Aktualności
Gdański weteran, czyli trzy dekady wolontariatu Krystiana Kosińskiego!
30 lat doświadczeń w roli wolontariusza i niezmienny zapał do działania. Przed nami historia Krystiana Kosińskiego, czyli człowieka, który od zawsze związany jest z północną częścią Polski. W ostatnich latach jako wolontariusz udziela się głównie w Trójmieście, z niecierpliwością oczekując na gdański finał Ligi Europy UEFA 2020 na Stadionie Energa.
Cofnijmy się do początku lat dziewięćdziesiątych. Krystian pochodzi z Gryfina koło Szczecina. To jednak w tym większym mieście w 1991 roku zaczynał przygodę z wolontariatem, wspierając tzw. Towarzystwo Pomocy Młodzieży. – Odrabianie razem lekcji, organizacja czasu wolnego, zbieraliśmy też pieniądze na różne cele, np. schronisko dla zwierząt. Wtedy też zacząłem się coraz mocniej angażować w różne, społeczne inicjatywy. Pracując dla „Kuriera Szczecińskiego” w dziale „Młodzi młodym”, relacjonowałem pierwszy finał WOŚP w Szczecinie w 1993 roku. W kolejnym uczestniczyłem już jako wolontariusz orkiestrowy. Poza dwoma finałami, do teraz nie odpuściłem żadnego, 26 razy kwestowałem, a kilkanaście razy pomagałem też w sztabach WOŚP – uśmiecha się bohater naszej historii. W międzyczasie Kosiński przeprowadził się do Trójmiasta.
Gdańsk ładniejszy od Warszawy
Odkąd Krystian zamieszkał w Gdańsku, rola wolontariusza stała się tą pierwszoplanową. Przynajmniej w przypadku życia pozazawodowego. – Gdybym miał zliczyć czas, który przeznaczam na wolontariat, to wyjdzie w granicach 120 dni w roku – wylicza Kosiński. Jak to się robi? – W Gdańsku jest mnóstwo imprez, w których warto brać udział. Po przeprowadzce sportowo zacząłem od ME w piłce ręcznej w 2016 roku. Brałem też udział w uroczystościach otwarcia Europejskiego Centrum Solidarności w 2014 roku, gdzie pomagaliśmy otworzyć bramę Stoczni Lechowi Wałęsie. To było duże przeżycie. Do tego dochodzi stała współpraca przy Stadionie Energa i wolontariat na meczach Lechii Gdańsk – wylicza Kosiński. Nie sposób nie zadać przy tej okazji pytania, który polski stadion jest ładniejszy: Energa czy PGE Narodowy? – Byłem kilka razy na Narodowym, jako kibic i również w roli stewarda. Pewnie nie zaskoczę swoim wyborem, ale bardziej podoba mi się gdański obiekt. Zwłaszcza jeśli poczyta się o jego symbolice, dlaczego akurat taki wygląd, itd. Kto nie wie, temu polecam nadrobić wiedzę!
W przypadku współpracy z wolontariatem PZPN zaczęło się od ME do lat 21 w 2017 roku. Kosiński pracował na stadionie Arki w Gdyni. W grupie bydgosko-gdyńskiej grały reprezentacje: Hiszpanii, Portugalii, Serbii i Macedonii Północnej. Dla Krystiana był to też debiut w roli lidera grupy wolontariuszy. – Zadzwoniła do mnie koordynatorka Kasia, która zasugerowała, że widziałaby mnie w roli lidera. Mnie przypadła strefa ticketingu. W Gdyni odbyły się trzy mecze. Największym zainteresowaniem cieszyło się drugie spotkanie, hit pomiędzy Hiszpanią i Portugalią. Stadion wypełnił się w całości, 15 tysiącami ludzi. Naszym sukcesem było to, że kibice płynnie weszli na trybuny. Na minutę przed meczem wszyscy byli na swoich miejscach. Współpraca ze stewardami się opłaca – mówi Kosiński.
Pomysłowość – przede wszystkim!
Co ciekawe, przy okazji hitu Portugalii z Hiszpanią bohater naszej historii miał pewien nietypowy patent na zapanowanie nad tłumem kibiców z Półwyspu Iberyjskiego. – Mając szansę wejścia na treningi jako wolontariusz, zapytałem o możliwość krótkiej rozmowy z piłkarzami po jego zakończeniu. To wyjątkowa sytuacja, ale miałem mocny argument. Poprosiłem o kilka najprostszych wyrażeń Hiszpanów i Portugalczyków, dzięki którym będę mógł poinformować kibiców z ich krajów, gdzie mają się kierować. Poprosiłem też o krótką lekcję wymowy, którą dopracowałem jeszcze w domu. Zawodnicy byli na taką pomoc bardzo otwarci, świetnie się zachowali. Jak przyszło do meczu, zabrałem ze sobą później tubę, taką typową „krzykaczkę” i przekazywałem informacje w taki sposób, jak mi podpowiedzieli piłkarze. Ludzie słyszeli w swoim języku to, czego potrzebowali, a teren był dosyć rozległy, więc dzięki tubie miałem ułatwione zadanie. Dlatego efekt końcowy był naprawdę bardzo dobry – przyznaje Kosiński.
Drugą tak dużą imprezą we współpracy z PZPN dla Krystiana były MŚ U-20 w 2019 roku. Kosiński ponownie spełniał rolę lidera w obszarze ticketingu. Intensywność była jednak większa niż dwa lata wcześniej, w Gdyni rozegrano bowiem nie trzy, lecz 10 meczów. Do tego Krystian zarządzał grupą 21 wolontariuszy. I w tym przypadku nasz bohater wykazał się pomysłowością. – Tak po ludzku, przeprowadziłem z każdym z wolontariuszy rozmowę, żeby dać siebie poznać, ale przede wszystkim, poznać ich. Później śmiałem się, kiedy zobaczyłem na e-rachunku, że miałem dodatkowo jakieś pół tysiąca wysłanych SMS. To też pokazuje skalę wydarzenia i zaangażowania – analizuje Kosiński. Słusznie jednak zauważa, że doświadczenia z wcześniejszych ME pomogły w dodatkowym usprawnieniu pracy. Chociażby poprzez wymianę doświadczeń z ludźmi, których poznał podczas wolontariatu na imprezach firmowanych przez UEFA oraz PZPN. – Trzeba mieć odpowiednie wyczucie. Mając grupę ludzi, czasem warto wysłać ich tam, gdzie akurat jest niedobór rąk do pracy. Podczas 10 dni meczowych dużo ze sobą rozmawialiśmy. Jestem wdzięczny koordynatorce Kasi, że zaufała mi w roli lidera – kwituje Kosiński.
Nadzieja na przyszłość
Obecnie Krystian pomaga przy rekrutacji wolontariuszy na finał Ligi Europy UEFA 2020. Takie wydarzenie w „jego” mieście jest traktowane bardzo poważnie. Co prawda plany zostały nieco pokrzyżowane przez COVID-19, ale w Gdańsku jest nadzieja, że wszystko dobrze się ułoży. Niezależnie od rozstrzygnięć, Kosiński ma już za sobą wiele rozmów rekrutacyjnych. – Jedyne czego żałuję, to sposobu ich przeprowadzania. Jednak inaczej spogląda się na człowieka, który jest przed kamerą, a czym innym jest spotkanie na żywo. Czasy mamy, jakie mamy, trzeba było się przystosować. Łącznie przeprowadziłem około 50 rozmów – opowiada bohater naszej historii. Czy trafiła się jakaś szczególna postać? – Pamiętam rozmowę z miłą Rosjanką w jej ojczystym języku. Stwierdziła, że bardzo się cieszy na możliwość przyjechania do Gdańska. Polaków poznała na MŚ w Rosji, gdzie nasi rodacy byli przyjaźnie nastawieni. Dlatego chce do nas przyjechać – mówi Kosiński.
Dlaczego Gdańsk jest wyjątkowym miastem do ugoszczenia takiego wydarzenia?
– To szczególny klimat miasta. Pamiętam ME siatkarzy w 2017, wspomniany turniej piłkarzy ręcznych. Do tego jeszcze warto dopisać piłkarskie Euro 2012 i MŚ w Rosji w 2018 roku, kiedy kibice reprezentacji grających w Kaliningradzie przybyli do Gdańska. Gromadzili się w obiektach sportowych, barach w mieście, wszystko tętniło sportem. Jestem przekonany, że podobnie będzie podczas finału tegorocznej Ligi Europy, dlatego liczę, że wszystko odbędzie się zgodnie z nowym planem – uśmiecha się Krystian. Stawia sobie również kolejne cele. Na celowniku są m.in. finał Pucharu Niemiec w Berlinie oraz, za rok, ME w gimnastyce sportowej w Lipsku.
– Robię to, co chcę i lubię to, co robię. Tym się kieruję przy kolejnych decyzjach o wolontariatach. Poznałem wielu świetnych ludzi, była też okazja do tego, żeby być obok bardzo znanych osób. Andrzej Wajda, Krzysztof Zanussi, Lech Wałęsa, Krzysztof Skiba, Zbigniew Hołdys… Dużo też znaczą dla mnie gesty włodarzy Gdańska, czy to nieżyjącego już Pawła Adamowicza, czy Aleksandry Dulkiewicz. Podziękowań dla nas, wolontariuszy, za pomoc. Takie uściśnięcie dłoni, to jest spora nobilitacja – wymienia bohater naszej historii.
– Ważne jest też to, że takie organizacje, jak chociażby PZPN, potrafią zadbać o wolontariuszy. Pamiętam, że po tragicznych wydarzeniach z finału WOŚP, osoby będące na scenie przy zamachu na prezydenta Adamowicza, otrzymały później wsparcie psychologiczne. Jesteśmy zauważani i to cieszy, bo potrzeba takiej ludzkiej, wolontariackiej pomocy, jest nieodzowna przy największych imprezach. Dziś wspomagam fundację, która zajmuje się zakupami dla seniorów i osób, które są na kwarantannie. Odbieram telefony i przyjmuję zamówienia. Potem te zamówienia są przekazywane wolontariuszom, którzy dowożą te zakupy do zamawiających. Jeśli nie mogę pomagać przy wydarzeniach w przestrzeni publicznej, to staram się pomóc w inny sposób. – podsumowuje Krystian Kosiński.
Maciej Piasecki