłka nożna, następnie siatkówka. Dagmara rok 2017 skwitowała udziałem w wolontariacie na mistrzostwach Europy oraz Klubowych Mistrzostwach Świata, w obu przypadkach, w piłce siatkowej mężczyzn. Co więcej, obie imprezy odbyły się w Krakowie. Do wydarzeń organizowanych przez PZPN Gruszczak wróciła przy okazji ogólnopolskiego finału Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”. – Wtedy też zadebiutowałam na Stadionie Narodowym w Warszawie. Choć drużyna dziewczynek z Małopolski, którą się opiekowałam, nie awansowała do finałów, mogliśmy zasiąść na trybunach podczas meczu o Puchar Polski. Muszę przyznać, atmosfera i sam obiekt, robi bardzo duże wrażenie – wspomina Dagmara.

Nasza bohaterka idąc za ciosem, zaliczała kolejne wolontariaty. Z tych większych, warto wymienić lekkoatletyczne Akademickie Mistrzostwa Polski. W 2018 roku impreza, którą organizował AZS Lublin, była też pierwszą, gdzie Gruszczak mogła sprawdzić się w roli koordynatora grupy wolontariuszy. Dagmara sprawdziła się, co zaowocowało kolejnymi ofertami tego typu.

Rok później została wybrana na koordynatora miejskiego podczas mistrzostw świata U-20. – Pamiętam tę rozmowę – śmieje się Dagmara, dodając: – Zapytano mnie, czy wezmę udział, co było dla mnie naturalne. Za chwilę jednak padło pytanie, czy zostanę koordynatorem. Trochę mnie zatkało, ale zgodziłam się, bo to brzmiało, jak fajne wyzwanie. I tak właśnie było – przyznaje Gruszczak, opisując dalej: – Wiązało się to ze sporą liczbą obowiązków, ale ponownie mogę powiedzieć, że takie wyzwanie, to naprawdę fajna sprawa. Współpracujesz z podmiotami miejskimi, możesz liczyć na duże wsparcie ze strony PZPN. Nieocenioną rolę w pomocy mieli tu Magda i Damian, ułatwili wiele rzeczy, początkowo wydających się trudnymi do wprowadzenia w życie. Dodatkowo inni miejscy koordynatorzy, którzy dzielili się doświadczeniami z imprezy U-21. Mimo kilometrów mogliśmy na siebie liczyć. A było dużo ważnych spraw, które sprawiły, że od A do Z trzeba było czujną. Od rekrutacji, poprzez działania na stadionie, kończąc na samym czasie, jaki poświęcaliśmy na funkcjonowanie, już podczas turnieju – wylicza Gruszczak.



Procentujące doświadczenie

Obecna funkcja, jaką w AZS UMCS Lublin pełni Dagmara, to w dużej mierze wypadkowa, którą można połączyć z zaangażowaniem w wolontariat. Lublin ma koordynatorkę ze sporym doświadczeniem, zarówno od strony typowego wolontariusza, ale i w roli kierowania grupą.

– Takie przestawienie się na rolę koordynatora to też jest trudna sztuka. Znasz w większości ludzi, z którymi pracujesz. Musisz jednak ich rozliczać, bo możemy się lubić, ale mamy też do wykonania pewną pracę. I nie można tutaj odpuszczać czy skupiać się na przyjemnościach. To takie postawienie granicy, które nie jest proste, ale po jej wyznaczeniu, łatwiej jest obu stronom. Zawsze jednak chciałam stawiać na relacje z ludźmi, poznawanie ich. Dlatego też mając sporą grupę osób, które poznałam dzięki wolontariatowi, łatwiej było mi też wcielić się w rolę tej, która więcej wymaga. Sama przed sobą wielokrotnie odpowiadając na pytanie, co by było w danej sytuacji właściwe czy też konieczne – wylicza Gruszczak.

I pomyśleć, że wszystko rozpoczęło się pięć lat temu. Dużo i mało, ale jak widać, wystarczająco, żeby zrobić ważny krok, w stronę zawodowego i życiowego rozwoju. – Wyjątkowo cenne w wolontariacie jest to, że możesz budować swoje doświadczenie i poznawać ludzi, którzy później mogą też wspomóc twój zawodowy rozwój. Czasem nawet zupełnie nieświadomie, współpracując z ludźmi, dajesz się poznać z dobrej strony. Warto o tym pamiętać, bo kto wie, co się komu kiedyś przyda – kwituje z uśmiechem nasza bohaterka.  

Maciej Piasecki

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności