Aktualności

Liderka z wyboru. Niezwykła historia Natalii Raczyńskiej

Wolontariat10.02.2021 

Przyszedł czas poznać jedną z naszych rekruterek do finału Ligi Europy UEFA w Gdańsku. Natalia Raczyńska to osoba, o której śmiało można napisać więcej niż jeden tekst. A wszystko za sprawą jej aktywności, która wykracza poza wszelkie schematy. Nawet na pohybel czasom COVID-19, na które nasza bohaterka również znalazła swój sposób.

Sport w życiu Natalii początkowo był tzw. małżeństwem z rozsądku. Początkowo, bo kiedy klamka zapadła, emocje sportowe stały się istotną częścią codzienności.

– Mój starszy brat i tata w weekendy potrafili zdominować czas przed telewizorem, z dużą konsekwencją oglądając mecze. Byłam wtedy malutka i pamiętam, że mocno się dziwiłam, bo sobota i niedziela miały bardzo podobny scenariusz. A później również w tygodniu, kiedy terminarz zaczął robić się coraz bardziej rozbudowany... Choć starałyśmy się początkowo z mamą jakoś zmniejszyć liczbę oglądanych meczów, kończyło się jedynie na próbach. Któregoś razu postanowiłam więc po prostu przyłączyć się do oglądania, skoro nie można było z tym wygrać. I przesiąkłam. Dzisiaj mogę śmiało przyznać, że jestem kibicem – uśmiecha się nasza bohaterka, wspominając swoje sportowe początki.

Starszy brat Natalii to kibic angielskiego Liverpool F.C. Młodsza siostra, zapatrzona w to, co robił „starszak”, swoje kibicowskie uczucia również umieściła po czerwonej stronie miasta Beatlesów. Jak to w życiu kibica bywa, były sytuacje pełne radości, ale i mniej wesołe. Z perspektywy czasu, niektóre zyskały nawet status smacznych anegdot.

– Pamiętny finał z Milanem, gdzie Liverpool odrobił trzybramkową stratę i wygrał w serii rzutów karnych. Mecz, który pamięta chyba każdy piłkarski kibic. Dzisiaj mogę już z uśmiechem wspominać, jak mocno przeżywałam tamten wieczór. Kiedy zrobiło się 3:0 dla klubu z Mediolanu, jako mała dziewczynka, popłakałam się i schowałam... do szafy! Tam przeżywając swoje kibicowskie rozczarowanie – śmieje się Raczyńska, dodając po chwili: – Mój brat i tata zostali do końca i pamiętam, jak przyszli z dobrymi informacjami, że Liverpool zaczął odrabiać straty. Aż do 3:3 i karnych, które już razem oglądaliśmy.

Ale na oglądaniu meczów w telewizji się nie skończyło. Natalia zaczęła uprawiać sport w szkole, konsekwentnie stawiając na aktywność. W podstawówce badminton, w gimnazjum i liceum piłka ręczna. Nasza bohaterka wystąpiła nawet w młodzieżowych mistrzostwach Polski szczypiornistek. Jak jednak sama przyznaje, w którymś momencie życia zdała sobie sprawę, że zawodowa kariera sportowca nie jest dla niej.

– Orłem nie byłam, bardziej maskotką. Ale niezależnie od tego, jaki masz poziom sportowy, chęć ruszania się i aktywności jest tu najważniejsza. Mam w sobie miłość do sportu, którą konsekwentnie realizuję. Obecnie stawiam na wspinaczkę i rekreacyjne chodzenie po górach.

Studenckie igrzyska

Kiedy w życiu Natalii pojawił się wolontariat? Przyszedł razem z podróżami. Nasza bohaterka z rodzinnego Piotrkowa Trybunalskiego ruszyła na studia do Poznania. Później były Stany Zjednoczone, Kraków, wyjazd do hiszpańskiej Walencji. Aż w końcu Natalia wylądowała w Warszawie, w której mieszka od przeszło pięciu lat.

– Będąc jeszcze w Poznaniu zaangażowałam się w działalność organizacji Erasmus Student Network. Zajmowaliśmy się realizacją różnych projektów, również sportowych. ESN to naprawdę duża organizacja, z powodzeniem działająca na terenie całej Europy. Pamiętam, że podczas jednego ze spotkań kilka lat temu, razem z ludźmi z włoskiego ESN wpadliśmy na pomysł, żeby zorganizować igrzyska dla studentów. Krok po kroku zrealizowaliśmy nasz plan. Oprócz Polski oraz Italii w organizacje swoich krajowych finałów, wyłaniających najlepszych do późniejszej, międzynarodowej imprezy, zorganizowali też Hiszpanie czy Szwajcarzy. Łącznie udało się zebrać ponad 200 osób, które w 2015 roku przyjechały do Krakowa i rywalizowały w finałach ESN Team – wspomina nasza bohaterka.

Impreza zakończyła się powodzeniem i zyskała pozytywny rozgłos nie tylko na terenie Krakowa. Wydarzenie z 2015 roku było ówczesnym odpowiednikiem International Erasmus Games, czyli najwyższego stopnia rozgrywek tego typu. A swoje siły organizacyjne połączyły ESN Italy oraz ESN Kraków United, łączący cztery krakowskie sekcje ESN. Natalia była koordynatorką wydarzenia po polskiej stronie.

Kanapki na stadionie

Bohaterka naszej historii ma naturalne zdolności do bycia liderką.

– Mam to w genach po mamie. Ona zawsze wszystko organizowała. Jakieś rodzinne wypady, aktywności weekendowe, lubiła tym zarządzać. Ja byłam od podstawówki przewodniczącą klasy, później szkoły, w gimnazjum i liceum sytuacja się powtarzała. Organizacja różnych wydarzeń, od studniówki, na codziennym funkcjonowaniu szkolnym kończąc. Ale bardzo lubię takie rzeczy – wylicza Natalia.

Taka aktywność nie mogła obejść się bez mariażu z wolontariatem sportowym. Pomijając historię z Erasmus Student Network, Natalia zaangażowała się w mistrzostwa Europy piłkarzy ręcznych w 2016 roku. Raczyńska miała tam sporo obowiązków, od pomocy w biurze zawodów przy komitecie organizacyjnym, poprzez wsparcie tzw. floor menadżera, kończąc na kwestii pracy ułatwiającej funkcjonowanie drużynom, tak jak np. przygotowanie szatni na przyjazd uczestników. Wszystko w krakowskiej TAURON Arenie.

– Wyzwań nie brakowało, ale ja lubię, jak coś się dzieje. Pamiętam, że zdałam wówczas odpowiednio wcześniej sesję i miałam trzy tygodnie na całkowite poświęcenie się turniejowi. To był spory luksus, bo faktycznie mogłam poznać wiele mechanizmów funkcjonowania tak dużej imprezy od środka – wspomina Raczyńska. Dla fanki szczypiorniaka szansa przeżycia takiego turnieju była z pewnością wyjątkową przygodą.

A skoro o przygodach mowa, projekt Erasmus Natalia poznała nie tylko przy okazji organizacji sportowego wydarzenia z 2015 roku. Raczyńska wyruszyła bowiem na pięć miesięcy do Walencji. Jako kibic nie mogła sobie odmówić wizyty na Estadio Mestalla. Legendarny obiekt Valencia CF zrobił na naszej bohaterce spore wrażenie. A przy okazji skłonił do wyznania nam pewnego, nieoczywistego faktu...

– Może nie wszyscy o tym wiedzą, ale w przerwie meczu miejscowi kibice organizują sobie na trybunach typowy piknik. Każdy ma jakąś swoją kanapkę, do tego coś do picia, najczęściej bezalkoholowe piwo. Muszę przyznać, że nie byłam przygotowana na takie rozwiązania w przerwie ligowego meczu – uśmiecha się Natalia.

Kluczowa multizadaniowość

Raczyńska po przeprowadzce do Warszawy, nie zapomniała o Krakowie. W 2017 roku wzięła udział w mistrzostwach Europy U-21, wspierając organizację międzynarodowego wydarzenia na stadionie Cracovii.

– Łączyłam pracę w Warszawie z działaniami podczas Euro w Krakowie. Krążyłam, wzięłam urlop, było wesoło. Byłam liderem zespołu odpowiedzialnego za bezpieczeństwo podczas wydarzeń na stadionie Cracovii. Odprawa dla stewardów, organizacja dnia, trzeba było być gotową na różne wyzwania. Gdybym miała ocenić, co jest najistotniejsze w wolontariacie, postawiłabym na proste hasło: pomoc. To jest coś niesamowitego, tego nie można przeżyć w codziennym życiu. Poznajesz świetnych ludzi, funkcjonujesz w środku wielkiej imprezy sportowej, ale i tak każdy z wolontariuszy ma jeden cel, pomagać innym. I to uważam za coś szczególnego – analizuje Natalia.

Obecnie Raczyńska jest zaangażowana w rekrutację związaną z finałem Ligi Europy UEFA, który już za kilka miesięcy odbędzie się w Gdańsku. Co ciekawe, nasza bohaterka zawodowo również ma za sobą doświadczenia związane z rekrutowaniem.

– Zgłoszeń do udziału w gdańskim finale było naprawdę sporo. Będąc po wstępnej selekcji aplikacji już teraz mogę ocenić, że zainteresowanie przerosło moje oczekiwania. To bardzo pozytywne. Gdybym miała wskazać, co jest najważniejsze przy zrobieniu dobrego wrażenia podczas rekrutacji, postawiłabym na wielozadaniowość. Nie należy się zamykać tylko na jeden, konkretny wybór, co chcesz robić. Świadomość, że może być potrzebne wsparcie w różnych przestrzeniach podczas imprezy, jest kluczowa – zauważa Raczyńska.

I aż ciśnie się na usta pytanie, jak tak aktywna osoba, chcąca robić więcej i więcej, wytrzymała trudny, 2020 rok – związany z wieloma obostrzeniami COVID-19...

– Przypomniałam sobie o kilku fajnych formach spędzania wolnego czasu. Rozmowa z przyjaciółmi poprzez Skype, układanie puzzli. Wybrałam się nawet na wakacje, samochodem, w zgodzie z wytycznymi oraz zachowaniem bezpieczeństwa. Był czas, żeby pożeglować, spędzić miło czas. Taka już jestem. Zupełnie tak jak z wolontariatem, w życiu potrzeba emocji i ciekawych doznań – kwituje z optymizmem Natalia.

Maciej Piasecki

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności